Opinia biegłych o stanie zdrowia Macieja Zientarskiego wpłynie do prokuratury najwcześniej pod koniec czerwca, a być może dopiero w lipcu - ustalił portal tvn24.pl. To od niej zależy czy dziennikarz będzie przesłuchany. Termin wydania decyzji przekładano już dwa razy.
Czworo biegłych (dwóch psychiatrów, psycholog i neuropsycholog) przebadało Macieja Zientarskiego na początku maja. Jak deklarowała wówczas prokuratura, wyniki badań miały być znane jeszcze w połowie miesiąca.
Ale gdy termin nadszedł, okazało się, że opinii nie przygotowano, a pojawi się ona dopiero na początku czerwca.
Jeszcze poczekają
Decyzji biegłych nadal jednak nie ma na biurkach prokuratorów, którzy zajmują się sprawą. - Cały czas czekamy - mówi nam rzecznik Prokuratury Okręgowej Mateusz Martyniuk. Kiedy śledczy się doczekają? Według naszych informacji opinia wpłynie najwcześniej pod koniec tego miesiąca, ale bardzo prawdopodobny jest też wariant "lipcowy".
Zazwyczaj na opinie biegłych o stanie zdrowia podejrzanych prokuratorzy czekają kilkanaście dni. Dlaczego więc w sprawie Zientarskiego wydanie opinii trwa tak długo? - Bo jest to inne badanie, kompleksowe. Maciej Zientarski badany był bardzo wnikliwie przez dwa dni. Przygotowanie takich opinii trwa dłużej niż zazwyczaj, a biegłych, którzy je wydają jest niewielu. Mają dużo pracy - słyszymy w prokuraturze.
Śledztwo stoi
Do czasu kiedy decyzja o ewentualnym przesłuchaniu Zientarskiego nie zapadnie, śledztwo ws. wypadku, jaki miał spowodować dziennikarz będzie zawieszone. - Po otrzymaniu opinii, jeśli tylko zajdą odpowiednie przesłanki, postępowanie wznowimy - tłumaczy nam Martyniuk.
Śledztwo zawieszono we wrześniu ubiegłego roku właśnie ze względu na zły stan zdrowia dziennikarza. W maju 2008 roku biegli po raz pierwszy przebadali Macieja Zientarskiego. Stwierdzili wówczas, że wyniki badań nie pozwalają na jego przesłuchanie i że nie może brać on udziału w postępowaniu.
Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym grozi od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia.
150 km/h pod wiaduktem
Do wypadku, w którym zginął Jarosław Zabiega, dziennikarz motoryzacyjny "Super Expressu" doszło 27 lutego 2008 roku. Według prokuratorów za kierownicą siedział Maciej Zientarski. Czerwone ferrari 360 modena mknęło ulicami Warszawy z prędkością ponad 150 km/h po drodze, na której obowiązywało ograniczenie do 50.
Na ulicy Puławskiej auto wbiło się w betonowy filar estakady. Samochód rozpadł się na dwie części i zapalił się. Zabiega zginął na miejscu, Zientarski przeżył cudem.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24