Rządowe strony znów w rękach hakerów. Po tym, jak we wtorek w nocy zhakowana została strona ministerstwa pracy, tym razem taki sam los spotkał siedem stron Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Niewykluczone, że za wtorkowym i piątkowym "atakiem" stoi najprawdopodobniej ta sama osoba.
O hakowanych stronach poinformował nas dzięki platformie Kontakt TVN24 internauta, który chce zachować anonimowość. Po wejściu na siedem rządowych stron zamiast przydatnych informacji przed naszymi oczami ukazuje się tylko czarna plansza opatrzona dużym nagłówkiem "HACKED". Pod spodem - już mniejszą czcionką: - Ale się porobiło. Drugie włamanie i kolejny dowód na to, że bezpieczeństwo instytucji państwowych w naszym kraju nie idzie w dobrym kierunku.
Haker zapewnia w kolejnym zdaniu, że to już ostatnie jego włamanie na strony rządowe, bo "nie szuka rozgłosu i woli pozostać w podziemiu".
"O co c'mon?" - czyli o co chodzi?
We wtorek w nocy internauta Romek poinformował nas na platformie Kontakt TVN24, że zhakowana została strona Ministerstwa Pracy. Wtedy haker, który dokonał ataku na stronę, również w paru zdaniach wyjaśniał swoje motywy. Nie podobało, mu się że z Polski "2 miliony Polaków uciekło". Ale przede wszystkim, jak sam napisał, chce zwrócić uwagę na poziom zabezpieczenia rządowych stron przed atakami. "Chciałem zaprzeczyć informacjom jakoby bezpieczeństwo teleinformatyczne instytucji państwowych w naszym kraju szło w dobrym kierunku."
Przykład z nocy z czwartku na piątek pokazuje, że nadal bezpieczeństwo to "leży na łopatkach".
Źródło: Kontakt TVN24, TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24