Homoseksualista Brendan Fay twierdzi, że polski konsul w Nowym Jorku oficjalnie go przeprosił, i że orędzie Lecha Kaczyńskiego nazwał "pożałowania godnym incydentem". Fay widocznie nie jest usatysfakcjonowany, bo już zapowiedział, że będzie się domagać przeprosin także od polskiego prezydenta.
Było orędzie, zdjęcia z gejowskiego ślubu, była skarga na prezydenta. I była podobno odpowiedź polskiego konsula w Nowym Jorku Krzysztofa Kasprzyka. Problem w tym, że nikt nie widział pisma dyplomaty.
"Chciałbym wyrazić wdzięczność za Pańskie pojednawcze podejście i empatię, jaką wykazał się Pan od pierwszej chwili, gdy wypłynął ten godny pożałowania incydent" - tak miał napisać konsul w specjalnym liście do Brendana Fay'a. Fragment oświadczenia zamieścił portal gazeta.pl powołując się na blog jednego z dziennikarzy New York Timesa. Problem w tym, że nikt nie widział oryginału.
Konsul przeprosił?
Brendan Fay twierdzi, że dostał od polskiego konsula list z przeprosinami. Gej wysłał to oświadczenie do "New York Timesa", a dziennikarz tej gazety opublikował fragmenty na swoim redakcyjnym blogu.
Chcieliśmy zapoznać się z całością listu konsula. Zadzwoniliśmy do Brendana Faya i poprosiliśmy go, aby wysłał nam pismo. Mężczyzna najpierw się zgodził, ale po kilku godzinach stwierdził, że nie może znaleźć oświadczenia w swojej skrzynce email.
Konsulat tematu korespondencji nie chce w ogóle komentować. Twierdzi, że nie był to list otwarty, a skierowany wyłącznie do wiadomości pana Fay'a.
Sam Fay - znany działacz ruchu gejowskiego - zwołuje w poniedziałek o 13:00 czasu nowojorskiego konferencję prasową, na której ogłosi czy pozwie polskiego prezydenta. Organizuje ją razem z Human Rights Watch.
Chce przeprosin od prezydenta
Już w piątek zapowiedział, że będzie się domagać przeprosin od prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Nie wyklucza pozwu do sądu. - To nie może dłużej trwać. Prezydent nie może obrażać ludzi publicznie - tłumaczy gej i dodaje: - Potrzebne będą jakieś publiczne przeprosiny. Wypowiedź prezydenta sugerowała bowiem, że związki kochających się ludzi są szkodliwe dla polskiego społeczeństwa, co nie jest prawdą - argumentuje.
Fay poinformował też, że zamierza wysłać listy do prezydenta Kaczyńskiego, a także do premiera Donalda Tuska. Szefowi rządu chce podziękować za to, że "przemówił przeciwko wypowiedzi prezydenta".
Była instrukcja MSZ-u?
Cytowane przez "Gazetę Wyborczą" fragmenty oświadczenia konsula komentowali goście "Magazynu 24 Godziny". - Brawa dla dyplomaty, który zakończył skandal - stwierdził Marek Siwiec z LiD i dodał: - Nie wyobrażam sobie, żeby konsul zadziałał bez instrukcji ministra spraw zagranicznych. Dyplomacja rządzi się przecież określonymi prawami - tłumaczył europoseł. Podkreślił, że pierwszy raz spotyka się z sytuacją, że polskie władze muszą przepraszać za słowa głowy państwa.
- Jeżeli była instrukcja ze strony MSZ-u, to dobrze, że się tak stało. Dobrze, że sprawa została zakończona - komentował z kolei Antoni Mężydło z PO. - Nie warto mnożyć konfliktów z takich problemów - skwitował poseł Platformy.
Z kolei Paweł Kowal z PiS podkreślił, że prezydent nie ma nic wspólnego z archiwalnymi nagraniami wplecionymi w treść jego orędzia. - To nie Lech Kaczyński jest właścicielem materiału filmowego. Problemem jest status prawny tego materiału - przekonywał Kowal. Jego zdaniem prezydent nie chciał nikogo obrazić. - Robienie z igły widły nie służy Polsce - stwierdził Kowal.
boa
Źródło: TVN24, Gazeta.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24