Tego jeszcze nie było. Na hazard wydajemy więcej niż na piwo. Ale Totalizator Sportowy w tej hossie nie bierze udziału - pisze "Puls Biznesu".
Według dziennikarzy, Polacy zmieniają nawyki. Jeszcze dwa lata temu na hazard wykładali znacznie mniej niż na alkohol. W 2006 r. na gry i zakłady wydawali już więcej niż na alkohole wysokoprocentowe. A w tym roku w automatach, kasynach, u bukmacherów i w kolekturach Totalizatora Sportowego (TS) zostawią więcej niż w kieszeniach właścicieli browarów.
W 2006 r. wartość rynku hazardu wzrosła prawie o 30 proc. i przekroczyła 8,3 mld zł. Większe przychody niż rok wcześniej osiągnęły wszystkie prywatne sektory rynku. A państwowy TS? Jako jedyny zanotował spadek. Na gry liczbowe i loterie klienci hazardowego giganta wydali w 2006 r. 2,3 mld zł, o ponad 100 mln zł mniej niż rok wcześniej. A przecież już 2005 r. był słabszy od poprzedniego o 100 mln zł - odnotowuje gazeta.
- Do TS nie trafiają fachowcy, ale ludzie z politycznego klucza. Częste rotacje we władzach muszą odbić się na wynikach spółki - ocenia jeden z ekspertów rynku hazardu. Jego słowa potwierdzają wydarzenia ubiegłego roku. Po wyborach PiS chciało wymienić władze TS (kojarzone z SLD) tak szybko, że nie zważało na procedury. Przez prawie rok Totalizator działał bez prezesa i rady nadzorczej, wpisanej do rejestru. Rezultat? Pierwszy raz w historii TS stracił pozycję lidera rynku hazardu, a jego udziały (27,5 proc.) były dwukrotnie niższe niż jeszcze cztery lata temu (55 proc.).
By podreperować wyniki, władze TS wprowadziły nowe loterie o wyższej wypłacalności i wygrywalności oraz podniosły ceny najpopularniejszych gier: Dużego Lotka i Multi Lotka. To szczęście (ciepła zima, wyższe kumulacje) i niska baza z 2006 r. sprawiły, że w I kwartale 2007 r. sprzedaż TS wzrosła o ponad 40 proc. Okres prosperity nie trwał jednak długo. Jak wynika z informacji "PB", drugi kwartał był już o ponad 20 proc. gorszy od pierwszego.
Jak ma być inaczej, skoro od 1998 r. TS nie wprowadził żadnej nowej gry, a tych istniejących nie wpuszcza w nowe technologie: internet czy SMS-y? Spółka ma prawie 600 mln zł gotówki, która leży na lokatach i nie pracuje. A mogłaby O od kilku lat powtarzają specjaliści.
Jacek Kalida, szef TS, chciał te pieniądze wyłożyć na zbudowanie w pięć lat sieci 50 tys. automatów do wideoloterii (VLT). Zamieszanie wokół nowelizacji ustawy hazardowej (miała obniżyć podatek od VLT) sprawiło, że priorytetem stały się nowe gry liczbowe. Pierwsza z nich miała pojawić się na przełomie czerwca i lipca 2007 r. Miała. - Chcemy wykorzystać efekt zaskoczenia i poinformować o nowych produktach na dzień przed ich wdrożeniem - tłumaczy Kalida. I zarzeka się, że zarząd TS "jest zdeterminowany, by odzyskać pozycję lidera na rynku hazardu" - czytamy w "Pulsie Biznesu".
Źródło: Puls Biznesu