Polska każdego roku wydaje ponad 13 miliardów złotych (według bardzo ostrożnych szacunków) na walkę ze skutkami otyłości, ale tylko 12 milionów - i to przez 5 lat - na jej zapobieganie. W europejskim Dniu Walki z Otyłością przypominamy: problem dotyczy ponad połowy Polaków.
Najbardziej niezdrowe danie świata: smażony w głębokim tłuszczu batonik mars - przebój szkockich fastfoodów - w Polsce się nie przyjął - i dobrze. Ale i bez tego Polaka portret własny jest coraz bardziej okrągły. I coraz bardziej chory.
57 procent Polaków i 49 procent Polek ma nadwagę. W tym na niebezpieczną dla zdrowia otyłość cierpi prawie co szósty mężczyzna i aż co piąta kobieta Dane Instytutu Żywności i Żywienia
- Otyłość i nadwaga to poważne choroby cywilizacyjne rozwiniętych społeczeństw. I wcale nie chodzi tu o kwestie estetyki: wiążą się z tym problemy medyczne, fizjologiczne, a nawet psychologiczne, bo przecież osoby otyłe bywają dyskryminowane - wylicza Dorota Osóbka, dietetyk i właścicielka poradni żywieniowej Food Line.
Ponad połowa Polaków ma nadwagę
Otyłość to nie jest przypadłość prywatna. Ludzie otyli chorują: na cukrzycę, na nadciśnienie, choroby serca, kości i stawów, nowotwory. Trzeba ich leczyć. Do tego dochodzi nieobecność w pracy z powodu zwolnień i leki, często refundowane, a to wszystko kosztuje prof. Barbara Zahorska-Markiewicz.
Dodatkowe kilogramy to nie tylko kwestia większego rozmiaru ubrania: z nadwagą wiąże się szereg chorób. Drogich chorób. – Otyłość to nie jest przypadłość prywatna. Ludzie otyli chorują: na cukrzycę, na nadciśnienie, choroby serca, kości i stawów, nowotwory. Trzeba ich leczyć. Do tego dochodzi nieobecność w pracy z powodu zwolnień i leki, często refundowane, a to wszystko kosztuje – wylicza Prezes Polskiego Towarzystwa Badań nad Otyłością prof. Barbara Zahorska-Markiewicz.
- Żeby leczenie było skuteczne, nie wystarczy powiedzieć: jedz mniej i się ruszaj. Ta wiedza jest powszechna, a liczba otyłych jakoś nie maleje - dodaje.
13 miliardów na leczenie otyłości (rocznie)...
Wiceszefowa Towarzystwa Badań nad Otyłością prof. Barbara Krzyżanowska-Świniarska sześć lat temu przeprowadziła badanie na 2,5 tysiąca mieszkańcach Szczecina. Ich wyniki w skali ogólnopolskiej pokazują, że otyłość kosztuje, i to słono: leczenie jednego otyłego pacjenta to rocznie średnio 3 tysiące złotych, co sumuje się do kwoty sięgającej ponad 6,5 miliarda!
Drugie tyle Polacy wydawali na leki na choroby związane z otyłością. Już wtedy, jak zaznacza autorka, były to bardzo ostrożne szacunki, nie uwzględniające cen najdroższych zabiegów i leków. Trzeba też wziąć pod uwagę, że te wyliczenia dotyczą lat 2001-02. - Szacuję, że dziś ta kwota byłaby co najmniej dwa razy wyższa - mówi prof. Krzyżanowska-Świniarska.
Osoby, które zajmują się walką z epidemią otyłości w Polsce, są zgodne: brakuje spójnej strategii, brakuje organizacji i przede wszystkim brakuje pieniędzy. Ich zdaniem główną przyczyną tego stanu rzeczy jest brak świadomości, że lepiej zapłacić mniej za profilaktykę otyłości, niż więcej za leczenie związanych z nią chorób.
... i 12 milionów na profilaktykę (na 5 lat)
Rok temu został przyjęty przygotowany przez Instytut Żywności i Żywienia „Narodowy Program Zapobiegania Nadwadze i Otyłości oraz Przewlekłym Chorobom Niezakaźnym poprzez Poprawę Żywienia i Aktywności Fizycznej na lata 2007-2011”. Nazwa długa, cele zwięzłe, ale trudne: nauczenie społeczeństwa, jak jeść zdrowo i się ruszać oraz zmniejszenie umieralności na związane z otyłością choroby i wydatków na ich leczenie. W ciągu pięciu lat resort zdrowia ma wydać na ten cel 12 milionów złotych.
Obecne podejście do otyłości przypomina traktowanie zapalenia zęba tabletką przeciwbólową: leczymy objawy, nie przyczyny. prof. Barbara Krzyżanowska-Świniarska
Jak to wygląda w praktyce? Nasi rozmówcy dyplomatyczne mówią, że różnie: intencje są dobre, ale sposób ich realizacji nie odpowiada faktycznym potrzebom. „Narodowy Program…” zakłada wydanie w bieżącym roku 2,1 mln złotych, jednak te pieniądze idą głownie na druk broszur i poradników oraz konferencje. Organizowanie warsztatów i grup wsparcia dla otyłych czy szkolenie pracowników socjalnych pojawia się dopiero w kolejnych latach.
Kaganek oświaty na konferencjach
- Obecne podejście do otyłości przypomina traktowanie zapalenia zęba tabletką przeciwbólową: leczymy objawy, nie przyczyny. Te broszury są rzeczywiście wartościowe, ale Polacy to nie jest naród czytający. Ludziom trzeba to porządnie wytłumaczyć - ocenia prof. Krzyżanowska-Świniarska. Według naszych rozmówczyń potrzebne jest kompleksowe leczenie, podczas którego z chorym - tak, otyły to chory! - współpracowałaby ekipa złożona z lekarza, dietetyka, rehabilitanta i psychoterapeuty. W oszczędniejszej wersji - wszechstronnie przeszkolony edukator i grupy wsparcia.
Ale tu pojawia problem braku funduszy. Dr Agnieszka Jarosz z Instytutu Żywności i Żywienia przyznaje, że dotychczasowe działania nie są zbyt spektakularne. – Gdzie się da, z kagankiem oświaty na temat leczenia otyłości jakoś się przebijamy. Na bardziej intensywne akcje po prostu nie ma pieniędzy – wzdycha. Instytut na programy walki z otyłością dostał w zeszłym roku od ministerstwa zdrowia 180 tysięcy, w tym – 250 tysięcy.
Kto rozda bezpłatne owoce?
Gdy są fundusze, pojawiają się z kolei problemy z ich wykorzystaniem. Komisja Europejska od 1 września 2009 roku zaczyna wdrażanie programu bezpłatnego rozdawania owoców i warzyw uczniom w wieku 6-10 lat. Przeznacza na ten cel 90 milionów euro, z których Polska mogłaby liczyć na co najmniej 7 milionów.
Mogłaby, gdyby ktoś zajął się tą akcją. W ministerstwie zdrowia nie dostaliśmy na ten temat informacji, a Ministerstwo Edukacji ucina: to nie nasza działka. - MEN zajmuje się podstawą programową, nie mamy instrumentów do wdrażania takiego programu - stwierdziła jego rzeczniczka Barbara Milewska.
A jak resort zdrowia wykorzysta do promocji zdrowego stylu życia przypadający 24 października europejski Dzień Walki z Otyłością? – Obchodziliśmy w maju – usłyszeliśmy w biurze prasowym.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24