Jedna ze sław polskiej kardiochirurgii, nauczyciel i wychowawca dr. Mirosława G., przerywa milczenie. Na łamach "Gazety Wyborczej" broni lekarza ze szpitala MSWiA aresztowanego pod zarzutem korupcji oraz zabójstwa pacjenta.
Prof. Antoni J. Dziatkowiak mówi dziennikowi: - Milczałem, bo mogę być postrzegany, jako strona w jego sprawie. Milczałem też, bo od 2002 r. byłem konsultantem medycznym ds. kardiochirurgii w szpitalu MSWiA. Złożyłem rezygnację z tej funkcji - wyjaśnia. - Nie chcę przesądzać o winie lub braku winy Mirosława G., to rzecz sądu. Ale postanowiłem go bronić. Uważam, że przygotowano i wywołano tę aferę, by mieć powód do zwolnienia dyrektora szpitala doc. Marka Durlika oraz skonfliktować społeczeństwo ze światem lekarskim przed planowanym na wiosnę strajkiem lekarzy - mówi dziennikowi. Według prof. Dziatkowiaka zarzut zabójstwa stawiany dr. Mirosławowi G. jest absurdalny. - Gdyby przyjąć kryteria, które przyjmuje prokurator w przypadku dr. G., to ja popełniłem wiele "morderstw". Bo operowałem chorych, którzy nie mieli szans przeżycia kilku dni i niektórzy z nich zmarli. Ale większość żyje - podkreśla. - W takich przypadkach, gdy pacjent jest w skrajnej niewydolności krążenia i nie bardzo wiadomo, czy ma obrzęk płuc, czy ma zapalenie płuc, decyzja jest bardzo trudna. Jeżeli lekarz nie wykonałby przeszczepu, a chory by zmarł, mógłby zostać posądzony o zaniechanie - wyjaśnia. Profesor "nadużyciem stanowiska i bezprawiem" nazywa wypowiedź ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, który na konferencji prasowej, bez wyroku sądowego zarzucił dr. G. zabójstwo. - Był to spektakl na zamówienie, by wykazać wątpliwy sukces CBA - ocenia kardiochirurg. Zdaniem rozmówcy "Gazety Wyborczej", "nie można wykluczyć, że min. Ziobro, skazując publicznie dr. G., zemścił się na lekarzach". - Może ma uraz w związku ze śmiercią ojca, któremu z powodu zawału serca wykonano w 2006 r. w Krakowie operację udrożnienia zamkniętej tętnicy wieńcowej, po której zmarł - mówi. Prof. Antoni J. Dziatkowiak kardiochirurg, 76 lat, emeryt. Od 1979 r. przez 22 lata kierował Instytutem Kardiologii i Kliniką Chirurgii Serca Naczyń i Transplantologii AM w Krakowie. Od 2002 r. był konsultantem ds. kardiochirurgii szpitala MSWiA w Warszawie.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"