CBŚ złożyło do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez CBA. Jedno biuro oskarża drugie o śledzenie i podsłuchiwanie swoich funkcjonariuszy, a nawet namawianie gangsterów do składania fałszywych zeznań. Sprawa jest tajemnicza, poważna i może być powiązana z próbą samobójczą jednego z więźniów - pisze "Gazeta Wyborcza".
Jak pisze "GW" konflikt między służbami rozpoczął się pod koniec zeszłego roku - to wtedy szef gdańskiego CBŚ Jerzy Stankiewicz zauważył, że ktoś go śledzi. Gdy sprawdził numery samochodu okazało się, że wóz należy do CBA.
W maju, jeden z trójmiejskich gangsterów Jacek W., którego sprawę prowadzi CBA, zwrócił się z prośbą o kontakt do CBŚ. W trakcie rozmowy z jej funkcjonariuszami, według gazety, Jacek W. miał ich poinformować, że CBA pytało go, czy ma jakieś haki na Stankiewicza. Agenci CBA chcieli, by potwierdził, że szef gdańskiego CBŚ i jego podwładni brali pieniądze za uprzedzanie gangsterów o policyjnych operacjach.
Powiesił się po przesłuchaniu
Policjanci nakłonili W. by złożył zeznania w tej sprawie. Ale na trzy dni przed planowaną datą zabrali go na przesłuchanie agenci CBA. Po południu 27 lipca odwieźli go do aresztu. Chwilę później Jacek W. powiesił się w celi na pętli z bandaża. Gangster przeżył, ale jest w stanie wegetatywnym, zeznań może już nigdy nie złożyć. Natomiast CBŚ złożyło w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. Potwierdza to rzecznik Komendy Głównej Policji. - Złożyliśmy do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez CBA. Nie komentujemy sprawy - mówi Mariusz Sokołowski.
Źródło: Gazeta Wyborcza