Posłowie co jakiś czas wychodzą z sali. I relacjonują to, co dzieje się w środku. Mniej lub bardziej oficjalnie. Ryszard Sobiesiak mówi dużo. Jest bardzo otwarty. Bardziej niż którykolwiek z posłów się spodziewał. Traci pamięć tam, gdzie mowa o stenogramach. Zapytałam go w przerwie, czy naprawdę tych rozmów nie pamięta. Odpowiedział: naprawdę nie pamiętam.
KTO MU SIĘ ŚNI?
Sobiesiak miał zeznać, że śni mu się posłanka Kempa i poseł Wassermann. O szczegóły posłowie - jak mówią - nie śmieli dopytywać. Sądząc jednak po jego wypowiedziach w części jawnej przesłuchania, nie były to z pewnością sny przyjemne. Podobno posłanka Kempa powiedziała, że nie chce, żeby świadkowi śniły się horrory. Na co świadek miał odpowiedzieć: jakie horrory? W takim nastroju obraduje komisja...
NOWE WĄTKI?
Przewodnczący powiedział dziennikarzom, że pojawiły się nowe wątki, o których komisja wcześniej nie wiedziała. Nie chciał powiedzieć, o jakie wątki chodzi. Bo będzie o nie jeszcze dopytywał.
JAK RĄBAĆ LAS
Ryszard Sobiesiak bardzo chętnie i obszernie opowiada o swoich inwestycjach. O tym, jak chciał wyrąbać las w Zieleńcu i dzwonił z ponagleniem do burmistrza, bo przecież to miała być największa inwestycja w regionie. To dla niego oczywiste. Że się dzwoni i załatwia, co trzeba. Przecież to ważne dla regionu. Nie chciał słuchać, jak burmistrz mówi, że jeden czy drugi urzędnik jest na urlopie. Ma być. I tyle. I było. Takich historii Sobiesiak za zamkniętymi drzwiami podobno opowiada więcej. I barwnie. Dowcipkuje. Tak bardzo, że jak mówią niektórzy posłowie, trudno utrzymać powagę. Swój chłop. Ale mówi to, co chce. I jak chce. To najczęściej powtarzający się komentarz.
Z anegdotek (stenogramy przyniosą wierny obraz):
- wyrąbał pan ten las bez zgody?
- a na co miałem czekać?
- a jak pan ten las wyrąbał?
- zapłaciłem, przyjechali i wyrąbali.
Prawda, że proste?
STENOGRAMY
Traci pamięć tam, gdzie padają pytania o stenogramy. Nie pamięta, nie wie, o czym posłowie mówią. Nie potrafi umiejscowić rozmów w czasie. Czasami coś powie o kontekście którejś rozmowy. Dopytywany o konkretny fragment, który miał świadczyć o tym, że chce skompromitować Kapicę, miał odpowiedzieć, że nie pamięta. Ale przyznał też, że był na Kapicę wściekły. Bo na skutek jego właśnie decyzji (w sprawie Golden Play) musiał zamknąć salon na dwa lata, co kosztowało go ponad 1,5 miliona złotych. Tak mówił już zresztą na posiedzeniu jawnym.
O ORLIKACH
Mirosław Drzewiecki zeznał przed komisją, że pod koniec 2008 roku w Gdowie, w Małopolsce, Ryszard Sobiesiak przyjechał na otwarcie Orlika. I tam poznał Marcina Rosoła:
Nie, to nie było przypadkowo, bo nie wiem, czy dokładnie pamiętam, ale pan
Sobiesiak jako były piłkarz był bardzo ciekaw, jak te „Orliki” w naturze wyglądają,
a to były jedne z pierwszych wtedy otwierane i w tym czasie, jak mnie pytał przy
okazji, kiedy, gdzie będziemy otwierali, żeby on zobaczył, zerknął, jak to wygląda.
I wcześniej to musiało być… musieliśmy mieć już daty wyznaczone, kiedy będzie
otwarcie w Gdowie, w Małopolsce czy w innym miejscu.
Po uroczystościach mieli pojechać do hotelu. I jeszcze fragment z przesłuchania Mirosława Drzewieckiego:
Poseł Zbigniew Wassermann:
Pytanie jest takie. Czy podczas kolacji… Którą pewno zjedliście pan, państwo
w takim towarzystwie: pan, pan Rosół i pan Sobiesiak? Tak było?
Pan Mirosław Drzewiecki:
Nie, my jedliśmy z panem Rosołem. Pan Sobiesiak jak dojechał, dosiadł się do nas
do stolika i jakiś tam czas rozmawialiśmy.
Ryszard Sobiesiak podobno nie pamięta, co tam się działo, o czym rozmawiali. Ale... miał zeznać, że kiedy Mirosław Drzewiecki pokazał mu plany Orlików, to on się popukał w głowę, bo nie wierzył, że to się uda. Ale udało się, co zobaczył na własne oczy. Powtórzył, że nigdy Orlików nie zamierzał budować.
DONOS NA „PERKUSISTĘ”
Pytany o to, kim jest „perkusista” ze stenogramów, odpowiedział (czyli niektóre rozmowy jednak pamięta!), że to Zbigniew Benbenek, czyli szef Zjednoczonych Przedsiębiorstw Rozrywkowych.
O „perkusiście” mówił przed komisją Mariusz Kamiński:
Z ciekawych rzeczy: Mirosław Drzewiecki tłumaczy ludziom z branży jednorękich
bandytów, że jest sondowany, zdaje się, że kogoś ze sfer rządowych na okoliczność
podwyższenia ryczałtu na jednorękich bandytów o 100 euro. Wówczas panowie, no,
niezwykle niezadowoleni, komentują, że jest to intryga zapewne osoby, którą określają
jako Perkusista, czyli Zdzisław Benbenek. Jest to też jeden z potentatów z branży
hazardowej, szef zjednoczonych przedsiębiorstw rozrywkowych, zdaje się, że on
reprezentuje te duże kasyna. Jan Kosek podejrzewa, że jeśli Drzewiecki był
sondowany przez sfery rządowe, to zapewne właśnie jest to intryga „Perkusisty”
i zapewne stoi za tym Grzegorz Schetyna – obaj panowie kiedyś w przeszłości
współpracowali ze sobą biznesowo – i podejrzewa, że właśnie Grzegorz Schetyna tym
razem gra w innej orkiestrze.
Sobiesiak miał zeznać – według jednego z posłów – że to Benbenek, a nie on jest rekinem branży. I że to Benebnek, a nie on, naciąga skarb państwa. Posłowie relacjonują, że kiedy mówił o konkurencie, to się „gotował”. Mieszał go z błotem tak długo i tak szczegółowo, że przewodniczący musiał mu zwrócić uwagę, że może naruszać tajemnicę… O co dokładnie chodzi – nie wiemy. Dowiemy się ze stenogramów.
Posłowie wychodzą z sali wyraźnie rozbawieni. Z nadzieją, że z tej zabawy urodzi się jednak coś, co pozwoli im zweryfikować zeznania innych świadków. Na razie mówią o tym ostrożnie. Czekają na stenogramy.