To co miało służyć uczciwym ludziom, obróciło się przeciwko nim. Coraz więcej osób ma kłopoty z powodu zaległości zapisanych w Biurze Informacji Kredytowej - ocenia "Dziennik".
Zasada jest taka: banki wysyłają co miesiąc do BIK informacje o swoich kredytobiorcach. O tych, którzy spłacają co miesiąc swoje raty, i o tych, którzy płacą z opóźnieniem albo wcale. Niestety, zapominają często powiadomić BIK, gdy dług zostanie uregulowany.
- Nasi klienci często mają problem z Biurem Informacji Kredytowej - przyznaje Anita Bieńko, doradca finansowy firmy Expander, która pośredniczy w załatwianiu formalności kredytowych. - Niejeden raz spotkałam się z tym, że nieprawdziwy lub nieaktualny wpis w BIK był główną przyczyną odmowy udzielenia kredytu.
Na listę dłużników nie powinni też trafiać ludzie, którzy zalegają z sumami niższymi niż 200 zł. - A często zdarza się, że są tam umieszczani klienci z zaległością 20 zł, a nawet 2 zł - dodaje Bieńko.
Dlaczego tak się dzieje? Według specjalistów to wina banków. To one są zobowiązane do tego, by raz w miesiącu wysyłać do BIK informacje o kredytobiorcach. Kiedy tego nie uczynią, BIK nie może sam uaktualnić informacji. Pokrzywdzony klient banku nie jest jednak bezbronny. Prawnik Paweł Kowalski radzi, co w takiej sytuacji zrobić: - Trzeba zgłosić się do banku, który nie zaktualizował danych. A BIK zmieni wszystko, co bank mu prześle.
Źródło: "Dziennik", tvn24.pl