Z pokazanych nagrań nie wynika niezbicie, że panowie Krauze i Kaczmarek się spotkali. Z tego, co mi wiadomo, na pewno nie - mówi "Rzeczpospolitej" mecenas Krzysztof Bachmiński, którego Ryszard Krauze ustanowił swoim obrońcą.
Dziennik przypomina, Ryszard Krauze wydał oświadczenie, w którym zapewnia, że powróci do Polski natychmiast, kiedy pozwolą mu na to sprawy zawodowe. Twierdzi, że sprawa, w której postawiono mu zarzuty, ma charakter polityczny. Utrzymuje też, że zjawi się na każde wezwanie prokuratury.
Oświadczenie to przekazał mecenas Krzysztof Bachmiński, którego Krauze ustanowił swoim obrońcą. Adwokat już zapowiada wniosek o umorzenie postępowania przeciwko właścicielowi Prokomu. Uważa, że podsłuchy stosowane w tej sprawie były założone niezgodnie z prawem.
"Wnioskuję też o doręczenie mi postanowienia o przedstawieniu zarzutów, ponieważ znam je tylko z wypowiedzi prokuratury w mediach. Nie zna ich także mój klient" - dodaje rozmówca "Rz".
Zdaniem Brachmińskiego, materiał operacyjny, który przedstawiono na konferencji prasowej prokuratury o wydarzeniach w hotelu Mariott, "budzi uzasadnione wątpliwości prawne". "Można bowiem sięgać po materiał operacyjny i podsłuchy wyłącznie w przypadkach ściśle określonych przepisami. A w tym wypadku wykorzystanie podsłuchów pod względem prawnym wydaje się niedopuszczalne" - uważa.
Wyjaśnia, że przestępstwa zarzucane Krauzemu nie należą do katalogu czynów, przy których można stosować podsłuch. Jak mówi, są to bowiem czyny zabronione o stosunkowo niewielkiej wadze.
"Dokładnej weryfikacji wymaga też pokazany przez prokuratorów film z Mariottu. Jest on mało czytelny, budzi poważne wątpliwości. Pod tę samą wizję można podkładać różne scenariusze. Z pokazanych nagrań nie wynika niezbicie, że panowie Krauze i Kaczmarek się spotkali. Są za to komentarze uzupełniające braki filmu" - mówi gazecie.
Źródło: "Rzeczpospolita"