Na 12 mld zł wyliczył wartość pomocy publicznej dla stoczni Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów - pisze "Gazeta Wyborcza".
Dotąd Bruksela mówiła o 5,2 mld zł pomocy. Dziś okazuje się, że to wierzchołek góry lodowej. Komisja Europejska nie liczyła bowiem pomocy publicznej udzielonej przed 1 maja 2004 r. i nie dodała też wsparcia w ostatnich miesiącach.
"GW" otrzymała wyliczenia UOKiK, które pokazują o wiele bardziej przygnębiający obraz. Od 1 maja 2004 do 31 maja 2008 r. nominalna wartość pomocy publicznej dla stoczni w Gdańsku i Gdyni przekroczyła 5,8 mld zł, zaś dla Szczecina - 2,95 mld zł. A jeśli dodać wsparcie udzielone na początku dekady, to suma rośnie do ponad 12 mld zł.
Wsparcia stoczniom udzielano w różnej postaci: poręczeń, pożyczek, gwarancji, umorzeń podatków i składek ZUS, itp. Przeliczenie tego wszystkiego na żywą gotówkę jest trudne. Bo jak policzyć wartość gwarancji finansowej w sytuacji, w której tylko państwo jest gotowe jej udzielić?
Udzielając gwarancji, pozornie państwo nic nie wydaje. Ale pogarsza przecież swoją zdolność kredytową i zamraża pieniądze, które - gdyby nie stocznie - można by wydać na inne cele.
UOKiK częściowo oszacował, jaka jest gotówkowa wartość wsparcia publicznego udzielonego stoczniom w ostatnich latach. Przykładowo - nominalne 655 mln zł gwarancji i poręczeń skarbu państwa dla stoczni w Gdańsku i Gdyni do 30 czerwca 2007 r. w żywej gotówce warte jest 395 mln zł. 123 gwarancje udzielone stoczniom przez Korporację Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych do 30 czerwca ub.r. miały zaś nominalną wartość 3,2 mld zł, zaś gotówkową - ok. 162 mln zł.
Jednak już 90 mln zł dokapitalizowania to równo 90 mln zł w gotówce. Według bardzo ostrożnych wyliczeń, gdyby nominalne wsparcie przeliczyć na gotówkę, otrzymalibyśmy grubo ponad 2,48 mld zł.
Stoczniowcy nie godzą się z tymi wyliczeniami. Przekonują, że faktyczna wartość pomocy jest niższa od tego, co podaje UOKiK. Ich zdaniem gwarancje w ogóle nie powinny być liczone jako pomoc. Zwłaszcza te, które zostały już wykorzystane i wygasły. Bo z tytułu takich gwarancji budżet nie wydał ani złotówki.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"