Boeing 767, który w listopadzie ubiegłego roku lądował bez podwozia może zostać sprzedany - wynika z informacji "Rzeczpospolitej". Wcześniej PLL LOT obiecywał, że po trzymiesięcznej naprawie maszyna wróci do floty. Z nieoficjalnych informacji dziennika wynika jednak, że naprawa samolotu jest nieopłacalna, również z wizerunkowego punktu widzenia.
Obecnie uszkodzona maszyna nadal stoi przed hangarem. – Byłoby mi przykro, gdyby samolot nie wrócił do latania – mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" kpt. Tadeusz Wrona, który 1 listopada bezpiecznie sprowadził samolot na ziemię. Pilot przypomina, że "za ewentualną naprawę zapłaciłby ubezpieczyciel".
Rzecznik LOT Leszek Chorzewski przyznaje, że firma otrzymała już od producenta ofertę naprawy samolotu, a obecnie trwają rozmowy z firmą leasingową i ubezpieczycielem. Rzecznik podkreśla, że maszyna wróci do floty, jeśli naprawa będzie opłacalna.
Samolot należy do amerykańskiej firmy Air Castle, a ubezpiecza go (podobnie jak wszystkie samoloty LOT) Lufthansa Group. Przedstawiciel tego ubezpieczyciela w Polsce, Warta, nie udziela na ten temat żadnych informacji.
Szczegóły zdradza gazecie anonimowy informator z PLL LOT. – Szacunkowo naprawa ma kosztować 30 mln dolarów. To nieopłacalne w sytuacji, gdy mają się zacząć dostawy boeingów 787 Dreamliner – mówi. – Z wizerunkowego punktu widzenia też lepiej nie wozić pasażerów samolotem, który lądował bez podwozia - dodaje.
Wiadomo, że LOT zamówił osiem Dreamlinerów. Trzy pierwsze do rodzimej floty mają dołączyć już jesienią. Wszystkie w posiadaniu PLL LOT znajdą się do 2015 r.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24