- Nie wiedzieliśmy, że jest dobrze. Jedyną informacją, która nas uspokajała, było to, że podobno mieliśmy cały czas kontrolę ze strony amerykańskiej marynarki - tak o ostatnich chwilach w niewoli u somalijskich piratów powiedział dla TVN24 jeden z uwolnionych Polaków - Leszek Adler.
Polskie marynarz przyznał, że kontakt z rodziną który udało im się wynegocjować z piratami był tym, co pozwalało przetrwać w najtrudniejszych chwilach podczas 57 dni porwania.
- Mogliśmy rozmawiać z rodzinami trzy do pięciu minut w tygodniu za pośrednictwem telefonu satelitarnego. Rozmowy były pod kontrolą piratów, choć oni oczywiście nie rozumieli o czy my mówimy. Adler przyznał, że jakakolwiek komunikacja z porywaczami była utrudniona z powodu nieznajomości przez Somalijczyków nawet podstaw języka angielskiego.
Czas na myślenie
Teraz Adler jest na urlopie, ma kilka miesięcy wolnego. - Firma nam dała czas do odpoczynku i przemyślenia, co będziemy dalej robić - wyjaśnia. Czy wróci do pływania? - Jako elektryk musze powiedzieć: nie chcę, ale muszę - żartuje słowami Lecha Wałęsy.
Statek z dwójką Polaków został porwany w listopadzie 2008. Sirius Star jest supertankowcem przewożącym do 2 milionów baryłek ropy. Za jego uwolnienie piraci z Somalii otrzymali 3 mln. dolarów. Statek uwolniono 9 stycznia 2009 r.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot. Navy.mil