Codziennie potwierdzane są nowe przypadki AH1N1 w Polsce. Potencjalni chorzy mają do dyspozycji infolinię, z której powinni się dowiedzieć, jak mają się zachowywać. Postanowiliśmy przetestować, czy działa skutecznie.
Postanowiliśmy sprawdzić, jak według zaleceń Ministerstwa Zdrowia powinien zachować się chory i czy łatwo zdobędzie niezbędne informacje. Na początku wymyśliliśmy jego historię.
Historia choroby
Jestem na obozie językowym w Puławach. Przyjechałem tu pociągiem ze Śląska. Mieszkam w trzyosobowym pokoju. W zeszłą niedzielę wróciłem z obozu w Hiszpanii i od trzech dni bardzo źle się czuję. Mam 38 stopni gorączki, kaszlę i łamie mnie w kościach. Nie wiem co robić. Dzwonię pod całodobowy numer infolinii.
Dodzwaniam się bez problemu. Przedstawiam swoją historię konsultantowi. W fachowy sposób dopytuje mnie o objawy i kolejność ich pojawiania się. - Najpierw kaszel, katar, czy ból głowy? Czy gorączka rośnie i opada? - pyta mnie głos w słuchawce. Po krótkim wywiadzie okazuje się, że mogę być chory na świńską grypę. Ponieważ nie cierpię dodatkowo na schorzenia serca lub płuc, choroba, o ile u mnie występuje, powinna przebiegać łagodnie.
Raczej samochodem niż karetką
- Jak powinienem się zachowywać?
- Jeśli jest pan z dala od domu, powinien się pan zgłosić do najbliższego szpitala - mówi. Dostaję jeszcze telefon do szpitala zakaźnego w oddalonym o 50 kilometrów Lublinie. - To na wypadek, gdyby odmawiano panu pomocy w najbliższej przychodni - tłumaczy mój konsultant. Ale odmawiać się nie powinno. Przychodnia w Puławach to dla mnie najlepszy wybór. Gdybym był w domu, powinienem się zgłosić do lekarza pierwszego kontaktu i to on powinien mnie zbadać.
Do szpitala powinienem pojechać samochodem lub ewentualnie taksówką, unikać transportu publicznego. Gdyby nikt nie chciał mnie podwieźć, mogę spróbować zadzwonić do szpitala i spytać o transport, ale to nic pewnego. Wytyczne są takie, żeby nie obciążać zbytnio szpitali i próbować się do nich dostać na własną rękę, nie zarażając po drodze nikogo.
Konsultanta interesują jeszcze moje warunki lokalowe.
- Mieszkam w 3-osobowym pokoju i koledzy już trochę się boją, wie pan, co się o tym mówi - zagaduję.
Jeżeli jest taka możliwość, powinienem zamieszkać osobno. - Nie muszę chyba przypominać o zakrywaniu ust w momencie kaszlu, kichania - mówi spokojnie konsultant. - Powinien pan jak najczęściej myć ręce po każdym kichnięciu, kaszlnięciu, albo zasłaniać usta chusteczką, a chusteczkę od razu wyrzucać do kosza, nie chować do kieszeni - dodaje.
Attack rate: 10-20%
Nie mam się też, jak na razie, martwić o kolegów z pokoju. Tak długo, jak nie mają objawów, nie muszą zgłaszać się do lekarza. To samo dotyczy moich rodziców, z którymi widziałem się po powrocie z Hiszpanii. Zgodnie z procedurą, tak długo, jak nie mają żadnych objawów, nikt nie będzie ich badał. Inną decyzję może ewentualnie podjąć lekarz, który mnie zbada.
Dopiero w sytuacji, gdyby się okazało, że rzeczywiście jestem chory na "nową grypę", jak konsekwentnie nazywa ją konsultant, stworzona zostanie lista osób, z którymi się kontaktowałem. Dane moich współlokatorów, rodziców i innych osób, z którymi miałem styczność, zbierze stacja sanitarno-epidemiologiczna, która monitoruje stan ich zdrowia.
- Czy jeśli jestem chory, to pozarażałem już moich kolegów z pokoju? - pytam wprost.
- Na pewno nie wszystkich, którzy mieli z panem kontakt - tłumaczy mi konsultant. Liczbę zarażonych przeze mnie osób można oszacować za pomocą współczynnika "attack rate". - W wypadku "nowej grypy" wynosi on około 10-20 procent - tłumaczy konsultant. - To znaczy, że jeśli w dziesięcioosobowej grupie jest jedna osoba z wirusem, która kaszle i kicha, to zaraża przeciętnie jedną, dwie osoby. Z tym, że im więcej kicham i kaszlę, tym więcej jest wirusa w mojej wydzielinie.
Mój przypadek wydaje się konsultantowi prawdopodobny, ale na infolinię wydzwania mnóstwo osób, które opowiadają niestworzone historie.
Jak na razie w Polsce obowiązują wytyczne, według których wszyscy chorzy na nową grypę powinni być hospitalizowani. W krajach, gdzie przypadków jest więcej, są odsyłani do domu.
Wojciech Bojanowski//kwj/k
Numery infolinii dotyczącej AH1N1:
(22) 54 21 412 – czynny całodobowo
(22) 54 21 413 – czynny od 8:00 do 16:00
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24