- Jestem pewien, że amerykańscy kongresmeni zmienią zdanie w sprawie planu ratowania amerykańskich banków - uważa Andrzej Olechowski. Według byłego ministra finansów, który był gościem Moniki Olejnik w "Kropce nad I", kryzys w USA już odbija się na polskiej gospodarce i dlatego "nie może być nam obojętne" co stanie się za chwilę za oceanem.
Andrzej Olechowski jest przekonany, że poniedziałkowa decyzja kongresmenów, którzy odrzucili "Plan Paulsona", który miał pomóc amerykańskim bankom, a przede wszystkim całej gospodarce, nie jest jeszcze decyzją ostateczną.
"Zawinili bankierzy, ale i politycy"
- Myślę, że Kongres coś wymyśli i ustawa wejdzie w życie. Trzeba pozyskać tylko 20 głosów. W tradycji amerykańskiej były już zresztą przypadki interwencji państwowej w gospodarce. Pierwszy taki przypadek był już w XVIII wieku - przypominał były minister finansów i podkreślał, że ewentualna silna ingerencja amerykańskiego rządu w gospodarkę nie będzie oznaczać jeszcze końca liberalizmu.
Olechowski w obecnym kryzysie amerykańskiego sektora bankowego widzi winę "obu stron" - to znaczy zarówno polityków jak i bankierów, którzy zdaniem byłego polityka "naprawdę bardzo wstydzą się tego, co się wydarzyło".
Piękny premier...
Zdaniem byłego ministra finansów w rządzie Jana Olszewskiego wstydzić nie powinien się natomiast obecny premier Donald Tusk, którego Olechowski pochwalił za odważną deklarację odnośnie wprowadzenia w Polsce waluty euro.
- Donald Tusk wyznaczający cel dla przyjęcia euro jest dla mnie "piękną kobietą". To wreszcie konkretna decyzja, a nie tylko rozmowy i dywagacje. Postawienie celu przez rząd porządkuje pewne działania. Stała się wspaniała rzecz. Emeryci oszczędzali w słabej walucie, a będą odbierać emeryturę w najsilniejszej. Kto by wolał inaczej? - pytał ironicznie Olechowski.
Rząd trochę manipuluje...
Gość Moniki Olejnik nie był jednak absolutnie bezkrytyczny wobec obecnego rządu. Przyznał między innymi, że "czuje się trochę manipulowany".
- Nie zdziwiłbym się, gdyby Tusk zaczynał swój dzień od budowania PR-u. Ja ostatnio dostałem obietnicę euro, inny dezubekizacji, a jeszcze inny kastracji (dla pedofilów). Wyszedłem na ulicę i wszyscy byli szczęśliwi. Ale tak się właśnie zdobywa 50-procentowe poparcie - mówił Olechowski.
Tusk dobrym i złym prezydentem
A kogo były minister chciałby widzieć za dwa lata jako prezydenta Polski? Na pewno nie Lecha Kaczyńskiego, którego prezydenturę ocenia źle. Na poparcie Olechowskiego nie mógłby jednak liczyć też obecny premier, bo zdaniem gościa "Kropki nad I" niedobrze byłoby gdyby rząd i prezydent byli z jednej formacji. - Przeciwwaga jest konieczna. Dlatego z jednej strony chciałbym żeby Lech Kaczyński nie został wybrany na drugą kadencję a z drugiej, żeby był nim ktoś z innej formacji niż PO - podkreślał.
Olechowski nie chciał być jednak aż tak surowy dla lidera Platformy i zaznaczył, że jeśli jednak zdarzyłoby się, że Donald Tusk zamieszkałby w Pałacu Prezydenckim, to "byłby dobrym prezydentem". Dlaczego? - Bo jest spokojny i otwarty na argumenty innych. Nie jest zacietrzewiony, a po stażu premierowskim byłby dobrze przygotowany do roli prezydenta - podsumował.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24