- Nie ma podstaw do odwołania wiceszefa ABW Jacka Mąki, bo nie naruszył on żadnych przepisów - poinformowała w komunikacje ABW. Dzisiaj o ewentualnej dymisji Mąki ma zdecydować Donald Tusk. ABW przesłała premierowi wyniki postępowania, zgodnie z którymi funkcjonariusz nie złamał prawa, ani nie naruszył procedur.
Dalsza kariera Jacka Mąki stanęła pod znakiem zapytania, kiedy wyszło na jaw, że w prywatnym procesie wykorzystał podsłuchy ABW wobec dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego. - Możemy mieć do czynienia ze złamaniem pewnego dobrego obyczaju - mówił w weekend Donald Tusk. - We wtorek przekażę komunikat co do moich decyzji lub decyzji innych urzędników - zapowiadał premier. Zastrzegał jednocześnie, że nie ma poczucia, aby służby specjalne w Polsce wymagały jakiejś szczególnej kontroli.
ABW informuje premiera
Rzeczniczka ABW Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska w dzisiejszym komunikacie poinformowała: "Szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego przekazał we wtorek premierowi informację w sprawie czynności realizowanych wobec Wojciecha S. przez ABW, na polecenie prokuratora, w ramach śledztwa dotyczącego powoływania się na wpływy w Komisji Weryfikacyjnej WSI. Zgodnie z wnioskiem prokuratury, w kwietniu 2008 r. Sąd Okręgowy w Warszawie wydał postanowienie dotyczące rejestracji rozmów przychodzących i wychodzących z numerów telefonów komórkowych Wojciecha S."
"Nie przedstawił wniosków personalnych"
"Utrwalania i rejestracji rozmów telefonicznych dokonywali operatorzy telekomunikacyjni, bez udziału ABW" - podkreśliła rzeczniczka. ABW dokonać miała "odsłuchu rozmów" i sporządzała z nich stenogramy, odsyłane niezwłocznie do prokuratury. "Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie kopiowała i nie przechowywała żadnych dokumentów ani innych materiałów dotyczących tej kontroli rozmów" - podała ABW. W toku realizacji tego postanowienia sądu nie stwierdzono naruszenia procedur wewnętrznych i przepisów prawa przez żadnego z funkcjonariuszy, w tym zastępcę szefa ABW ppłk. Jacka Mąkę - podkreśla agencja. "W związku z tym szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie przedstawił Prezesowi Rady Ministrów żadnych wniosków personalnych" czytamy w komunikacie.
Opozycja chce dymisji
Dymisji Mąki domaga się opozycja, która argumenuje, iż wiceszef ABW wykorzystał swoją pozycję.
Politycy PO - choć nie widzą podstaw do odwołania Mąki - nieoficjalnie przyznają, że premier odwoła wiceszefa ABW.
Niezagrożona jest natomiast pozycja szefa Agencji Krzysztofa Bondaryka. Mimo że jak wskazuje opozycja, Mąka nic nie zrobiłby bez wiedzy swojego szefa. Jednak Bondaryk cieszy się mocnym poparciem polityków Platformy na czele z premierem, a także szefa Kolegium ds. Służb Specjalnych Jacka Cichockiego.
Podsłuch na osobę, nie telefon
Prawnicy podkreślają, że ABW nie miała prawa inwigilować dziennikarzy. - Zezwolenie na podsłuch wydaje się na osobę, a nie telefon. Jeśli więc funkcjonariusze ABW zorientowali się, że z telefonu podejrzanego rozmawiają inne osoby, powinni natychmiast przestać rejestrację - tłumaczył prof. prawa Marian Filar. - Jeśli natomiast nie przestali nagrywać, później materiały te powinny zostać bezwzględnie zniszczone.
Wtórował mu ekspert prawa karnego, prof. Piotr Kruszyński. - Prawo zostało złamane ewidentnie i wielokrotnie (...) Tego rodzaju rozmowy są objęte szczególna ochroną. Nikt nie ma prawa ich rejestrować - oceniał.
Wykorzystał w prywatnym procesie
Kariera Mąki stanęła pod znakiem zapytania, kiedy "Rzeczpospolita" ujawniła, że ABW - badając sprawę domniemanego handlu aneksem do raportu o WSI - nagrała rozmowę dziennikarzy: Cezarego Gmyza z "Rzeczpospolitej" i Bogdana Rymanowskiego z TVN. Gmyz dzwonił do Rymanowskiego z telefonu dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego, któremu założono podsłuch w związku z podejrzeniem nielegalnego handlu aneksem. Służby nie zniszczyły stenogramów z podsłuchu, mimo że w przypadku rozmów niezwiązanych ze sprawą powinny to zrobić.
Gazeta zakwestionowała też udostępnienie przez prokuraturę materiałów ze śledztwa pełnomocnikowi zastępcy szefa ABW w związku z procesem cywilnym, jaki Mąka wytoczył "Rz".
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/TVN24