I znowu wygląda na to, że jesteśmy na innym biegunie Europy. Zdaniem zagranicznych komentatorów to biegun uporu, głupoty i dezintegracji. Polscy negocjatorzy, zamiast miło uśmiechać się na szczytowych zdjęciach – znowu mieszają. Polska jedzie na wstecznym biegu, w dodatku w nieprzewidywalny sposób prowadzą Unię na manowce...
Zresztą nie tylko Unia ma nas dość. Prezydent Kwaśniewski też nie może słuchać o pierwiastku a prof. Geremek przypomina, że Europa potrzebuje Traktatu jak powietrza. Czy lepiej byłoby więc gdybyśmy siedzieli cicho, jak radził nam kiedyś francuski prezydent? Jeżeli mamy nie dyskutować więcej o pierwiastkowym, uporczywie przez Polskę zgłaszanym pomyśle, to po co nam dyskusja w Unii w ogóle?
Dotąd oczekiwano, że Polska zgłosi własny sposób rozwiązania impasu wokół Traktatu. Co prawda to nie my zastopowaliśmy ten dokument, tylko Francuzi i Holendrzy (co prawda z całkiem innych pobudek), ale ponieważ zgłaszaliśmy od zawsze zastrzeżenia do efektu pracy Konwentu– ponosimy współodpowiedzialność za fiasko unijnej Konstytucji. OK. Polski rząd zgłasza więc pomysł (zresztą nie swój i nie nowy) – słyszymy, że Polacy otwierają puszkę Pandory. Czy to nie schizofrenia?
Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Hans Gert Poettering twierdzi, że brak nam kompromisowej postawy. Chyba nie pamięta nocnych walk negocjatorów Jerzego Buzka o siłę polskiego głosu w systemie nicejskim... Szczyt w Nicei skończył się o w pół do piątej rano. Każdy kraj walczył do końca o swój własny interes. Toczyła się brutalna walka o wpływy, bo Unia to nie zawsze sielanka. Jeden z unijnych dyplomatów żartował wtedy z polskimi dziennikarzami: „Jeszcze nie siedzicie z nami przy stole, a już wpływacie na nasze decyzje. Wolę nie myśleć co będzie, gdy będziecie w Unii“.
Teraz jesteśmy w Unii. Dziś polski rząd potrafi odejść od tamtych ustaleń. Nie zgadzamy się na system podwójnej większości, w zamian proponujemy rozwiązanie w pół drogi. Rozwiązanie demokratyczne. Czy nie na tym polega kompromis?
Tak, tak, wiem. Napiszą państwo, że przecież nie tak podejmuje się decyzje w Unii.