"Człowiek czasem musi wpaść do rowu, żeby złapać oddech"

[object Object]
"Boys in black" to zespół, który "Titus" założył z uczniami szkoły podstawowejTVN24 Poznań
wideo 2/35

Zajmujemy się bluźnierstwem na ogromną skalę, ale robimy to po cichu - mówi Tomasz "Titus" Pukacki, lider zespołu ACID Drinkers w rozmowie z tvn24.pl. - Niektórzy używają symboli okultystycznych, ale robią to chyba z automatu. Tak jak katolik, który w niedzielny poranek zakłada garnitur i idzie na mszę, tak metalowiec używa odwróconych krzyży, bo tak jest kulturalnie - dodaje.

Estera Prugar: ACID Drinkers świętuje 30-lecie istnienia, ale zanim zostaliście "kwasożłopami", zespół nazywał się AIDS.

Tomasz "Titus" Pukacki: Ale to krótko. Nikt nie miał AIDS, nazwa była nieadekwatna do stanu psychofizycznego zespołu, więc ją zmieniliśmy. Natomiast AIDS wtedy "dobrze wchodził" – był popularny, dużo się o tym mówiło.

To było dla Ciebie ważne przy wyborze nazwy?

Myślę, że tak. Podświadomie musiałem tak myśleć, ale na pewno chodziło też o to, jakie będą jaja, jak się nazwiemy AIDS. Postawienie wszystkiego na głowie, co było naszą specjalnością i przerodziło się w coverowanie w taki sposób, żeby kawałek był kompletnie niepodobny do oryginału. To wynikało też z tego filtra, którym były nasze cztery osobowości. Pamiętam, że jak podchodziliśmy do pierwszego albumu – skoro już się cofamy o te trzydzieści lat – to chcieliśmy, aby brzmiał jak "Master of Puppets" Metalliki. Po nagraniu i zmiksowaniu nie przypominało to nie tylko Metalliki, ale nawet jakiegokolwiek metalu. Oczywiście poza brzmieniem jako takim. Tak że ten nasz filtr wewnętrzny był dość szczelny.

Zaczynaliście w latach 80., kiedy w Polsce panowała komuna.

Nie nazywam tego komuną, tylko PRL-em. Uważam, że komuna jest w Korei Północnej, u nas był PRL – coś między komuną, a gigantycznym bajzlem politycznym z poczuciem humoru. To były bardzo dobre czasy. Urodziłem się za Gomułki. Dobrze pamiętam lata 70. i 80., i ja komuny nie zauważyłem, ale to może dlatego, że nikt mi jej wtedy nie wytknął, nie pokazał: o, tu jest. A PRL był dla mnie fajnym miejscem, nie narzekałem.

Nie odczuwałeś wad systemu?

Nie, zupełnie. Nawet kiedy zaczęliśmy grać metal, to raz dało się je odczuć. Litza (Robert „Litza” Friendrich, gitara i śpiew w latach 1986 - 1998 – red.) mi mówił, że kiedy pierwszy raz uderzał do Jarocina z innym zespołem, to kazali mu zanieść teksty do cenzora. To jedyne, a poza tym? Nie.

Oczywiście można to było poczuć na ulicy, kiedy milicja spisywała nas trzy razy dziennie za wygląd – skóry, pieszczochy, pasy i tak dalej. Chociaż mało kto miał wtedy skórę. Nosiło się jeansowe, wyszywane katany, babcie wyszywały na plecach nazwy ulubionych zespołów albo samemu się je malowało, na przykład zapałkami. Byłem też wtedy na świetnych koncertach, jak Saxon czy Iron Maiden, czyli moich ukochanych bandach. Dlatego teraz ciężko mi ta "komuna" przechodzi przez gardło. Oczywiście, dla tych, którzy siedzieli i dostawali łomot, to ona na pewno była. Od nas, jeśli milicja przesadzała i ganiała, to też dostawała łomot.

Jak wspominasz początki zespołu?

To był czas ogromnie kreatywny, radosny – zresztą jest do dziś. Czasy wielkich niespodzianek i oczekiwań, bardzo dynamiczny. Właściwie ciągle w biegu, bo pierwsze dwie płyty nagrywałem jeszcze ciągle pracując - byłem gońcem w wodociągach poznańskich. Nagrywałem po robocie albo brałem dwa dni wolnego, żeby móc nagrywać od rana. Dopiero przy trzecim albumie przeszedłem na tak zwane zawodowstwo.

Pamiętam naszą pierwszą próbę na prawdziwym sprzęcie. Repertuar robiliśmy w domu na radiach, bo nie mieliśmy wzmacniaczy. Ślimak (Maciej „Ślimak” Starosta, perkusista od 1989 roku – red.) miał jakąś deseczkę do mięsa owiniętą skórą, która robiła za werbel, Popcorn (Darek „Popcorn” Popowicz, gitara od 1986 roku – red.) grał na potwornie starym radiu lampowym, ja grałem na radiu kolumnowym matki. Litza też na jakimś. Stąd wziął się mój sposób śpiewania – taka bardziej melodeklamacja niż klasyczny metalowy śpiew – z racji tego, że było bardzo cicho. W każdym razie, Wilczy Pająk i Turbo do spóły pożyczyli nam sprzęt na próbę w klubie Nurt w Poznaniu - wzmacniacze i bębny i jak żeśmy przyp******i te nasze numery na prawdziwym sprzęcie, to było tylko: ale jesteśmy świetni. To z jednej strony, a z drugiej ja pomyślałem: jakie to łatwe. Jaka dynamika, jakie to głośne i jakie proste.

Wiedziałeś, że Wam się uda?

Musiałem wiedzieć, bo rzuciłem kompletnie wszystko. Oczywiście musiałem pójść do armii, bo wtedy brali wszystkich. Jak stamtąd wróciłem, to wysłali mnie do szkoły wieczorowej, ale po trzech miesiącach odpuściłem. Powiedziałem: nie robię tego.

1989 rok poza oficjalnym początkiem zespołu, to również zmiany w Polsce.

Nie zwróciliśmy uwagi na zmianę systemu, nie zauważyliśmy jej. Robiliśmy próby, piliśmy wino, umawialiśmy się na dziesiątki randek. Graliśmy z imprezy na imprezę, nagrywaliśmy demo. I nagle, jechaliśmy chyba taksówką lub autobusem, ale raczej samochodem i ktoś mnie trącił: zobacz tę sukę (czyli samochód policyjny). Patrzę, a tam jest napisane "policja" – mamy policję? Przecież była milicja. W ten sposób dotarła do nas zmiana sytemu.

Z perspektywy muzyka, co się zmieniło przez te 30 lat?

Baza hotelowa się zmieniła. Pamiętam, że spaliśmy w takich burdelach, które nazywano hotelami, że dzisiaj nie wszedłbym się tam wylać, a kiedyś to było normalne. Później na lepsze zmieniły się drogi, a w międzyczasie sprzęt – niby na lepszy, ale później się okazało, że ten sprzed 25 lat jest jednak najlepszy. My też zaczęliśmy się zmieniać. Niektórym urósł brzuch, zaczęły pojawiać się dzieci, część chłopaków się pożeniła. Niektórzy przychodzili, inni odchodzili. Niektórzy umierali. Zmieniła się ekipa techniczna. Cały czas w ruchu. Natomiast w sensie artystycznym - nie. Wydaje mi się, że cały czas mamy w sobie coś, co można nazwać "acedowym" – pewną przekorę w komponowaniu. Czasami zdarza się, że nagrywamy klasyczne rzeczy, ale musimy mieć na to wyraźną ochotę, żeby czegoś nie „skwasić” – nie "zacidować".

Co warunkuje tę ochotę?

Najczęściej to ja do tego dążę, bo wychowałem się na nowej fali metalu brytyjskiego, absolutnej klasyce. Widziałem w Internecie wyniki jakiegoś głosowania na to, które lata dla metalu były najlepsze i około 80% zagłosowało na lata 80-te i ja też tak uważam. Wiem, że to może zabrzmi źle, ale współczesny metal jest słaby, bo uważam, że oprócz zespołu Pantera… Może też nie trafiłem na coś, co by mnie zgniotło. Zaczynałem, jak miałem 15 lat i to tamte czasy ukształtowały moją wrażliwość metalową.

Wspomniałeś o zmianach w zespole, ale również o śmierci waszego gitarzysty. Jak takie wydarzenie wpływa na zespół?

Jeśli coś się odbiło muzycznie, to Olo (Aleksander „Olo” Mendyk, gitara i śpiew w latach 2004-2008 – red.), który w Krakowie na zakończenie trasy, zszedł ze sceny – szedł po schodach za mną – powiedział: no, teraz mogę umrzeć i rano umarł. Mógł tego nie mówić. Natomiast, jeśli coś się zmieniło muzycznie, to właśnie to, że teraz go celebrujemy, wstawiając jego ogromny poster na scenie i grając dla niego „Blues Beatdown” – jedyny kawałek, który z nami śpiewał. Nagrał wokalnie dwa numery, ale drugiego nigdy nie graliśmy na żywo.

Co się dzieje po czymś takim?

To było ogromne rozczarowanie, tak to ujmę. "Jak to? Przecież miało być tak fajnie". Gigantyczne rozczarowanie, mówiąc delikatnie. Tak to widziałem. Zespołowo trudno się zebrać. Przez jakiś czas graliśmy w trio, jakoś to szło, ale brakowało tego czwartego.

Ten czwarty w końcu się pojawił, a po nim kolejni. Każdy musiał przejść inicjację?

Inicjacje zaczęły się chyba właśnie od czasów Ola. Nie pamiętam, czy były wcześniej, może tak, natomiast na pewno od tamtego czasu każdy nowy techniczny czy muzyk musi być "kwasożłopem". Chodzi o wypicie taniego wina, którego już nie produkują, czyli tak zwane jabole z siarą, czyli kwas – stąd się wzięła nazwa zespołu. Pamiętam, że Olo walnął i mu się cofnęło. Jankiel (Wojciech "Jankiel" Moryto, gitara i śpiew w latach 2009-2016 – red.) walnął całe i było po wszystkim. Lipa (Tomasz "Lipa" Lipnicki, gitara i śpiew w latach 2003-2004 – red.), który grał z nami kilka miesięcy, wypił całe na raz i poprosił o jeszcze. Potem przestali produkować tanie wina i zostały nalewki. Najbardziej syfiaste i najtańsze - muszą mieć swoją klasę, bo te wina były po 3,50 czy 4 złote, podobno w Sandomierzu można je jeszcze dostać, ale my się przerzuciliśmy. Ostatnio było sporo zmian, bo przez chwilę grał z nami Bobby (Robert "Bobby" Zembrzycki, gitara – red.) – walnął tę nalewkę, trzymali mu worek na pawia, jakby się cofnęło, ale nie. Później przyszedł "Dzwon" (Łukasz "Dzwon" Cyndzer, gitara i śpiew od 2017 roku – red.), który walną całą, zaczerwienił się, ale przyjął – przeszedł chrzest.

Jeśli ktoś nie wypije na raz, to nie przechodzi?

Przechodzi, ale nawet jak zwróci, to musi całość dopić do końca. Jest buczenie, ale chyba nie zdarzyło się, żeby ktoś nie walnął na raz. A nie, nasz manager musiał na dwa razy, a jaki był przerażony… Wiesz, tego jest dużo - 0,7 litra płynu.

Zmiany w zespole są trudne?

To jest trudniejsze to dla nowej osoby, bo to ona musi udźwignąć nasze oczekiwania, jeśli chodzi o pewnego rodzaju profesjonalizm. To, jaki ten ktoś jest towarzysko wychodzi dopiero później – czy będzie chemia, czy nie. Ze mną jest ją trudno złapać, bo jestem długodystansowcem i to chwilę trwa. "Ślimak" jest zawsze bardzo otwarty, więc z nim najlepiej złapać kontakt. Nie jest oczywiście tak, że ktoś mówi do mnie "dzień dobry, szefie", ale przede wszystkim musi sprostać repertuarowi i profesjonalizmowi. To w jaki sposób to zrobi jest zmartwieniem tego faceta, ja im właściwie daje wolną rękę – na czym grają, jak to robią. Ważne, żeby wszystko się z ich strony zgadzało i jeśli tak jest, to w szczegóły nie wchodzę.

"Titus": zajmujemy się bluźnierstwem na ogromną skalę, ale robimy to po cichuACID Drinkers

Przy okazji 30-lecia spojrzałeś wstecz na zespół, na siebie?

Chyba nie. Czasami się rzuca okiem w tył, ale raczej nigdy w kwestiach artystycznych, bo i tak tego nie poprawię. Prawie trzydzieści lat temu, podczas nagrywania pierwszej płyty rzuciłem: zostawmy to tak, chyba jest fajnie zaśpiewane. Wtedy "Litza" powiedział: na twoim miejscu bym to poprawił, bo to już zostanie na całe życie – za pięć lat tego nie poprawisz. Odpowiedziałem: ku**a, masz rację, cofać taśmę, zrobię to jeszcze raz.

Nie ma nostalgii?

Nie. Na to jest jeszcze czas, mam dopiero pięć dych.

Ale jest świętowanie.

Takie "świętowanie" na festiwalach, które teraz będziemy grać w Żywcu, w Żorach, w Cieszanowie będzie polegało na tym, że będziemy grać absolutnie przekrojowy materiał – od pierwszego, aż do ostatniego albumu "Peep Show". Natomiast takie typowe obchody mamy zamiar zrobić w październiku w Poznaniu z udziałem gości.

Jak się czujesz wracając do pierwszych kawałków?

Fajne jest to, jak przyjeżdżają chłopcy, którzy je z nami grali i podchodzą do tych numerów. Wtedy wraca magia. Na przykład, kiedy "Litza" przyszedł po siedmiu czy ośmiu latach na próbę, a przecież czasem się nie kontaktowaliśmy - czasami było lepiej, czasem słabiej, a potem już fajnie – i zagrał z nami kawałki, które on śpiewał w ACID i było: "wow, magia wróciła".

Ma dla ciebie znaczenie, czy grasz na scenie festiwalowej lub klubowej?

Nie, o ile to nie jest bardzo mała scena klubowa – tylko to mi przeszkadza, jak jest zbyt ciasna. Wtedy klnę pod nosem, ale poza tym, to są te same dechy. Jeśli chodzi o publiczność, to ta festiwalowa jest trochę dalej od sceny, a pijani są cały czas tak samo. I to jest cudowne.

Poza Woodstockiem, a dziś już Pol’n’Rockiem, pojawia się coraz więcej młodszych i mniejszych festiwali, jak wspomniany już Cieszanów Rock Festival, na którym zagracie jubileuszowo, ale też nie po raz pierwszy.

Fajne jest nawet nie to, że jest coraz więcej festiwali, ale, że ktoś się za to zabiera. To oznacza, że są ludzie, którzy chcą to robić, a zrobienie festiwalu, to nie jest zrobienie imprezy na dziesięć osób, tylko to jest ogromne przedsięwzięcie – od cholery roboty i przygotowań już na pół roku przed. Nasze wyjście na scenę, to już sama końcówka tego procesu.

W Cieszanowie w ogóle dostaliśmy kiedyś tort z kurczakiem, bo mieliśmy tam "lecie" albumu "Internal Connection", który zagraliśmy w całości na żywo, a na jego okładce jest właśnie kurczak. Świetnie wspominam to wydarzenie, zresztą to nie jest taki mały festiwal, tam się wszystko zgadza.

Czasem to są małe miejscowości, a nawet puste pola i nagle pojawia się scena. To jest cudowne uczucie – jedziesz, puste pole z prawej i lewej, jakiś kawałek lasu i nagle słyszysz łomot bębnów z daleka. Zastanawiasz się: gdzie to jest? Podjeżdżasz bliżej, a tam słyszysz ryk kilku tysięcy ludzi i myślisz: ja pie****e., ale fajnie! To jak historia Maxa Yasgura, który użyczył swojej farmy na Woodstock w 1969 roku i nagle pojawiło mu się tam sto tysięcy ludzi.

Artyści powinni angażować się politycznie? Artyści też - bądź co bądź - mają jakieś poglądy i niektórzy mają ochotę je wyrażać. Jeśli chcą się angażować, to jest ich prywatna sprawa. Ja jestem za – jeśli chcą, mają wpływ, to jak najbardziej. Oczywiście, po jakiejś fajnej stronie, umówmy się.

Ty wielokrotnie powtarzałeś, że cię to nie interesuje.

Bo nigdy polityka nie dotykała mnie bezpośrednio tak bardzo, żebym musiał zwracać na nią uwagę.

Zapytany czy wystąpił byś na scenie obok polityka, odpowiedziałeś, że tak, ale nikogo na to nie stać, bo „jak dawać d**y, to tylko za wielkie pieniądze”. Ile pieniędzy, to wielkie pieniądze? Tyle, żebym więcej nie musiał wychodzić na scenę. Czyli marne szanse, bo partie mają za małe budżety. Jednak, na przykład festiwal Pol’n’Rock jest przez polityków wykorzystywany.

Tak, czasami chce się kogoś sprać po gębie. Nie będę mówił po nazwisku, bo jest ich za dużo, ale spokojnie – nie odbiorą nam tego. A jeśli spróbują, to wtedy ludzie, którzy na ten festiwal przyjeżdżają pójdą go odebrać. To nie jest mądry pomysł – pod tą sceną stoi pięć lub sześć dywizji piechoty.

A ludzie się zmienili przez tych 30 lat?

Dobre pytanie. Myślę, że to za krótki okres na zmiany w ludziach. Przypomina mi się wypowiedź któregoś socjologa, który powiedział, że dzisiejsze społeczeństwo w pewnych kwestiach, jak obyczaje bardziej przypomina to XVIII-wiecznie, niż XIX-wieczne. Zobacz, jaki szmat czasu był potrzeby, aby obyczaje się zmieniły, a później wróciły. Wydaje mi się, że jest w tym stwierdzeniu dużo racji, a 30 lat, to nie jest czas, w którym ludzie mogą się zmienić.

Natomiast, jeśli chodzi o publiczność, to cały czas ma taką samą dynamikę, tak samo świetnie wrzeszczy, tak samo cudownie się zatacza wychodząc. Zawsze powtarzam, że ACID mają genialną, inteligentną publikę.

Wy się też cały czas zataczacie tak samo?

Coraz dłuższe mamy odcinki proste, chociaż zdarza się wpaść do rowu. Człowiek czasem musi wpaść do rowu, żeby złapać oddech. Ostatnio widziałem kolegę z zespołu na filmiku, jak wychodził z jakiejś sadzawki i zazdrościłem mu.

Zdarza się najlepszym.

I powinno się zdarzać, bo to znaczy, że człowiek ma poczucie humoru, jeśli potrafi w biały dzień, w centrum miasta wypełznąć z sadzawki.

Przewracacie wszystko do góry nogami, ale przez te lata zespołowi udało się uniknąć skandali czy oskarżeń, na przykład o profanacje.

Zajmujemy się bluźnierstwem na ogromną skalę, ale robimy to po cichu. Przez chwilę, w 1991 roku mieliśmy z "Litzą" pomysł, aby zrobić coś, co nas "wyniesie" i chcieliśmy nagrać hymn polski po niemiecku, ale już wtedy czuliśmy, że to może kogoś… zaboleć. Dzisiaj to by mogło zostać hymen ukrytej opcji niemieckiej. Natomiast, oczywiście niektórzy używają odwróconych krzyży i symboli okultystycznych, ale robią to chyba z automatu. Tak, jak katolik, który w niedzielny poranek zakłada garnitur i idzie na mszę, tak metalowiec używa odwróconych krzyży i innych symboli - z tego samego powodu, bo tak jest kulturalnie.

Jesteś wierzący?

Intymne pytanie zadałaś. Właśnie wczoraj władowałem się na cytat Friedrich’a Nietzsche’go: „wierzyć, to znaczy nie chcieć poznać, co jest prawdą”. W ten sposób ci odpowiem.

Bałeś się kiedyś, że zespół może przestać istnieć?

Nie.

A kiedy odchodził "Litza"?

W momencie, kiedy mi to zakomunikował, miałem ciekawsze zajęcia. Natomiast, nie. To mi dało bodziec do działania. Kiedy wszystko gra i jest dobrze, to można zgnić z samozadowolenia, ale jeśli zaczyna być pod górkę, to znaczy, że trzeba się mocniej zebrać.

Mógłbyś zajmować w życiu czymś innym niż muzyka?

Nie. Nigdy nie widziałem dla siebie alternatywy i będę to robił długo, nie planuję emerytury. Tutaj wpakowałem się na cytat z Woody’ego Allena: nie planuję emerytury, bo nie wiedziałbym, co na niej robić.

A co robisz, kiedy nie grasz?

Nic. Moi terapeuci mówili mi, żebym spróbował robić nic, bo to bardzo dobry czas – siąść i nie robić nic. Po prostu być. To jest ważne, nie wiem, dlaczego, bo nie zagłębiałem się w to, ale jest fajne – siedzisz palisz, może wypijesz piątą kawę.

Autor: Estera Prugar/adso / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: ACID Drinkers

Raporty:
Pozostałe wiadomości

Premier Słowacji Robert Fico spotkał się na Kremlu z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem. Lokalne media piszą, że pojechał tam na negocjacje w sprawie dostaw gazu. Ukraina zapowiedziała bowiem, że nie przedłuży wygasającego wraz z końcem roku kontraktu, który zezwala na tranzyt gazu przez jej terytorium.

Premier Słowacji spotkał się z Putinem na Kremlu

Premier Słowacji spotkał się z Putinem na Kremlu

Źródło:
Reuters, PAP

Jedna z pięciu ofiar piątkowego ataku w Magdeburgu to dziewięcioletni Andre. "Niech mój mały miś znowu lata dookoła świata" - napisała w pożegnalnym wpisie w mediach społecznościowych jego matka. Hołd zmarłemu dziewięciolatkowi oddała też lokalna straż pożarna. Chłopiec należał do jej dziecięcego oddziału.

"Był z nami tylko dziewięć lat". Matka żegna syna, który zginął na jarmarku

"Był z nami tylko dziewięć lat". Matka żegna syna, który zginął na jarmarku

Źródło:
BBC, Bild, Sky News

Premier Albanii Edi Rama zapowiedział wprowadzenie blokady na popularną aplikację TikTok - poinformował Reuters. Nowe przepisy mają zacząć obowiązywać od stycznia 2025 roku. TikTok domaga się wyjaśnień od albańskich władz.

Zapowiedź zakazu popularnej aplikacji. "Zablokujemy dla wszystkich"

Zapowiedź zakazu popularnej aplikacji. "Zablokujemy dla wszystkich"

Źródło:
Reuters

Samolot z dziesięcioma osobami na pokładzie rozbił się i uderzył w sklep w centrum turystycznej miejscowości Gramado na południu Brazylii. Jak podały władze, nikt z pasażerów nie przeżył.

Samolot spadł na sklep

Samolot spadł na sklep

Źródło:
Reuters

Pogoda na Boże Narodzenie. Przed świętami lokalnie dosypie jeszcze trochę śniegu, czy jednak wystarczy go, by utrzymał się do Wigilii? Sprawdź najnowszą aktualizację świątecznej prognozy pogody.

Przed samymi świętami spadnie śnieg. Czy pozostanie z nami na dłużej?

Przed samymi świętami spadnie śnieg. Czy pozostanie z nami na dłużej?

Źródło:
tvnmeteo.pl

Członek Państwowej Komisji Wyborczej Ryszard Kalisz ujawnił w TVN24, że otrzymał e-mail z informacją, że przewodniczący PKW Sylwester Marciniak "zarządził tryb obiegowy podjęcia uchwał", wśród których ma się znajdować uchwała w sprawie sprawozdania finansowego komitetu wyborczego PiS. Kalisz zgodził się, że jest to próba podjęcia uchwały "tylnymi drzwiami" przez przewodniczącego PKW. Sprawę komentowali politycy PSL, KO, a także szefowa kancelarii prezydenta.

PKW "najwyraźniej chce dopchnąć kolanem możliwość finansowania Prawa i Sprawiedliwości"

PKW "najwyraźniej chce dopchnąć kolanem możliwość finansowania Prawa i Sprawiedliwości"

Źródło:
TVN24

Amerykańska aktorka Blake Lively oskarżyła Justina Baldoniego, swojego partnera z planu "It Ends with Us" i jednocześnie reżysera tego filmu, o szereg niestosownych zachowań. Aktorka twierdzi również, że mężczyzna, wspólnie ze studiem, które wyprodukowało film, zorganizował przeciwko niej kampanię oszczerstw. Prawnik studia stanowczo temu zaprzeczył, nazywając twierdzenia aktorki "całkowicie fałszywymi i oburzającymi".

Improwizowane pocałunki, "plan odwetu" i kampania oszczerstw. Blake Lively oskarża reżysera

Improwizowane pocałunki, "plan odwetu" i kampania oszczerstw. Blake Lively oskarża reżysera

Źródło:
BBC, New York Times, Variety

W australijskim stanie Wiktoria trwa walka z pożarem, który niemal tydzień temu wybuchł na terenie parku narodowego. W niedzielę płomienie ogarniały obszar 34 tysięcy hektarów i wciąż rozszerzały swój zasięg. Mieszkańcy miejscowości sąsiadujących z parkiem musieli opuścić swoje domy i nie wrócą do nich przed świętami.

Musieli uciekać z domów przed świętami. "Ludzie nie są do końca pewni, co się wydarzy"

Musieli uciekać z domów przed świętami. "Ludzie nie są do końca pewni, co się wydarzy"

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, The Guardian, ABC News, 9news.com.au

Wielu zagranicznych internautów zachwyciła znajdująca się w Polsce świecąca w ciemności ścieżka rowerowa, na której w nocy jakoby widać odwzorowane gwiazdy i gwiazdozbiory. Jak się okazuje, w kraju mamy takiego rodzaju drogę dla rowerów, ale nie wygląda tak spektakularnie.

Świecąca w ciemności ścieżka rowerowa w Polsce? Prawdziwa tak nie wygląda

Świecąca w ciemności ścieżka rowerowa w Polsce? Prawdziwa tak nie wygląda

Źródło:
Konkret24

Zaparkował na torach tramwajowych i - jak ustalili strażnicy miejscy - poszedł prawdopodobnie na pobliski bazar. Tramwaje nie mogły przejechać swoją trasą, co doprowadziło do paraliżu komunikacyjnego. Kiedy po ponad pół godzinie kierowca wrócił do auta, czekały tam już służby. Mężczyzna dostał trzy tysiące złotych mandatu, którego nie przyjął.

Zaparkował na torach tramwajowych. "Doprowadził do paraliżu komunikacyjnego"

Zaparkował na torach tramwajowych. "Doprowadził do paraliżu komunikacyjnego"

Źródło:
TVN24

W poniedziałek oddamy do użytku odcinek drogi ekspresowej S7, dzięki czemu Warszawa i Kraków uzyskają bezpośrednie połączenie - informuje Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA). Podróż między miastami ma trwać około 2,5 godziny, czyli prawie o połowę krócej niż gdy jeżdżono starą krajową "siódemką" przez Radom i Kielce.

Odejście od XIX-wiecznego traktu. Podróż do stolicy niemal o połowę krótsza

Odejście od XIX-wiecznego traktu. Podróż do stolicy niemal o połowę krótsza

Źródło:
PAP, GDDKiA

IMGW ostrzega przed intensywnymi opadami śniegu i silnym wiatrem. Niebezpieczne warunki panują w południowych regionach Polski. Sprawdź, gdzie zachować szczególną ostrożność.

Miejscami spadnie nawet 20 centymetrów śniegu. IMGW ostrzega

Miejscami spadnie nawet 20 centymetrów śniegu. IMGW ostrzega

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

Naukowcy z Katedry Warzywnictwa Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu opracowali innowacyjną szklarnię, a w zasadzie cieplarnię bąbelkową, która zapewni wzrost plonu i pomoże zmniejszyć ilość wykorzystanej energii. W hodowli owoców i warzyw pomóc ma piana z mydła.

Owoce i warzywa w... bańkach mydlanych. Innowacyjne rozwiązanie poznańskich naukowców

Owoce i warzywa w... bańkach mydlanych. Innowacyjne rozwiązanie poznańskich naukowców

Źródło:
tvn24.pl

Premier Węgier Viktor Orban nie po raz pierwszy realizuje skrupulatnie politykę Władimira Putina w Unii Europejskiej, ponieważ uderza w fundamenty wspólnoty - ocenił w "Kawie na ławę" w TVN24 europoseł PSL Krzysztof Hetman, komentując kwestię azylu politycznego dla posła PiS Marcina Romanowskiego. Europoseł Konfederacji Stanisław Tyszka mówił, o "zdziecinnieniu polskiej polityki, która sprowadza się do relacji interpersonalnych w tym przypadku między Tuskiem a Orbanem, którzy byli kiedyś kumplami, pokłócili się w tym momencie i robią sobie na złość".

"Romanowski może być kartą przetargową" w negocjacjach Orbana z Komisją Europejską

"Romanowski może być kartą przetargową" w negocjacjach Orbana z Komisją Europejską

Źródło:
TVN24, PAP

Po trzech miesiącach prac konserwacyjnych turyści odwiedzający Rzym znów mogą oglądać słynną fontannę di Trevi w pełnym blasku. Wprowadzono jednak limit osób, które mogą jednocześnie przed nią przebywać. Na razie to eksperyment.

Fontanna di Trevi po nowemu

Fontanna di Trevi po nowemu

Źródło:
PAP

Sprawca piątkowego ataku w Magdeburgu, w wyniku którego zginęło pięć osób, a ponad 200 zostało rannych, został oskarżony o popełnienia morderstwa i usiłowania zabójstwa - poinformowała w niedzielę niemiecka policja. Niemiecki Federalny Urząd do spraw Migracji i Uchodźców przekazał, że otrzymał ostrzeżenie o pochodzącym z Arabii Saudyjskiej mężczyźnie już pod koniec lata 2023 roku za pośrednictwem mediów społecznościowych. W wyniku zamachu zginął 9-letni chłopiec oraz cztery kobiety w wieku od 45 do 75 lat.

Ostrzeżenie otrzymali półtora roku temu. W piątek zabił pięć osób

Ostrzeżenie otrzymali półtora roku temu. W piątek zabił pięć osób

Źródło:
PAP, Reuters

Posłanka Magdalena Filiks z KO napisała, że "w Szczecinie i w Gdańsku i wielu innych miejscach doszło w ostatnich latach do takich sytuacji" jak w piątek w Magdeburgu, gdzie w wyniku zamachu i wjechanie autem w tłum zginęło pięć osób, a rannych zostało ponad 200. Tyle że, wydarzenia w Szczecinie i Gdańsku miały zupełnie inny charakter.

Filiks: wydarzenia w Szczecinie i Gdańsku jak zamach w Magdeburgu. Nie można porównywać

Filiks: wydarzenia w Szczecinie i Gdańsku jak zamach w Magdeburgu. Nie można porównywać

Źródło:
Konkret24

Niezwykle ciepła grudniowa aura właśnie dobiegła końca. Czego możemy się spodziewać w święta Bożego Narodzenia i w sylwestra? Sprawdź długoterminową prognozę temperatury na 16 dni, przygotowaną przez prezentera i synoptyka tvnmeteo.pl Tomasza Wasilewskiego.

Pogoda na 16 dni: będzie zimniej niż ostatnio

Pogoda na 16 dni: będzie zimniej niż ostatnio

Źródło:
tvnmeteo.pl

Agencja Reutera opublikowała nagranie, pokazujące moment uderzenia drona w 37-piętrowy wieżowiec w rosyjskim Kazaniu. Wideo pochodzi z portali społecznościowych. Według strony ukraińskiej, bezzałogowiec uderzył w budynek w wyniku działania rosyjskiego systemu walki radioelektronicznej i obrony powietrznej.

Dron uderza w wieżowiec. W Kazaniu "zatrzęsły się żyrandole"

Dron uderza w wieżowiec. W Kazaniu "zatrzęsły się żyrandole"

Źródło:
NV, Tatar-Inform, Kommiersant, tvn24.pl

Przez pół wieku przepisy chroniły wilki na naszym kontynencie, teraz znów będzie można do nich strzelać. Ale póki co - nie w Polsce. Komisja Europejska uchyliła wprawdzie furtkę do polowań na wilki, ale polski rząd deklaruje, że nie zamierza na razie z niej korzystać. Na ten moment więc wilk pozostaje w naszym kraju zwierzęciem pod ścisłą ochroną.

"Kraje zachodnie deklarowały ścisłą ochronę wilków, teraz chcą je zabijać. Nie powinniśmy im tego ułatwiać"

"Kraje zachodnie deklarowały ścisłą ochronę wilków, teraz chcą je zabijać. Nie powinniśmy im tego ułatwiać"

Źródło:
tvn24.pl

Przeniósł nie tylko stolicę z Krakowa do Warszawy, ale też stolicę Puszczy Białowieskiej ze starej do nowej Białowieży. Mowa o królu Zygmuncie III Wazie, który wybudował zapomniany dziś dwór myśliwski, po którym jedyną pamiątką są rosnące w jego miejscu dęby. Archeolodzy odkryli właśnie XVI-, XVII- i XVIII-wieczne cegły, które były częścią fundamentów jednego z budynków wchodzących w skład założenia dworskiego.  

Gomułka bał się, że Sowieci zabiorą ten kawałek Polski. Tajemnica dębów odkryta w Białowieży

Gomułka bał się, że Sowieci zabiorą ten kawałek Polski. Tajemnica dębów odkryta w Białowieży

Źródło:
tvn24.pl
Nie ma demokracji bez czytania. To w języku znajdziemy odtrutkę na populizm

Nie ma demokracji bez czytania. To w języku znajdziemy odtrutkę na populizm

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Właściciel TVN - amerykański koncern Warner Bros. Discovery - rozpoczął proces sprzedaży firmy - podał w piątek Reuters. Do tych informacji odniósł się rzecznik WBD, podkreślając, że dla "Warner Bros. Discovery podczas podejmowania decyzji o sprzedaży, zachowanie niezależności newsów TVN jest priorytetem".

Warner Bros. Discovery rozważa sprzedaż TVN. "Zachowanie niezależności newsów priorytetem"

Warner Bros. Discovery rozważa sprzedaż TVN. "Zachowanie niezależności newsów priorytetem"

Źródło:
Reuters, tvn24.pl
"Archipelag" księdza Michała O. jak willa plus. Tylko 20 razy bardziej

"Archipelag" księdza Michała O. jak willa plus. Tylko 20 razy bardziej

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Papieski jałmużnik kardynał Konrad Krajewski dotarł do Ukrainy medycznym kamperem, który będzie działał jak mobilny szpital. Możliwe będzie w nim między innymi przeprowadzanie zabiegów chirurgicznych - poinformował w niedzielę portal Vatican News.

Papież poświęcił, kardynał zawiózł

Papież poświęcił, kardynał zawiózł

Źródło:
PAP

Przed nami czas, kiedy nikt nie powinien być sam i kiedy nikt nie powinien być głodny. Już w weekend rozpoczęły się wigilie dla osób w kryzysie bezdomności, samotnych i ubogich. Od 28 lat miejscem spotkań jest Rynek Główny w Krakowie. To już 28. Wigilia Jana Kościuszki, krakowskiego restauratora. To wydarzenie łączy ludzi o wielkich sercach, by wspólnie pomóc i stworzyć chociaż namiastkę świąt Bożego Narodzenia.

Wielka mobilizacja przed świętami. Akcje dla osób potrzebujących w całej Polsce

Wielka mobilizacja przed świętami. Akcje dla osób potrzebujących w całej Polsce

Źródło:
Fakty po Południu TVN24