Nie uznaję pełnomocnictwa posła Zbigniewa Religi do reprezentowania prezydenta w Senacie. Mam nadzieję, że Lech Kaczyński to zrozumie i nie będziemy świadkami gorszących scen - oświadczył marszałek Bogdan Borusewicz. PiS nie ma wątpliwości: - To polityczna zemsta.
Spór na linii marszałek Senatu - prezydent wybuchł po tym, jak Lech Kaczyński wyznaczył prof. Zbigniewa Religę, obecnie posła PiS do reprezentowania go w Senacie podczas prac dotyczących projektu postanowienia o referendum ws. komercjalizacji służby zdrowia. Borusewicz nie uznał pełnomocnictwa dla profesora. Jak tłumaczył dziennikarzom, swoją decyzję oparł na opinii ekspertów, którzy utwierdzili go w przekonaniu, iż byłoby to sprzeczne z konstytucją.
"Mam ekspertyzy, to sprzeczne z konstytucją"
- Nie było takiego precedensu w Senacie, żeby poseł reprezentował urząd prezydenta. Zwróciłem się o opinię prawną w tej sprawie i ona potwierdziła moje wątpliwości. Wczoraj poinformowałem prezydenta listownie, że nie uznaję pełnomocnictwa prof. Religi. Pismo wraz z załączoną opinią przesłałem również profesorowi - powiedział Borusewicz. I dodał: - Ubolewam, że sprawa dotyczy posła Religi. To nie jest ocena jego kompetencji i działalności, ale jest to sytuacja, w której marszałek Senatu musi zająć stanowisko.
Borusewicz uzasadniając swoją decyzję, powołał się na zapisy konstytucji. - Art. 104 mówi, że poseł jest reprezentantem narodu i nie może być związany z żadnymi innymi instytucjami. Art. 103: że mandatu posła nie można łączyć z zatrudnieniem w Kancelarii Prezydenta. Zaś art. 10 mówi o trójpodziale władzy - powiedział Borusewicz. I podkreślił: - Mam nadzieję, że prezydent zrozumie moje wątpliwości, podobnie, jak jego ministrowie. I nie będziemy świadkami gorszących scen, które obniżyłyby powagę Senatu.
"Marszałek bierze odwet"
Również marszałek Sejmu Bronisław Komorowski uważa, że prof. Religa nie powinien reprezentować prezydenta w Senacie. - Jeśli ktoś jest reprezentantem narodu, członkiem parlamentu, to nie powinien występować w roli przedstawiciela władzy wykonawczej - powiedział Komorowski. I dodał: - Jeśli nie jest to jednoznaczne z punktu widzenia przepisów, to lepiej kierować się czystością zasad.
Opozycja ostro krytykuje marszałka Senatu za podjętą decyzję. - To zemsta polityczna i zachowanie niegodne przyzwoitego człowieka - stwierdził szef klubu PiS Przemysł Gosiewski. - Pan prezydent ma prawo upoważnić każdego do reprezentowania swojego stanowiska. Jeśli pan Borusewicz nie chce wpuścić posła na Sejm, pokaże tylko swoją małość i chęć odwetu - dodał polityk PiS.
Decyzji Borusewicza sprzeciwiają się też senatorowie PiS. Jeszcze we wtorek wystosują do niego protest ws. nieuznania pełnomocnictwa prof. Religi. Ich zdaniem argumentacja marszałka Senatu nie jest słuszna. - PO posługuje się panem marszałkiem w celach politycznych i politycznie nie chce dopuścić do wystąpienia prof. Religi - mówił senator PiS Stanisław Karczewski. Jego zdaniem również pani minister Ewa Kopacz boi się profesora.
"Powinny być granice absurdu"
Również szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki zarzucił marszałkowi Senatu, iż jego argumentacja jest absurdalna. Dlatego ma nadzieję, że do czasu debaty w Senacie nad wnioskiem o referendum, Borusewicz „ się zreflektuje”.
- Gdzieś powinny być granice absurdu i chęci do tworzenia konfliktu, do wywoływania skandali – stwierdził Kownacki. - Jestem w najwyższym stopniu zniesmaczony, bo to dotyka osobę tak godną, jak prof. Religa – podkreślił szef prezydenckiej kancelarii. Dodał, że jeśli marszałek Borusewicz nie dopuścił do głosu prof. Religi, wówczas w imieniu prezydenta wystąpi minister Andrzej Duda.
Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24