Konsul generalna w Kurytybie Dorota Barys, wysłana tam przez rząd PiS, by naprawić stosunki z urugwajskim biznesmenem i sponsorem Radia Maryja Janem Kobylańskim, po wydanym w grudniu ub.r. przez ministra Radosława Sikorskiego zakazie kontaktu z Kobylańskim i jego polonijną organizacją - USOPAŁ, z dnia na dzień musiała zerwać z osobami, których względy zaskarbiła sobie na życzenie poprzedniego kierownictwa MSZ, pisze "Gazeta Wyborcza".
Jak pisze "Wyborcza" - dzięki wstawiennictwu ojca Tadeusza Rydzyka w 2007 r. Kobylański dokonał politycznej wendety na Perlinie. Konsul został odwołany w lipcu ubr. Polecenie przyszło z otoczenia premiera Jarosława Kaczyńskiego.
W Kurytybie jest park Jana Pawła II - polonijny skansen, gdzie stoją chaty i wozy XIX-wiecznych polskich emigrantów, którzy osiedlili się w Paranie. Często bywała tam konsul Barys. Sęk jednak w tym, że skansen - jako przedsięwzięcie związane z Kobylańskim - omijają nawet oficjalne delegacje z Polski.
"GW" dowiedziała się w MSZ, że pani konsul negocjuje ze swoimi zwierzchnikami możliwość przychodzenia do parku Jana Pawła II, jako miejsca związanego z Polonią. Ale na pobłażliwość w sprawie kontaktów z USOPAŁ pani konsul nie może liczyć, pisze dziennik.
Źródło: Gazeta Wyborcza