Nie była pijana, bo wypiła tylko jedno piwo. Na policjanta nie rzuciła się z pięściami, tylko "porysowała" mu koszulę. Poza tym jest w ciąży, czuje się zaszczuta i dlatego wyjeżdża z kraju. Anna Cugier-Kotka przedstawia swoją wersję wydarzeń z gmachu sądu, kiedy to - według mediów - miała znieważać funkcjonariuszy: - Tylko się broniłam. Miałam do tego prawo - mówi.
Anna Cugier-Kotka, aktorka, którą Polska poznała dzięki roli w spotach PO i PiS-u, a wiedzę o niej utrwaliła sobie po rzekomych pobiciach - najpierw "jej" (za zaangażowanie polityczne) przez nieznanych sprawców, później "przez nią" policjantów na służbie - ma już dosyć "medialnej nagonki". Mówi o tym w wywiadzie dla portalu wp.pl.
Nawet gdyby chciała...
Twierdzi, że zdarzenia opisywane przez "Dziennik" (gazeta napisała, że pijana aktorka szarpała się z policjantami, którzy nie pozwolili jej wejść na salę rozpraw w warszawskim sądzie przy ul. Kocjana - red.) nie miały miejsca, a dziennikarze świadomie "przekłamują" fakty, bo chcą ją "zniszczyć i zdyskredytować". Cugier-Kotka ma tego dość i zapowiada, że wyjedzie z Polski. Jako jeden z argumentów na to, że sytuacja w warszawskim sądzie nie wyglądała tak, jak opisywały ją media, podaje... swoją ciążę.
- Nawet gdybym chciała, nie byłabym w stanie pobić dwumetrowego policjanta, jestem drobną kobietą, ważę 58 kilo, to jest fizycznie niemożliwe. Tymczasem ten pan zrobił z tego wielką aferę. Niestety takie jest w Polsce prawo, że policjant może mnie poszarpać, nabić mi siniaki, wykręcić rękę, dodam, że jestem w drugim miesiącu ciąży - jemu wolno, a obywatel nawet nie może się bronić. Na policji zrobiono oględziny i fotografie, z których ewidentnie wynika, że zostałam poszarpana - zaznacza. - Moja cielesność została naruszona. Pan policjant natomiast nie doznał żadnych krzywd. Twierdził też, że podarłam mu koszulę, co już jest zupełnym kłamstwem - dodaje.
Z jej relacji wynika, że funkcjonariusz (był tylko jeden) trzykrotnie przewrócił ją na podłogę. - Tak z kobietą się nie postępuje. Wykręcał mi rękę, a ja go drasnęłam długopisem, który miałam w dłoni. Zrobiłam mu kreskę długości ok. 5 cm. Broniłam się, miałam do tego prawo wobec tak brutalnego postępowania policjanta - podkreśla aktorka w rozmowie z wp.pl.
Zaszczuta i sponiewierana
Swojej winy nie dostrzega - nawet w tym, że w sądzie pojawiła się nietrzeźwa. Policja dysponuje badaniem, z którego wynika, że najpierw miała ok. 1,6 promila (0,86 mg), a potem 1,4 promila (0, 77 mg) alkoholu we krwi. Jak to możliwe skoro Cugier-Kotka zapewnia, że wypiła tylko jedną butelkę piwa?
- Stałam się ofiarą nagonki mediów, a teraz jeszcze policja błyskawicznie wsadzi mnie do więzienia za porysowanie koszuli policjanta, który był taki męski i odważny... Szkoda słów. Zostałam zaszczuta i sponiewierana. Nie zasługuję na takie traktowanie. Wkrótce złożę oświadczenie, w którym wyjaśnię, jak to wszystko naprawdę wyglądało oraz jaka była historia mojego udziału w kampanii PiS. A potem wyjeżdżam z kraju - zaznacza aktorka.
Źródło: wp.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24