Przyjeżdżam po to, by szukać dróg wyzwolenia dla mojego narodu spod tego samego jarzma, spod którego wyzwalali się Polacy i mam się tu czuć jak przestępca?! To jakiś koszmarny sen, nie tylko mój, lecz i tych, którzy w szeregach "Solidarności" walczyli - mówi w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Ahmed Zakajew, szef emigracyjnego rządu Czeczenii. I podkreśla, że do głowy nie mu nie przyszło, by wycofać z organizowania czeczeńskiego kongresu, bo Polacy nagle się od niego odwrócą.
Zakajew jest ścigany międzynarodowym listem gończym za terroryzm. Polska prokuratura poinformowała, że jeśli czeczeński lider pojawi się w naszym kraju, by wziąć udział w obradach Światowego Kongresu Narodu Czeczeńskiego w Pułtusku, zostanie zatrzymany.
Honorowy konsul Czeczenii Adam Borowski zapowiedział, że Zakajew sam zgłosi się do warszawskiej prokuratury okręgowej w piątek o godz. 8.
Szef emigracyjnego rządu Czeczenii nie nie ukrywa w rozmowie z "Rz", że wszystko wygląda, jak koszmarny sen. Tym bardziej, że chroni go konwencja genewska, zgodnie z którą nie wolno wydawać osoby poszukiwanej państwu, w którym komuś grożą tortury lub śmierć.
- Wszystko to wygląda jak jakiś spisek – w polskiej ambasadzie otrzymuję polską wizę, wjeżdżam przez nikogo niezatrzymany do Polski, a tu pułapka – groźba aresztu! Choć miesiąc temu spokojnie tutaj przebywałem. Najbardziej jednak boli to, że władze Polski depcą wartości demokratyczne wywalczone przez polską "Solidarność". Depcą i walkę o wolność innych narodów, i własną niezależność od dyktatu obcych polityków - mówi czeczeński lider.
To dla niego - jak podkreśla - tym bardziej bolesne, że organizację kongresu zgodził się poprzedni prezydent Lech Kaczyński, a teraz nastąpił nieoczekiwany zwrot.
- Kongres jest organizowany zgodnie z prawem. Mieliśmy zgodę administracji poprzedniego prezydenta Polski. Przesunęliśmy termin ze względu na żałobę narodową po katastrofie pod Smoleńskiem - podkreśla Zakajew. - Do głowy nam nie przyszło, że powinniśmy się z tego przedsięwzięcia wycofać, że wspierający nas zawsze Polacy nagle się od nas odwrócą, a rzecznik MSZ będzie odradzał posłom udział w kongresie, bo jest organizowany przez nieuznawany w świecie rząd na uchodźstwie - dodaje.
"Liczymy na Polaków"
Zakajew jest przekonany, że list gończy, który rozesłał za nim Interpol będzie obowiązywać, dopóki u władzy będzie Putin. Ale jak zastrzega, nie podda się. Tym bardziej, że jak przekonuje, sytuacji w jego kraju - wbrew temu, co mówi Rosja - daleko jeszcze do normalności.
- Jeśli przez normalizację rozumieć życie w warunkach terroru państwowego, dławiący wszystkich strach, porwania, tortury, podsłuchy telefonów, 70-procentowe bezrobocie, ściągany ze wszystkich zarabiających 30-procentowy haracz na rzecz prezydenta Ramzana Kadyrowa, powszechne obowiązkowe prace społeczne w soboty – to tak, to jest czeczeńska norma - mówi Zakajew.
Wszystko to wygląda jak jakiś spisek – w polskiej ambasadzie otrzymuję polską wizę, wjeżdżam przez nikogo niezatrzymany do Polski, a tu pułapka – groźba aresztu! Choć miesiąc temu spokojnie tutaj przebywałem. Najbardziej jednak boli to, że władze Polski depcą wartości demokratyczne wywalczone przez polską "Solidarność". Depcą i walkę o wolność innych narodów, i własną niezależność od dyktatu obcych polityków Ahmed Zakajew, szef emigracyjnego rządu Czeczenii
I przypomina, że każdy z ok. 700 tysięcy żyjących w republice ludzi kogoś bliskiego stracił i jest w żałobie. - Obie wojny czeczeńskie, i ta – rozpoczęta w 1994 roku przez Jelcyna, i ta – dużo straszniejsza wojna Putina – pochłonęły ćwierć miliona trupów, w tym 42 tysiące dzieci. Dziesiątki tysięcy są sierotami. Kalek nikt nie zliczy. Poza tym 5 tysięcy ludzi przepadło bez wieści, a 25 tysięcy niewinnych, podkreślam – niewinnych ludzi, złapanych podczas wojny i oskarżonych o bandytyzm, czyli walkę o wolność – siedzi w rosyjskich więzieniach. Zaś ponad 300 tysięcy Czeczenów musiało uciekać z ojczyzny – to jest to czeczeńska normalizacja - dodaje.
I zapowiada zdecydowanie, że zbrodnie na Czeczenach nie ujdą bezkarnie.
Pytany, czego Czeczeni spodziewają się po kongresie w Pułtusku, odpowiada: - Międzynarodowego wsparcia dla rozmów czeczeńsko-rosyjskich. W przyszłości chcemy też doprowadzić do powołania Trybunału Międzynarodowego w sprawie Czeczenii. Zbrodnie na naszym narodzie nie ujdą bezkarnie, choć dzisiejszy świat polityków, poddanych "schroederyzacji" zapewne by tego chciał. My się jednak nie poddamy. I liczymy, jak zwykle, na wsparcie Polaków.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/PAP