Orban i Kaczyński próbują stworzyć w Unii Europejskiej trzecią oś interesów, której Bruksela zwyczajnie nie potrzebuje - pisze autor komentarza zamieszonego przez agencję Bloomberg. W podobnym tonie wypowiada się brytyjski "Financial Times". "Kontrrewolucja, której Europa nie potrzebuje" - tak pisze o spotkaniu premiera Węgier i szefa PiS w Krynicy. #PisząoPolsce
"Zachodnie państwa od dawna podejrzewały, że (…) Orban i (…) Kaczyński uczą się od siebie i wzajemnie analizują swoje działania" - stwierdza "Financial Times". Zauważa, że ich pierwsze wspólne wystąpienie w Krynicy, w czasie którego "obsypywali się komplementami", jest tego najlepszym dowodem.
Orban i Kaczyński - jak relacjonuje "Financial Times" - krytykowali dzisiejszą Europę, zaczynając na potępieniu imigrantów, którzy "niszczą historyczną tożsamość", a kończąc na krytyce globalnego rynku.
"FT" zauważa jednak, że debata o przyszłości UE szczególnie po Brexicie jest w UE bardzo potrzebna. Orban i Kaczyński wezwali do rozluźniania sojuszu, zwrotu niektórych kompetencji państwom członkowskim, z czym - jak podkreśla "FT" - zgodziłoby się nawet cześć przywódców Zachodu. Jednak jednocześnie nie przystaliby oni na zmianę unijnych traktatów, czego chcą Orban i Kaczyński.
"Wygląda na to, że Orban i Kaczyński w dzisiejszych kłopotach Unii widzą szansę na przepchnięcie własnych, bardziej konserwatywnych w ujęciu społecznym poglądów" - stwierdza brytyjski dziennik.
Zauważa, że pozostali partnerzy z Grupy Wyszehradzkiej - Czechy i Słowacja - choć z życzliwością spoglądają na reformę UE, to same dystansują się od "radykalnych oświadczeń" płynących z Warszawy i Budapesztu.
"Bycie częścią tego Zachodniego klubu niesie ze sobą także obowiązek odpowiedzialnego zachowywania się. Kaczyński i Orban twierdzą, że ich celem nie jest spalenie UE, lecz jej uratowanie. Ale muszą mieć świadomość, że podważają wartości, które pomogły kilkunastu nowym członkom [UE - red.] z sukcesem przejść transformację z komunizmu i utrzymać pokój w Europie przez 70 lat" - podsumowuje "FT".
"Czysta postkomunistyczna zuchwałość osi Orban-Kaczyński"
Gorzki komentarz ws. spotkania Orban-Kaczyński zamieszcza amerykańska agencja Bloomberg. Stwierdza w nim, że "nacjonalistyczna Europa Wschodnia może zmienić kształt UE".
Autor komentarza - założyciel rosyjskiego dziennika "Wiedomosti" i publicysta Bloomberga Leonid Bershidsky - zauważa, że w Unii Europejskiej tworzy się nowy podział na Północ (Niemcy, kraje Beneluksu, Skandynawia i kraje bałtyckie), Południe (Francja, Włochy, Portugalia, Cypr i Malta) i próbujący wybić się Wschód.
Zdaniem dziennikarza Północ właściwie nie robi nic specjalnego, by się jednoczyć, bo od lat kraje łączy podobna polityka gospodarcza, relatywna inkluzywność (każdy może do niej dołączyć) i otwartość wobec uchodźców. Nieformalnym przywódcą tej grupy jest - zdaniem Bloomberga - kanclerz Niemiec Angela Merkel. Południe z kolei bardziej niż wspólne podejście ukształtowały problemy gospodarcze. Rzecznikiem jej interesów najprawdopodobniej zostanie premier Włoch Matteo Renzi - twierdzi Bershidsky.
Z kolei oś wschodnia - jak twierdzi autor komentarza - jest w UE czymś nowym. Jej przywódcami chcieliby być Orban i Kaczyński. Jak twierdzi Bershidsky, tworzą program ideologiczny niemal tak silny jak ten przyświecający ojcom założycielom UE. Żądają Unii silnej pod względem militarnym, z pilnie strzeżonymi granicami, jednocześnie z silniejszą pozycją państw narodowych i zmniejszeniem kompetencji Brukseli.
"Taki układ daje silną i wyraźną propozycję dla krajów postkomunistycznych w UE, z mniej obytymi demokracjami i bardziej populistycznymi wyborcami, niż w 'starych' państwach członkowskich" - zauważa Bershidsky. Twierdzi, że pod takim manifestem bez zastanawiania podpisałyby się Moskwa, Kijów, Chorwacja, Serbia, Bośnia.
"Postkomunistyczne narody miały dwie dekady na zdecydowanie, czym będą, i decyzja jest niemal jednogłośna: są krajami opierającymi się na silnie narodowych tradycjach i interesach" - stwierdza, choć zauważa, że nacjonalizm w każdym kraju opiera się na innych przesłankach. Przypomina, że Polska jest zaciekle antyrosyjska, podczas gdy Węgry i Słowacja są relatywnie prorosyjskie. Kraje postsowieckie łączy jednak wyraźna cecha - chcę decentralizacji Europy i są przeciwko przyjmowaniu uchodźców.
"Orban i Kaczyński przyjęli, że po Brexicie - wielkiej szansie! - starsze i gospodarczo silniejsze kraje UE nie zdecydują się na spoliczkowanie ich w ramach kary, cokolwiek zrobią" - stwierdza Bershidsky.
Na koniec artykułu autor stwierdza, że podział UE na Północ i Południe jest długotrwały i uzasadniony, bo wyrósł z różnej tradycji i stylów życia tych grup krajów. "Wyłonienie się populistycznego Wschodu jest nowym wyzwaniem" - twierdzi.
I dodaje: "Zatem czysta postkomunistyczna zuchwałość osi Orban - Kaczyński nie może zostać pominięta. Może sprawić, że więcej europejskich polityków głównego nurtu zacznie się zastanawiać, czy klub, który założyli może zostać rozciągnięty, by pomieścić bardziej radykalną wizję swoich najnowszych członków".
Autor: pk/kk / Źródło: Financial Times, Bloomberg