Czy obecny szef ABW Krzysztof Bondaryk złamał prawo? Tak sugerują zeznania ze śledztwa w sprawie ujawnienia tajemnicy państwowej. Chodzi o kopiowanie tajnych danych w Polskiej Telefonii Cyfrowej (operatorze Ery i Heyah) - pisze "Rzeczpospolita". Sam Bondaryk zaprzecza: - Nigdy nie doszło do kopiowania lub wynoszenia dokumentów.
Większość czynności w śledztwie przeprowadziła ABW. Umorzono je 31 stycznia 2008 r., dwa tygodnie wcześniej Bondaryk objął oficjalnie stanowisko szefa Agencji.
Bondaryk, jako pełnomocnik ds. ochrony informacji niejawnych, pracował dla Polskiej Telefonii Cyfrowej w latach 2005 – 2006.
W PTC działały wtedy dwa zarządy walczące o prawo do kierowania spółką. Jeden związany z francuską firmą Vivendi, a drugi z Elektrimem Zygmunta Solorza, właściciela Polsatu. Bondaryk był delegowany przez stronę Solorza.
Jednym ze skutków tej wojny było zawiadomienie prokuratury o popełnieniu przestępstwa polegającego na ujawnieniu informacji stanowiących tajemnicę państwową. Chodziło o kopiowanie i wynoszenie poza firmę tajnych informacji o tym, kim interesują się służby. Śledztwo wszczęto 8 grudnia 2005 r.
"Pytał, kto interesował się Solorzem"
Zeznania świadków w tej sprawie – do których dotarła „Rz” - obciążają Bondaryka. Jego poprzednik na stanowisku pełnomocnika - Władysław Naja poinformował o spotkaniu, do którego miało dojść na przełomie lutego i marca 2005 r. Bondaryk miał wtedy prosić o wskazanie „najważniejszych celów będących w zainteresowaniu służb specjalnych”. I pytać wprost: „Kto interesował się Zygmuntem Solorzem?”.
Inny świadek – inspektor bezpieczeństwa teleinformatycznego Eugeniusz T. – zeznał, że za czasów Bondaryka zlecono zgranie na płyty informacji o wnioskach służb badających m.in. zabójstwo generała Marka Papały.
Chodziło o dane z komputera jednego z pracowników, który – według zeznań Nai – „zajmował się m.in. sprawą gen. Papały, w którą zaangażowane były osoby z kręgu Polsatu”.
Prowadzili czynności, ale je umorzyli
Wśród kopiowanych informacji miały się też znaleźć dane z komputerów ludzi odpowiedzialnych w PTC za kontakty ze specsłużbami. Na tej podstawie można ustalić, jakimi numerami telefonów interesowały się np. policja czy prokuratura.
O kopiowaniu danych nie były poinformowane służby specjalne, choć wymaga tego regulamin ochrony informacji niejawnych. - Nie zostało to zgłoszone do ABW – zeznał Naja.
Szef ABW zaprzecza
Bondaryk w specjalnym oświadczeniu zaprzeczył doniesieniom "Rzeczpospolitej". - W czasie, kiedy pełniłem funkcję pełnomocnika ds. ochrony informacji niejawnych w spółce Era, nigdy nie doszło do kopiowania lub wynoszenia dokumentów, co potwierdziło śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie - napisał szef ABW.
Jego zdaniem, "w demokratycznym państwie prawa niedopuszczalne manipulowanie wybranymi fragmentami zeznań świadka uzyskanymi w postępowaniu, które prokuratura umorzyła z braku znamion popełnienia przestępstwa". - Kolejny raz nadmieniam, że w tym śledztwie występowałem wyłącznie w charakterze świadka - dodaje Bondaryk.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24