- Będziemy bronić Gruzji do upadłego - zapowiada przed poniedziałkowym szczytem UE Lech Kaczyński. Prezydent zdradził, że uzgodniona w Tallinie postawa nie będzie skrajnie radykalna... tylko "dość radykalna".
Lech Kaczyński spotkał się w stolicy Estonii z prezydentem tego kraju Toomasem Hendrikiem Ilvesem oraz prezydentem Łotwy Valdisem Zatlersem. W rozmowie brał też udział przedstawiciel prezydenta Litwy Valdasa Adamkusa.
Spotkanie odbyło się w związku z zaplanowanym na poniedziałek 1 września szczytem UE poświęconym sytuacji Gruzji i relacjom Unia-Rosja. Prezydent nie chciał zdradzić szczegółów ustaleń. - Różne rzeczy mogą się zdarzyć. Zobaczymy co da się zdziałać. Na pewno będziemy bronić Gruzji do upadłego - zapowiedział Lech Kaczyński.
Bez wspólnego stanowiska?
Prezydent przyznał, że nie ma w tej chwili jednolitego stanowiska państw bałtyckich i Polski. - Rozmawialiśmy o wielu wariantach. Są dwa warianty, ale darujcie państwo nie będę ich w tej chwili przedstawiał - nie tylko państwu, ale też naszym rosyjskim partnerom - powiedział Lech Kaczyński dziennikarzom na pokładzie wracającego do Polski samolotu.
Różne rzeczy mogą się zdarzyć. Zobaczymy co da się zdziałać. Na pewno będziemy bronić Gruzji do upadłego. Lech Kaczyński
Prezydent nie chciał też jednoznacznie powiedzieć, czy będzie w imieniu również państw bałtyckich przedstawiać stanowisko na szczycie UE. - Być może tak, ale tej sprawy nie stawiałem - stwierdził prezydent. Lech Kaczyński potwierdził, że podczas spotkania była mowa o sankcjach wobec Rosji, ale jak zaznaczył "niezbyt daleko idących". Pytany, czy można się spodziewać, że poniedziałkowy szczyt UE przyniesie przełom, a nie będzie tylko kolejnym "grożeniem palcem Rosji" przyznał, że nie wie.
Wyjazd prezydenta z premierem niczym dziwnym
Przy okazji prezydent powiedział dziennikarzom, że nie widzi nic złego w tym, że razem z premierem będzie uczestniczył w poniedziałkowym szczycie. - To jest sytuacja, która w wielu krajach się zdarza i twierdzenie, że to jest coś, co wykracza poza reguły jest po prostu wpajaniem opinii publicznej nieprawdy - stwierdził Lech Kaczyński.
Po drugie - podkreślił prezydent - on zajmował się Gruzją, a po trzecie w ogóle uważa, że "ponieważ sfera polityki zagranicznej jest sferą kondominialną między prezydentem a premierem", na posiedzeniach Rady Europejskiej, które są "najważniejszym punktem odniesienia dla polityki polskiej", powinni być i prezydent i premier. - Ja nie odmawiam Donaldowi Tuskowi prawa, żeby tam bywał - stwierdził prezydent.
Kto będzie przemawiał?
Pytany, czy obaj - on i premier - będę przemawiać na szczycie UE, prezydent odparł, że nie potrafi powiedzieć, ale ma nadzieję, że na spotkaniu z premierem zostanie to uzgodnione. Dodał jednak, że na ogół przemawia przewodniczący delegacji. Pytany, czy on będzie przewodniczącym delegacji odpowiedział, że prezydent "zawsze jest najwyższym przedstawicielem Rzeczpospolitej Polskiej".
- Ja bym bardzo prosił, żeby elementy prestiżowe, elementy wyborów, które się odbędą za dwa lata nie wpływały na politykę polską, bo to jest fatalne" - powiedział prezydent.
Prezydent dodał, że jeszcze nie wie, czy planowane na piątek spotkanie z premierem odbędzie się o 9.30 (taką godzinę podawało wcześniej Centrum Informacyjnę Rządu). - Ja nie ustalałem takiej godziny. Natomiast jeśli trzeba będzie, to spotkam się o godz. 9.30.
Deklarowali pomoc
Prezydent wrócił z wizyty w Estonii w piątek po północy. Prezydenci podpisali tam wspólną deklarację. "Gruzja potrzebuje wsparcia Europy w celu odbudowy zniszczeń wojennych, co oznacza w krótszej perspektywie intensywną pomoc humanitarną" - głosi oświadczenie opublikowane po spotkaniu. Trzej prezydenci podkreślili wagę wysłania do Gruzji obserwatorów międzynarodowych "w celu ułatwienia uzyskania obiektywnej oceny sytuacji i zapobieżenia nawrotu konfliktu".
Gruzja potrzebuje wsparcia Europy w celu odbudowy zniszczeń wojennych, co oznacza w krótszej perspektywie intensywną pomoc humanitarną. Deklaracja prezydentów
Prezydenci w deklaracji nie nawołują do wprowadzenia sankcji wobec Rosji, zastrzegli jednak, że Rosja "powinna liczyć się z poważnymi konsekwencjami" jeśli nadal utrzymywać będzie swoich żołnierzy na terytorium Gruzji naruszając sześciopunktowy plan pokojowy zaproponowany w imieniu UE przez prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego i zaaprobowany zarówno przez Tbilisi jak i Moskwę.
Uznanie przez Rosję Osetii Południowej i Abchazji za niepodległe państwa prezydenci określili jako "nielegalne" i "wzmagające napięcie".
Kolejny ruch prezydenta
Spotkanie Lecha Kaczyńskiego z przywódcami państw bałtyckich było kolejną inicjatywą z udziałem polskiego prezydenta związaną z kryzysem w Gruzji. Kaczyński był także inicjatorem - jeszcze w czasie trwania działań zbrojnych w Gruzji - misji do Tbilisi, w której - oprócz L. Kaczyńskiego - uczestniczyli także przywódcy Litwy, Łotwy, Estonii i Ukrainy.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN@$\PAP