Po uznaniu niepodległości Kosowa czas na kolejne decyzje polskiej dyplomacji. - Na razie będzie nas reprezentować w Kosowie jakaś placówka polska z kraju ościennego. Potem pomyślimy o ambasadzie - mówił w "Magazynie 24 godziny" minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
Na razie nie zapadła decyzja, która polska placówka będzie nas reprezentować w Kosowie, ani kiedy to przedstawicielstwo zostanie ustanowione. - Będzie to jakiś kraj ościenny, na pewno nie Serbia, bo to byłoby niezręczne - mówił szef polskiej dyplomacji. Dodał, że potem prawdopodobnie zostanie ustanowiona w Kosowie ambasada. - Wprawdzie to bardzo mały kraj, raptem dwa miliony mieszkańców, ale jednak kraj europejski - wyjaśnił.
Drzwi do UE otwarte dla Serbii
Minister Sikorski zapewniał, że Polska popiera europejskie aspiracje Serbii. - Ta jednak powinna spełnić wymogi, czyli wydać Trybunałowi w Hadze zbrodniarzy wojennych. Póki co, tego nie zrobiono - mówił Sikorski.
Zaznaczył, że na całych Bałkanach są miejsca pełne przedstawicieli różnych mniejszości narodowych. - Nie mogą oni wrócić do swoich domów. Zostali z nich wygnani - mówił minister. - Tylko perspektywa europejska może zabliźnić rany krajów byłej Jugosławii, które powstały na skutek wojen lat 90-tych.
Na pytanie, czy Polska wyśle misję do Serbii, Sikorski odpowiedział: - Zastanawiamy się nad tym rozwiązaniem. Ostateczna decyzja należy do premiera - powiedział Sikorski. Dodał, że Serbowie są rozżaleni i trzeba ich przekonać, że nasza decyzja o uznaniu niepodległości Kosowa nie była decyzją antyserbską. - Chcemy mieć dobre stosunki z tym krajem - zapewniał Sikorski.
Rząd uznał niepodległe Kosowo
Rada ministrów uznała niepodległość Kosowa na wtorkowym posiedzeniu. Za taką decyzją opowiadał się premier i szef MSZ.
Wiceszef klubu Platformy Obywatelskiej Grzegorz Dolniak stwierdził, że "ważna jest, iż stało się to po pewnym czasie refleksji". - Ważne, że nie zrobiliśmy tego jako jedno z pierwszych państw. Pozwoliliśmy rządowi i panu prezydentowi na wypowiedzenie się w tej kwestii - stwierdził. Choć przyznał, że nie jest to stanowisko "jednoznacznie wspólne", bo prezydent chciałby poczekać na rozwój sytuacji.
Lech Kaczyński uważał, że nie należy się spieszyć z uznaniem Kosowa, bo stworzyłoby to niebezpieczny precedens dla separatystycznych prowincji w Gruzji - Abchazji i Osetii, czy też w Mołdawii - Republiki Naddniestrzańskiej.
PiS twierdzi, że decyzja w sprawie Kosowa jest zbyt pochopna. LiD zwraca uwagę, że uznanie Kosowa może nam zaszkodzić w kontaktach z Serbią.
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24