Gdyby wystąpiła w „Idolu” Robert Leszczyński byłby na „nie”, bo – jak mówi - wielkim talentem wokalnym nie jest. Marek Rapacki pytany o jej płytę przyznaje tylko: modelką była wielką. O Carli Bruni i jej wyczekiwanej przez całą Francję płycie rozmawiali goście „Magazynu 24 godziny”.
Choć nowa płyta francuskiej pierwszej damy jest najbardziej oczekiwanym krążkiem, goście TVN24 są zgodni – nie podbije muzycznego świata. Dlaczego?
Leszczyński: dla przeciętnego słuchacza jest trochę nudnawa
- Gdyby chciała zrobić światową karierę musiałaby zmienić repertuar – twierdzi Robert Leszczyński i tłumaczy, że problem tkwi w rodzaju muzyki. – Ona śpiewa muzykę autorską, piosenkę z tekstem, to nie jest żadne disco-polo – ocenia dziennikarz. Przyznaje, że dla przeciętnego słuchacza jej twórczość może być „troszeczkę nudnawa”.
Pytany o to, czy płyta nie jest więc tylko marketingowym chwytem, broni Bruni. - Łatwo pomyśleć o niej jako kolejnej osobie, która chce zdyskontować jakoś zdobytą popularność na rzecz popularności płyty – tak jak to zrobiła np. Paris Hilton. Ale nic bardziej mylnego. Ona jest wnuczką wybitnego kompozytora, córką znanego świetnego kompozytora, jej matka była pianistką – tłumaczy Leszczyński.
Jednak gdyby żona Sarko trafiła do „Idola” dziennikarz powiedziałby jej „nie”. – Program na „i” był dla wokalnych talentów, ona nie ma mocnego głosu, ale jest czymś bardziej interesującym – talentem autorskim – ocenił. Jej piosenki nazwał „uroczymi”. – To tzw. private singing – śpiewanie do ucha, nie krzyk a absorbowanie uwagi – opisuje.
Według Leszczyńskiego Francuzi krążkiem pierwszej damy się rozczarują, bo „będą szukali drugiego dna w piosenkach, w których go nie ma”. Ale mogą się one spodobać Polakom. - Może być popularna w Polsce, bo jest dużo podobieństw do polskiej muzyki. W USA nie ma twórców podobnych do Osieckiej, we Francji są – tłumaczy Leszczyński.
Rapacki: była wielką.... modelką
- Modelką była wielką, a piosenkarką…. – dyplomatycznie ocenił talent Carli Bruni Marek Rapacki, publicysta "Gazety Wyborczej". Przyznaje, że ma wątpliwości czy to „najlepsza droga” dla pierwszej damy. – Na razie ma popularność na poziomie 68 proc. Ale nie wiem, czy to jest nierozłączne, bo można podziwiać panią Bruni, jej piosenki, ale niekoniecznie jako pierwszą damę – tłumaczy dziennikarz.
Dodaje, że w całej sprawie warto przyjrzeć się sytuacji samego prezydenta. – We Francji to ogromny przełom. Prezydent to zawsze była osoba wyjątkowa, taki majestat. Nicolas Sarkozy to zupełnie inna sylwetka, inna kreacja – mówi, przyznając że właśnie burzliwe życie prywatne przede wszystkim wpłynęło na spadek jego popularności.
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24