Andrzeja Pęczaka wysłano specjalnie, by przyłapać mnie na korumpowaniu posła - stwierdził w programie "Teraz My" TVN Marek Dochnal. Lobbysta utrzymuje, że były parlamentarzysta SLD zażądał od niego trzech milionów dolarów i mercedesa.
Lobbysta stwierdził, że zapłacił Pęczakowi, ponieważ zagrożone były jego ważne interesy, ale według niego do korupcji nie doszło. - Do jakich czynów zabronionych prawem przekonałem Pęczaka? Za co niby ja mu zapłaciłem - pytał retorycznie Dochanl. Dodał, że wnosi o odtajnienie wszystkich materiałów w jego sprawie.
Dochnal przedstawił też swoją wersję na temat tego, dlaczego został zatrzymany. - Interesy, jakie prowadziłem, były wbrew grupie polityków. Chodziło o ropę. W 2004 roku nie dopuściłem do przejęcia polskiego sektora energetycznego przez Łukoil - twierdzi Dochnal.
Wytłumaczył też mechanizm, jaki wobec niego zastosowały służby. - Niedługo po spotkaniu Władimira Ałganowa (rosyjskiego dyplomaty - red.) z Janem Kulczykiem został mi założony podsłuch, ponieważ znałem Ałganowa. Podsłuchy były stosowane w innej sprawie, więc nie mogą zostać użyte jako dowody w obecnie prowadzonych przeciw mnie postępowaniom - dodał. - Jednak podsłuchy nie dawały rezultatów. Generał ABW sporządził więc raport, z którego wynika, że mógłbym coś powiedzieć w jakiejś sprawie - stwierdził Dochnal nie chcąc podawać szczegółów. - Ten raport uczynił ze mnie osobę trędowatą - dodał.
Pęczak został specjalnie wysłany, abym został przyłapany na korumpowaniu posła. On przyszedł i nie prosił, ale żądał trzech milionów dolarów i mercedesa
Emisariusze od Ziobry
Dochnal twierdzi, że do jego rodziny - w imieniu polityków - mieli przychodzić "różni emisariusze". - Jeden z nich proponował, żebym został świadkiem koronnym. Ta propozycja padła w imieniu Zbigniewa Ziobro. Chodzi o pana (Witolda - red.) Gadowskiego z telewizji polskiej w Krakowie. Powiedział, że jest bliskim znajomym Ziobry z jakiegoś stowarzyszenia – zdradził lobbysta.
- To, abym został świadkiem koronnym proponowali też moi niektórzy prawnicy - stwierdził Dochnal. - Jednak żadna ze spraw, do których dostarczyłem dowody nie zostały wykorzystane - stwierdził.
Dziennikarka pożyczała pieniądze
Lobbysta twierdzi, że "emisariusze od Ziobry" to nie wszystko. Dziennikarka "Wprost" Dorota Kania miała pożyczać pieniądze od jego rodziny w zamian za pomoc
w zorganizowaniu spotkań z prominentnymi politykami PiS, w tym ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro.
Początkowo lobbysta nie chciał ujawnić nazwiska dziennikarza. Przekonywał jednak, że ma dowody na to, że niektórzy ludzie chcieli wykorzystać jego rodzinę. Miały one być w teczce, którą przyniósł do programu. - Jest w niej coś, co pozwala zilustrować, jak była traktowana moja rodzina, kiedy byłem w areszcie. Na przykład był dziennikarz, który chciał wziąć pieniądze w zamian za pomoc, rodzina oczywiście w to wierzyła - stwierdził w TVN.
Ani moi obrońcy, ani ja sam nie zlecaliśmy ekspertyz Ćwiąkalskiemu, w mojej sprawie jest sześć ekspertyz kluczowych, żadnej z nich nie sporządził Ćwiąkalski
Dziennikarze "Teraz My" dotarli do umów podpisanych między najbliższa rodziną Aleksandry Dochnal a Kanią. Pierwsza, zawarta 22 grudnia 2005 roku opiewała na 100 tysięcy złotych, druga datowana na 10 czerwca 2006 na 145 tysięcy złotych. Na obu dokumentach widnieje podpis Doroty Kani. Z żoną lobbysty dziennikarka skontaktowała się zimą 2005 roku, kiedy jeszcze pracowała w "Życiu Warszawy" i poprosiła o wywiad. W trakcie sugerowała, że może pomóc Dochnalowi.
Dziennikarka "Wprost" pytana przez reportera "Teraz My", czy pożyczała od Dochnalów pieniądze, i czy obiecywała pomoc Markowi Dochnalowi stwierdziła, że informacje te są "stertą bzdur".
Zobacz umowy pożyczki między rodziną Marka Dochnala a Dorotą Kanią (źródło onet.pl):
"Przed programem dzwonił Wassermann"
Zachęcam media, aby sprawdzały, komu zależy, aby moje procesy się nie rozpoczęły
Tłumaczył, dlaczego nie chce w tej chwili zdradzić wielu szczegółów. - Proszę zrozumieć moją sytuację: mam dwie sprawy przed sądem. Pomimo usiłowań moich obrońców sprawa w Pabianicach jeszcze się nie rozpoczęła, mimo że ja jestem żywotnie zainteresowany, aby ruszyła. Zachęcam media, aby interesowały się, komu zależy, aby te sprawy się nie rozpoczęły - stwierdził lobbysta.
"Nic nie wiem o kontach lewicy"
Dochnal zaprzeczył jakoby od niego pochodziły informacje o rzekomych szwajcarskich kontach polityków lewicy. - To nieporozumienie, że mówiłem o kontach lewicy. Ja nigdy nie pracowałem w sektorze bankowym, nie miałem nigdy do takich informacji dostępu - stwierdził. - Natomiast czy jest to prawda, zweryfikuje, mam nadzieję, sąd - dodał.
- Jednym z powodów mojego długiego zatrzymania była możliwość wypuszczania, niby ode mnie, pewnych informacji. Ponieważ ja nie mogłem niczego zweryfikować - stwierdził biznesmen.
Mój prawnik z ABW
Jednym z powodów mojego długiego zatrzymania była możliwość wypuszczania, niby ode mnie, pewnych informacji. Ponieważ ja nie mogłem niczego zweryfikować
"Nie korumpowałem polityków"
Lobbysta zaprzeczył też jakoby miał korumpować polityków. Co więcej powiedział, że sam udzielił wszelkich informacji prokuraturze na temat swych zagranicznych kont. - Posiadałem konta, m.in. w Szwajcarii. Prokuratura otrzymała wszelkie informacje na temat tych kont za moją zgodą i z mojej inicjatywy – powiedział Dochnal. Ale zastrzegł, że nie było kont, z których miałby przelewać pieniądze na konta polityków. - Prokuratura sprawdziła moje wydatki, i dzięki temu dobrze wie, że żadnemu z polityków nie zapłaciłem ani grosza z tych kont - stwierdził. Dochnal zaznaczył też, że nigdy nie prał brudnych pieniędzy.
"Ćwiąkalski nie miał nic wspólnego z moją sprawą"
Dochnal powiedział również, że obecny minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski nigdy nie wykonał ekspertyzy na jego zlecenie. - To była nieścisłość. Ani moi obrońcy, ani ja sam nie zlecaliśmy ekspertyz Ćwiąkalskiemu, w mojej sprawie jest sześć ekspertyz kluczowych, żadnej z nich nie sporządził Ćwiąkalski. Wcześniej nie mogłem temu zaprzeczyć, więc teraz to robię - dodał.
Ocenił, że osoba Ćwiąkalskiego na stanowisku ministra sprawiedliwości nic nie zmienia. - W funkcjonowaniu prokuratury nic się nie poprawiło, brak odpowiedzialności i nadzoru - stwierdził.
Dochnal: Nieodpowiedni ludzie wokół fundacji Kwaśniewskiej
Gość jubileuszowego programu odniósł się także do sprawy fundacji Jolanty Kwaśniewskiej. - Tam pojawiali się ludzie, którzy zachowywali się w sposób, do którego ja w sferach biznesowych nie przywykłem, dlatego się wycofałem - powiedział Dochnal. Nie chciał dodać żadnych szczegółów, orzekł tylko, że byli to ludzie w jego opinii "nieodpowiedni".
Ponad trzy lata w areszcie
Pani Dorota Kania z tygodnika "Wprost" pożyczyła kilkaset tysięcy od mojej rodziny obiecując kontakty z politykami Prawa i Sprawiedliwości Marek Dochnal
Pierwsze z nich, prowadzone przez prokuraturę w Pabianicach, zakończyło się już aktem oskarżenia. Ciągle toczy się drugie, nad którym czuwają śledczy z Katowic.
Łapówki, pranie brudnych pieniędzy, handel środkami odurzającymi
Według prokuratury pabianickiej, Dochnal dawał łapówki ówczesnemu posłowi Pęczakowi za informacje dotyczące prywatyzacji niektórych polskich przedsiębiorstw. Chodziło o sprzedaż akcji Polskich Hut Stali koncernowi LNM Holdings oraz prywatyzację Grupy G-8 (skupiającej osiem spółek dystrybucji energii elektrycznej) i Huty Częstochowa.
Katowicka prokuratura podejrzewa lobbystę o pranie brudnych pieniędzy - według nieoficjalnych informacji chodzi o 70 mln zł – a także przestępstwa przeciwko dokumentom i udział w obrocie środkami odurzającymi.
Źródło: TVN, onet.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP