Premier Donald Tusk zrobił błąd mówiąc, że w PO i PSL obowiązują inne standardy. Te słowa demoralizują, bo politycy, na głosach których zależy Platformie mogą się czuć bezkarni - ocenił w TVN24 rzecznik PiS Adam Bielan.
Polityk Prawa i Sprawiedliwości odniósł się w ten sposób do wtorkowej wypowiedzi szefa rządu, który po kilku dniach milczenia skomentował opisany przez media, układ towarzysko-biznesowy wicepremiera Waldemara Pawlaka.
Według Tuska, sytuacja ta jest poza standardami, które on sam chciałby, żeby obowiązywały w życiu publicznym. - Z punktu widzenia Platformy Obywatelskiej postępowanie Waldemara Pawlaka byłoby naruszeniem standardów PO - skwitował szef rządu.
- Premier mówiąc "A", nie mówi "B", czyli nie wyciąga wniosków z konkluzji, do których doszedł publicznie. Przypomnę, że Jarosław Kaczyński, kiedy uznał, że standardy, które obowiązują w PiS nie obowiązują wśród naszych koalicjantów zerwał koalicję i zdecydował się na przyspieszone wybory, choć było wiadomo, iż trudno będzie utrzymać władzę - powiedział Bielan.
I dodał: - Donald Tusk - zapewne ze względu na wybory prezydenckie - mocno trzyma się premierowskiego stołka.
"Miało być inaczej, jest jak zwykle"
Jego zdaniem Platforma powinna wywrzeć większy nacisk na swojego koalicjanta. - Nie może być tak, że premier publicznie mówi, że w sprawie Pawlaka naruszono standardy życia publicznego, a nawet nie upomina kolegi z rządu i nie naciska, by zrezygnował z funkcji przewodniczącego Ochotniczej Straży Pożarnej - podkreślił rzecznik PiS. I dodał: - Słowa premiera demoralizują, by każdy polityk PSL i czy inny, na czyim głosie PO zależy może się czuć bezkarnie.
Bielan przypomniał, że Tusk obiecał, że koalicja PO-PSL będzie inna niż dotychczasowe, a jest dokładnie tak, jak było.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24