Olaf Deriglasoff: robię banalne piosenki

Olaf Deriglasoff: każdy człowiek potrzebuje walki
Olaf Deriglasoff: każdy człowiek potrzebuje walki
"Buntuję przeciwko życiu, Bogu i ludziom codziennie. To jest moja praca"

Mówienie wprost jest podobne do bójki ulicznej – wyjaśniamy swoje sprawy najprostszym językiem. Ja biję się rzadko i niechętnie - przyznaje Olaf Deriglasoff w rozmowie z portalem tvn24.pl. - Buntuję przeciwko życiu, Bogu i ludziom codziennie. To jest moja praca - dodaje.

Olaf Deriglasoff: Zdaję sobie sprawę z tego, że jeśli nie interesujesz się polityką, to ona w końcu zainteresuje się tobą. Natomiast nie jest to coś, o czym ja chciałbym rozmawiać. O społeczeństwie – tak, o życiu też.

Estera Prugar: pierwsza, niedawno wydana płyta Cyrku Deriglasoff jednak komentuje rzeczywistość.

Wiesz co, zaskoczę cię bardzo, dlatego że w jednym z wywiadów ktoś powiedział, że utwór pod tytułem "Trzymaj mnie mocno" komentuje rzeczywistość w sposób niezwyczajny dla Deriglasoffa, zazwyczaj uciekającego od publicystyki, który tym razem - według pytającego – odnosi się do tego, co się dzieje tu i teraz. Prawda jest zupełnie inna. Pisząc tę piosenkę myślałem o dalekiej historii. Mówiąc słowa "na pomniki wynosicie i czcicie psychopatów i zwykłych morderców", miałem na myśli nikogo innego jak niewielkiego pana z Francji, czyli Bonapartego, który dla mnie był najnormalniej w świecie zbrodniarzem. Oczywiście uznany za wielkiego wodza i fantastycznego przywódcę, według mnie był człowiekiem, który rozpętał wojnę, która pochłonęła tak wiele istnień, że nie jest nikim innym, jak tylko psychopatą, bo to nie jest coś, co ja mógłbym określić mianem bohaterstwa.

A co w ten sposób określasz?

Bohater to ktoś, kto ratuje innego człowieka z pożaru, wbiegając do płonącego domu. Dla mnie bohater to człowiek, który poświęca swoje życie na badania, żeby dać ludzkości szczepionkę czy wynalazek; który poprowadzi nas o jeden szczebelek wyżej i stworzy świat o jeden milimetr lepszy. To ludzie, których można nazwać bohaterami. Na pewno nie są nimi wielcy generałowie, którzy przestawiając klocki na planszy wydają wyroki na tysiące istnień.

Mimo to część twoich fanów również zareagowała na piosenkę "Trzymaj mnie mocno", ciesząc się, że w końcu zabrałeś głos w kwestiach politycznych.

Bez wątpienia. Wychodzę z założenia, że to, w jaki sposób odbiorca interpretuje to, co wyszło spod pióra songwritera, to są zazwyczaj różne światy - każdy widzi przez pryzmat swoich lęków, zachwytów, poziomu oczytania, bądź – najnormalniej w świecie – przypasowuje to do tego, co ma w sercu. Zawsze są to dla mnie najciekawsze opinie, natomiast bardzo rzadko mają one stuprocentowe pokrycie z tym, co chciałem powiedzieć lub miałem na myśli – jakie wspomnienia lub przemyślenia z mojego życia mną powodowały.

Jesteś na scenie ponad trzydzieści lat.

Trzydzieści siedem. Choć nie wiadomo do końca, gdzie był początek. Tak naprawdę muzykiem rockowym chciałem być od wczesnego dzieciństwa, kiedy miałem cztery, pięć lat.

Pamiętasz, od czego się zaczęło?

Zawsze opowiadam, że to był moment, kiedy w latach 60. mieszkaliśmy w przedwojennym mieszkaniu, które zajmowali moi dziadkowie, moi rodzice ze mną i brat mojej mamy – lata problemów finansowych i lokalowych. Żyliśmy w lepiej lub gorzej funkcjonującej wielopokoleniowej komunie. Mój wujek był wtedy zbuntowanym dwudziestolatkiem i zajmował służbówkę – pokoik dwa na trzy metry z malutkim okienkiem. Ciemne pomieszczenie, w którym miał lampkę i robił wzmacniacze ze starych radioodbiorników, a także drewniane gitary elektryczne, których wtedy nie dało się kupić w Polsce, bo technika komunistyczna nie była posunięta do tego stopnia, żeby je produkować. On je robił razem z kolegami. Grał też w zespole. To był pierwszy moment, gdy poczułem, że istnieje jakiś inny świat poza przedszkolem i rodzicami, którzy wymagają ode mnie, żebym był taki czy siaki, żebym się ubrał, zawiązał buty, nie wchodził w kałuże i nie rzucał kamieniami. Zupełnie inny świat, w którym wszystko jest tajemnicze i działa na swoich zasadach. Chyba to mnie najbardziej pociągało – zupełna niezależność od tego, co się dzieje za drzwiami. Zawsze dążyłem do tego, aby ten świat stał się moją rzeczywistością i przestrzenią, w której mógłbym żyć na co dzień. Udało się, a dzisiaj w moim domu jest pokój, kompletnie bez okien, tylko z drzwiami, w którym zawsze jest ciemno i ta sama temperatura. Włączam kilka lampek, świecą się wzmacniacze i to jest moja łódź podwodna, w której czuję się najlepiej. Tam piszę piosenki i tworzę muzykę.

Dzisiaj uciekasz od publicystyki, ale w tamtych latach muzyka była silnie związana z polityką.

Bez wątpienia. Kiedy szalała komuna, to ja byłem – że tak powiem – w wieku poborowym, czyli byłem u szczytu buntu, który zresztą towarzyszy mi do dzisiaj. Tylko wtedy przejawiał się on na zewnątrz, a dzisiaj bardziej szukam go wewnątrz siebie, odnosząc się bardziej do tego, co widzę w środku. Wcześniej to, co czułem, widziałem i co mnie inspirowało, natychmiast znajdowało ujście w działaniach. W latach 80., w czasie rewolucji punkrockowej, nowofalowej, powstawało bardzo dużo protest songów i komentowało się rzeczywistość, co w pewnym sensie było rodzajem publicystyki. Z tym zetknąłem się na początku swojej drogi twórczej.

Jak wspominasz tamte czasy?

Były fantastyczne, jeżeli chodzi o młodego człowieka z wrażliwością i potrzebą komentowania. Dzisiaj sam mam dwie córki w wieku 18 i 14 lat i obie mają dużą potrzebę odnoszenia się do tego, co widzą. Poprzez ciągłe próby, a nawet atakowanie pewnych idei lub zjawisk sprawdzają same siebie. To jest rodzaj hartowania się w boju. Moje pokolenie miało tę wyjątkową okazję, żeby hartować się w ogniu antykomunistycznym – wszyscy byliśmy jednogłośni, nie było najmniejszych wątpliwości, kto jest demonem. "Wielki brat" zwany Związkiem Radzieckim, jak również jaśnie nam panująca partia - robotnicza jedynie z nazwy – panowały niepodzielnie i były jasnym obrazem wroga, z którym walczyliśmy dzień i noc.

W jaki sposób ty walczyłeś?

Jako że jestem uzdolniony plastycznie, zawsze miałem przy sobie flamastry i w kolejce, która jeździła z Gdańska do Gdyni, rysowałem karykatury, na przykład Jaruzelskiego. Angażowałem się na swój sposób, bo jednak jestem outsiderem i bez wątpienia zostanę nim do końca, ale za młodu ta walka polityczna była chyba zupełnie oczywista i naturalna, wynikająca nie z umysłu, a bardziej z trzewi i potrzeby działania. Paradoksalnie, ten moment w dziejach naszego kraju wspominam bardzo pozytywnie. Może to brzmi dziwnie, ale była to możliwość bardzo szybkiego i intensywnego rozwoju. Mam wrażenie, że dzisiaj młodzież ma to zadanie znacznie utrudnione i ten rozwój biegnie w takich kierunkach, które – w moim odczuciu – kończą się ślepą uliczką, znakiem STOP. My na końcu drogi mieliśmy wolne wybory i możliwości, które się po nich pojawiły – wybór, gdzie chcemy mieszkać, czym się zajmować, jakim językiem mówić i na jaką partię zagłosować.

Olaf Deriglasoff: bunt towarzyszy mi do dzisiaj
Olaf Deriglasoff: bunt towarzyszy mi do dzisiaj

Przed wyborami w 1989 roku wyjechałeś z Polski. Powiedziałeś później, że dzięki nim mogłeś wrócić.

Wyjeżdżając, a właściwie uciekając – bo tak się na to wtedy mówiło, że "ktoś uciekł na Zachód" – wiedziałem, że był to bilet w jedną stronę. W tamtych czasach trzeba było prosić o paszport, a ja miałem duże problemy z jego uzyskaniem. Po powrocie z każdego wyjazdu trzeba było paszport zdać z powrotem do ministerstwa spraw wewnętrznych, co ponownie zamykało drogę na zewnątrz. Mi to nie pasowało. Kiedy "uciekałem", marzyłem o tym, aby możliwy był powrót na moich warunkach – wracam, ale później znowu wyjeżdżam gdzie indziej. Uwielbiam się przemieszczać. Źle się czuję, mieszkając w jednym mieście czy miejscu przez zbyt długi czas. Teraz to się trochę wydłużyło, ale 10 lat to już jest taki moment, gdy czuję potrzebę zmian. Dawniej to był rok czy dwa lata, a czasem nawet kilka tygodni, po których zupełnie zmieniałem otoczenie.

Dlaczego chciałeś wrócić do kraju?

Było dla mnie bardzo ważne, aby móc wracać do miejsca, z którym czuję największy związek. Myślę po polsku i uparcie piszę po polsku. Mimo że znam kilka języków, nie ulegam pokusie pisania w nich, ponieważ cały czas komunikuję się z człowiekiem stąd. To najbardziej rozpala moją wyobraźnię i budzi we mnie najsilniejsze emocje. Wielki świat jest piękny, uwielbiam go poznawać, ale zawsze będę się komunikować z kimś takim, jak Ty.

Mam wrażenie, że chociaż to może już nie są klasyczne protest songi, ale płyta Cyrku Deriglasoff nawiązuje muzycznie i tekstowo do tych kanonów muzyki rockowej lat 80. i 90.

Cóż, ludzie zbyt wiele nie czytają. Kto dziś pamięta o Baudelairze czy zachwyca się paryskim splinem? Bardzo niewielu moich kolegów te literaturę, a właściwie te poematy, zna. A ci, którzy znają, czy pamiętają o tradycji Jonasza Kofty, Wojciecha Młynarskiego lub Agnieszki Osieckiej? Mam wrażenie, że mamy do czynienia z lekką pauperyzacją, jeżeli chodzi o muzykę i teksty rockowe. Dlatego takie zespoły jak Raz Dwa Trzy czy twórcy jak Lech Janerka cały czas są w cenie – miło do nich wracać i słuchać, choćby nawet mówili rzeczy z pozoru mało istotne.

Nie jestem krytykiem. Nie szukam dziury w całym. Nie lubię komentować pracy moich kolegów. Natomiast mogę się odnieść do tego, co sam lubię i chciałbym ludziom powiedzieć. Dla mnie takie mówienie wprost jest podobne do bójki ulicznej – wyjaśniamy swoje sprawy najprostszym językiem. Ja biję się rzadko i niechętnie. Wolę porozmawiać, dowiedzieć się czegoś o drugim człowieku i tak ciekawość innych też jest chyba dość istotnym elementem mojego charakteru. Oczywiście, jestem też nerwusem i można trafić na mnie w sytuacji skrajnej, ale zazwyczaj jednak szukam możliwości porozumienia, a czasem nawet słownej potyczki. Jest to dla mnie fascynujące i lubię ten "sport", choć mam wrażenie, że to obecnie niemodne, ale co zrobić – sam jestem niemodny i taki też jest Cyrk, jeśli chodzi o warstwę muzyczną.

Co to znaczy?

Bardziej odwołuję się do starej niż do nowej muzyki. Częściej szukam w przeszłości, niż chcę być nowoczesny. Zresztą bardzo często odkrywanie nowych lądów wiąże się z odkrywaniem tego, co już kiedyś było. Jestem wyrazicielem opinii, że człowiek i jego kondycja nie zmieniają się od jaskini. Istnieje pięć podstawowych trucizn umysłu – przeszkadzając emocje czy odczucia. "Tyle samo prawdy, ile kłamstwa", jak śpiewała Izabela Trojanowska. Nie ma wyjścia z tego labiryntu i ja się w nim staram odnaleźć. Pomaga mi w tym bardzo to, co piszę i robię, grając na scenie, mówiąc do człowieka, patrząc mu w oczy. To jest też dla mnie dość istotne, że moje piosenki nie pełnią wyłącznie roli rozrywkowej, choć oczywiście przede wszystkim, bo cyrk to przecież rozrywka dla mas. Natomiast lubię stańczykowskie poczucie humoru, w którym za kurtyną uśmiechu czai się coś więcej.

Dziś ludzie znowu wychodzą na ulice. Artyści zabierają głos w sprawach politycznych.

Człowiek potrzebuje walki. Gnuśniejemy, siedząc w wygodnych fotelach z pilotami do telewizorów, a jeśli najdzie nas ochota na pizzę, danie japońskie lub koreańskie, to po prostu po nie dzwonimy – przywiozą i zapłacimy wygodnie kartą. Ludzie gnuśnieją i mówiąc krótko: niewiele robią. Pracują, często wykonując zajęcia, które nie rozpalają ich wyobraźni, nie dają możliwości rozwoju i szansy na to, aby być szalonym, odważnym czy zbuntowanym. A tego potrzebują, bo na tym polega rozwój. Nagle człowiek się budzi i mówi: zróbmy coś z tym. Wtedy zaczynają się zmiany, choć – jak zwykle – pozorne, gdyż każda rewolucja prędzej czy później prowadzi do tych samych kanonów, ale ten moment jej budowania jest podniecający. Mam wrażenie, że dzisiaj tego brakuje. Z jednej strony. Z drugiej: zmiany są potrzebne nie tylko dlatego, że kostnieje człowiek, ale również system wokół niego – zwyczaje, poglądy, zasady społeczne czy prawo. Wszystko cały czas musi być w ruchu. Dlatego rozumiem tych, którzy chcą się buntować i wychodzić protestować na ulice.

Ty nie chcesz?

Ja się buntuję przeciwko życiu, Bogu i ludziom codziennie. To jest moja praca.

To jest jak ta ławeczka z piosenki "Pies mądrości", na której zasiadło społeczeństwo?

Myślę, że pies mądrości, mimo siedzenia na ławeczce, jest bardzo aktywny. W tej piosence wcielam się w postać dziadka, który siedzi z papierową torebką, w której chowa jakiś płyn i obserwuje ludzi z pewnego dystansu. Myśli o nich i myśli za nich w pewnym sensie, dlatego że ludzie pędzący ulicami wielkich miast nie mają na to czasu – mają zadania, zegarki lub smartfony, które mówią im, jakie są następne działania i odbierają możliwość myślenia, zatrzymania się i zastanowienia. Uważam, że mamy do czynienia z filozofią pośpiechu, która staje się sensem życia człowieka. Jak zwykle pozornie i zupełnie na chwilę. Ja sam temu ulegam. Mam karteczki, na których jest rozpisane, co mam zrobić i gdybym ich nie było, to pewnie moje życie grajka byłoby trudne do ogarnięcia, ale pozwalam sobie też na chwile zadumy, a wręcz "odklejenia się".

W jaki sposób?

Zbudowałem dom, mam ogród i rano wychodzę do niego z kawką i czytam wiersze – kto może pozwolić sobie na taki luksus? To tylko pół godziny, ale jest to czas, który sobie daje, jednocześnie gdzieś tam pracując. Tak jak powiedział kiedyś Stanisław Lem o tym, w jaki sposób pisze swoje książki: czytał książki naukowe, nie myśląc o tym, że będzie to później wykorzystywał w swoich dziełach, tylko czyta literaturę naukową tak jak krowa je trawę - nie myśląc, że później będzie z tego mleko. Na tej samej zasadzie ja daję sobie ten czas rano. Oczywiście, jeśli jestem w trasie lub mam spotkania, to tego nie ma, ale kiedy mogę, pozwalam sobie na to i polecam każdemu człowiekowi, który pędzi ulicą i nie daje sobie szansy na spotkanie z samym sobą.

Na płycie znalazła się też inny rodzaj piosenek, z którymi – wydaje mi się – łatwo się wiele osobą utożsamić, jak utwór "Córki nie ma w domu". Wspomniałeś, że sam masz dwie.

Moje córki są akurat wstrzemięźliwe, jeśli chodzi o kontakty z płcią przeciwną, natomiast faktycznie ten utwór – dla mnie jako fachowca – jest zadziwiający, jeśli chodzi o sposób pisania tekstów. Piosenka opowiada historię ojca, który spotyka się oko w oko z młodzieńcem, który przychodzi po to, aby zabrać mu córkę i wywieźć ją w niewiadomym kierunku. Sam często byłem tym chłopakiem, więc mogę się z nim zidentyfikować, ale dzisiaj mogę już również zrozumieć tego dojrzałego faceta, który widzi u swoich drzwi intruza, który przyszedł po jego ukochaną, malutką i niewinną istotkę. A w dodatku, jako wielbiciel kobiet - nieprzypadkowo mam dwie córki i żonę, tą samą od 20 lat – uważam, że mają wyjątkowy rodzaj myślenia i przebywanie z nimi daje mi wiele radości, więc wiem, że one również mogą się utożsamić z tym tekstem. Każda z kobiet albo była, albo jest tą dziewczyną, po którą ktoś przyjechał. Żartobliwie mówię, że to jest mój najlepszy tekst, bo jest skierowany absolutnie do wszystkich.

Takie teksty pisze się łatwiej czy trudniej?

Ja robię banalne piosenki. Jestem piekarzem piosenek. Nie uzurpuje sobie prawa do bycia wielkim tekściarzem. Robię to dla siebie i swoich przyjaciół – jeśli ktoś to zrozumie i dobrze się przy nich poczuje, to pięknie. Natomiast niesamowite jest to, jak życie samo daje tematy. Każdego dnia się z nim zmagamy i codziennie dzieje się coś ciekawego.

W momencie, w którym przychodzi chłopak bądź jeszcze nie przyszedł, ale ja wiem, że on już się czai za rogiem, to mam przygotowany dla niego zestaw pytań. Jaką książkę teraz czytasz? Jaki ostatnio widziałeś film i co cię w nim zafascynowało? Jaka przyszłość cię interesuje? To są sprawy, o których bardzo chciałbym porozmawiać z młodym mężczyzną. Rzadko z nimi rozmawiam, bo zwykle rozmawiam z młodymi kobietami i o ich życiu wiem bardzo wiele. W naszym domu kultywuje się rozmowę, co wszystkim państwu serdecznie polecam – rozmawiajcie ze swoimi dziećmi. Dowiecie się wielu ciekawych rzeczy i nauczycie czegoś przy okazji. Tak samo jak dzieci uczą się od nas i to nie poprzez słuchanie zakazów i nakazów, ale przez obserwacje. Także sprzątajmy swoje domy, utrzymujmy porządek, zachowujmy się dobrze, nie pijmy w domu alkoholu, nie palmy papierosów – to będą później robiły nasze dzieci. Moi rodzice palili papierosy i pili alkohol w moim pokoju, kiedy byłem małym dzieckiem. Mieliśmy tylko ten jeden pokój, ale jak tu się dziwić, że w związku z tym mając 13 lat już paliłem i próbowałem pić?

Olaf Deriglasoff: w naszym domu kultywuje się rozmowę
Olaf Deriglasoff: w naszym domu kultywuje się rozmowę

Ty dajesz dobry przykład?

Mam nadzieję, że moje dzieci będą brały ode mnie ten dobry przykład, chociaż jako rocknrollowcowi czasami zdarza mi się dawać ten zły. Będąc buntownikiem i zmagając się z rzeczywistością czasami daję temu wyraz w domu, ale bardzo staram się być na łonie rodziny człowiekiem trzeźwym i rozsądnym. Szaleństwa zostawiam sobie na wyjazdy z kolegami, bo takie spuszczenie się z łańcuch każdemu z nas jest potrzebne, ale dom jest dla mnie świętością. W ustach zatwardziałego rocknrollowca może brzmieć śmiesznie czy niepoważnie, a nawet nieszczerze, ale taka jest prawda.

Był taki moment, kiedy spojrzałeś wstecz i zrobiłeś bilans zysków i strat?

Człowiek bardzo często ulega pokusie, żeby zrobić takie podsumowanie: co mi się udało, jakie szczyty zdobyłem lub jakie zaliczyłem porażki. Nawet spotkałem się z takim zdaniem, że życia człowieka nie liczy się latami, tylko osiągnięciami, ale chyba niekoniecznie w moim przypadku. Chyba czułbym się bardzo ubogi, licząc życie w ten sposób. Mimo wszystko uparcie będę uważał, że każdy dzień przynosi zupełnie co innego. Wieczorem umieramy, a rano zmartwychwstajemy i każdego dnia mamy szansę być kimś innym – zmienić swoje lub zmienić życie innego człowieka. To jest szlachetne i czasami zdarza nam się ku temu okazja, więc warto z niej wtedy skorzystać.

W jaki sposób mierzysz swoje życie?

Wydaje mi się, że życie to droga – przydrożny kamień, kolejne drzewo - i jeśli doszliśmy do jednego, to fajnie, a może uda nam się dotrzeć też do następnego. Bardzo późno, bo gdzieś w wieku 40 lat, zacząłem biegać. Wcześniej sport absolutnie mnie nie interesował - poza graniem koncertów, co też wymaga wysiłku i można powiedzieć, że jest pewnego rodzaju sportem - natomiast teraz to jest uporządkowane, z treningami i wyznaczaniem konkretnych celów. To był do mnie ciekawe doświadczenie jako dla człowieka, który jest w ciągłym ruchu. Codziennie mam mnóstwo zadań, w których nie ma rutyny, więc ten sport dał mi szansę spojrzeć za kotarę uporządkowanego życia, co na co dzień jest dla mnie nieosiągalne.

Co ci to dało?

To fascynujące i wyciągnąłem z tego jedną naukę: cały czas chodzi o rozwój duchowy, bo ruszając nogami mamy szansę na to, aby spotkać się z samym sobą. Jeśli biega się samemu, przez godzinę, to ma się szansę na porozumienie i zobaczenie samego siebie. Spotkanie tego drugiego, który jest słabszy i mówi "nie, nie rób tego, wystarczy", więc zaczynasz z nim rozmawiać: "chwileczkę, my tu mamy robotę do zrobienia". Piękne jest, że mimo założonych 10 kilometrów, to ja nie biegnę tej dyszki, tylko każdy kolejny krok i następny. To wszystko płynie i przeniosłem to na życie. Sekundy, godziny i dni są jakimś rytmem, ale nie musimy zwracać na niego uwagi, tylko płynąć z każdym ruchem. Pojawiają się różne fascynujące lub dramatyczne okoliczności, ale mamy szansę na zmianę, na obserwację i to jest najpiękniejsze. Tak często zapominamy o tym, że nie zawsze musimy na sto procent uczestniczyć w tym, co się dzieje, że czasami warto spojrzeć z boku. Ja uczyniłem z tego swoje zajęcie i w ten sposób nawet udaje mi się zarobić jakieś pieniądze na życie.

Autor: Estera Prugar

Źródło zdjęcia głównego: Honorata Karapuda

Tagi:
Raporty:
Pozostałe wiadomości

O naszej decyzji zdecydowały osobiste zalety pana doktora - mówił Jarosław Kaczyński o powodach wyboru Karola Nawrockiego na kandydata PiS na prezydenta. - Uznaliśmy, że to najlepszy kandydat - mówił prezes PiS i przekonywał, że szef IPN "jest człowiekiem przenikliwym, człowiekiem zdrowego rozsądku".

PiS postawiło na Nawrockiego. Kaczyński: muszę wyjaśnić nasze motywy

PiS postawiło na Nawrockiego. Kaczyński: muszę wyjaśnić nasze motywy

Źródło:
TVN24

Karol Nawrocki, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, będzie kandydatem Prawa i Sprawiedliwości w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Jego kandydaturę przedstawił historyk i publicysta, profesor Andrzej Nowak. - Jestem gotowy do tego, aby reprezentować wszystkich Polaków - zapewnił Nawrocki.

Na konwencji PiS ogłoszono "bezpartyjnego kandydata" na prezydenta

Na konwencji PiS ogłoszono "bezpartyjnego kandydata" na prezydenta

Źródło:
TVN24

Karol Nawrocki - prezes Instytutu Pamięci Narodowej, były bokser i piłkarz, a z wykształcenia historyk - będzie kandydatem Prawa i Sprawiedliwości w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Oto, co wiemy o 41-letnim kandydacie.

Karol Nawrocki z poparciem PiS. Kim jest 41-letni prezes IPN?

Karol Nawrocki z poparciem PiS. Kim jest 41-letni prezes IPN?

Źródło:
tvn24.pl

Samochód z trzema osobami w środku przebił barierkę na moście i wpadł do wody. Patrol policji, który przejeżdżał obok, wyciągnął auto na brzeg. W aucie znajdował się kierowca, pasażer i dwuletnia dziewczynka. Dziecko zostało przewiezione do szpitala.

Przejeżdżali przez most, zauważyli auto w rzece. W samochodzie kierowca, pasażer i mała dziewczynka

Przejeżdżali przez most, zauważyli auto w rzece. W samochodzie kierowca, pasażer i mała dziewczynka

Źródło:
tvn24.pl

Początek tygodnia przyniesie nam sporą zmianę w pogodzie. Na termometrach pojawią się znacznie wyższe wartości niż te obserwowane od kilku dni. Co będzie źródłem tej anomalii? Synoptyk tvnmeteo.pl Tomasz Wakszyński przeanalizował prognozy sytuacji barycznej, która może przynieść nam nawet 10 stopni więcej niż zazwyczaj o tej porze roku.

Ogromna anomalia temperatury w Polsce. Co wydarzy się w poniedziałek

Ogromna anomalia temperatury w Polsce. Co wydarzy się w poniedziałek

Źródło:
tvnmeteo.pl

Policjanci zatrzymali dwuosobową załogę prywatnego pogotowia, która próbowała wwieźć na mecz materiały pirotechniczne. Jechali na stadion karetką na sygnale. Grozi im do pięciu lat więzienia.

Karetką na sygnale próbowali wwieźć na mecz materiały pirotechniczne

Karetką na sygnale próbowali wwieźć na mecz materiały pirotechniczne

Źródło:
Policja Warszawa

Ulewny deszcz i grad nawiedził w piątek stolicę Madagaskaru. Warunki pogodowe zaskoczyły mieszkańców Antananarywy - do opadów doszło w suchym okresie, na długo przed początkiem pory deszczowej. Zjawisko miało dość nietypowe wyjaśnienie.

Sztucznie wywołali deszcz, zalało stolicę

Sztucznie wywołali deszcz, zalało stolicę

Źródło:
PAP, Madagascar-Tribune.com

Sztab generalny armii ukraińskiej poinformował o ataku na stację radarową przeciwlotniczego systemu rakietowego S-400 w obwodzie kurskim w Rosji. Według ekspertów wojskowych w Kijowie, zaatakowany sprzęt "terroryzował" przygraniczne tereny Ukrainy, ponieważ był wykorzystywany do ostrzałów celów na ziemi.

System, który "terroryzował" przygraniczne regiony. Atak na S-400 w obwodzie kurskim

System, który "terroryzował" przygraniczne regiony. Atak na S-400 w obwodzie kurskim

Źródło:
NV, tvn24.pl
"Tu jest taka rurka, a tu dziurka". Marek Raczkowski chciał sprzedać nerkę, by ratować pęcherz

"Tu jest taka rurka, a tu dziurka". Marek Raczkowski chciał sprzedać nerkę, by ratować pęcherz

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Najpierw zapowiedzieli zwolnienie 5,5 tysiąca osób, a teraz tną pensje dla 10 tysięcy pracowników. Tak Bosch próbuje znaleźć pieniądze w obliczu dużej konkurencji z Chin.

Zwolnienia to za mało. Obetną także pensje

Zwolnienia to za mało. Obetną także pensje

Źródło:
Reuters

Komenda Stołeczna Policji poinformowała, że policjant, który postrzelił swojego kolegę podczas interwencji na ulicy Inżynierskiej w Warszawie, pełnił służbę od ponad roku. W związku ze śmiercią funkcjonariusza prokuratura wszczęła śledztwo. Według ustaleń dziennikarza tvn24.pl, policjant, który strzelał, był bardzo dobrze oceniany przez przełożonych.

Policjant, który oddał śmiertelny strzał, pełnił służbę od ponad roku. "Powstrzymajmy się od wyroków"

Policjant, który oddał śmiertelny strzał, pełnił służbę od ponad roku. "Powstrzymajmy się od wyroków"

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Broń jest coraz częściej w użyciu policji. Wynika to z sytuacji, które funkcjonariusza spotykają na swojej drodze i muszą tej broni dobywać i strzelać - powiedział były komendant poznańskiej policji i prywatny detektyw Maciej Szuba. Ocenił też, że obecnie funkcjonariusze odbywają zbyt mało treningów z posługiwania się bronią.

"Jedno jest wiadome, on nie chciał zabić. On miał służyć koledze, żeby go ochronić i uniemożliwić atak"

"Jedno jest wiadome, on nie chciał zabić. On miał służyć koledze, żeby go ochronić i uniemożliwić atak"

Źródło:
TVN24
Ziemia podnosi się tu o 2 centymetry miesięcznie. Przygotowują się na najgorsze

Ziemia podnosi się tu o 2 centymetry miesięcznie. Przygotowują się na najgorsze

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Do tragicznego wypadku trzech aut doszło w Przyłubiu (woj. kujawsko-pomorskie). Dwie osoby zginęły na miejscu, trzy trafiły do szpitala.

Łódź spadła z przyczepy i uderzyła w jadący samochód. Dwie osoby zginęły

Łódź spadła z przyczepy i uderzyła w jadący samochód. Dwie osoby zginęły

Źródło:
tvn24.pl

Po kilku zimnych dniach teraz czeka nas raptowny wzrost temperatury. Co w pogodzie czeka nas do końca listopada i jak zacznie się grudzień? Czy wróci mróz? Sprawdź długoterminową prognozę temperatury na 16 dni, przygotowaną przez prezentera tvnmeteo.pl Tomasza Wasilewskiego.

Pogoda na 16 dni: nagłe i duże ocieplenie

Pogoda na 16 dni: nagłe i duże ocieplenie

Źródło:
tvnmeteo.pl

- Mieszkam w stumetrowym domu, samotnie wychowuję dwoje dzieci. Dom podzielony jest na pół. Rodzice mają osobne liczniki. Oni płacą około dwieście złotych za prąd, a ja - mając fotowoltaikę - dwadzieścia tysięcy złotych - opowiada w rozmowie z biznesową redakcją tvn24.pl pani Agnieszka z Rudy Kozielskiej. - Jeden z największych rachunków, o którym mam wiedzę wyniósł 80 tysięcy złotych, a mówimy o zwykłych domach - komentuje Izabela Dąbrowska-Antoniak, koordynator do spraw negocjacji przy prezesie Urzędu Regulacji Energetyki.

"Mamy zwykły dom, piekarnik, lodówkę i czajnik, a dostajemy w tyłek"

"Mamy zwykły dom, piekarnik, lodówkę i czajnik, a dostajemy w tyłek"

Źródło:
tvn24.pl

Przekaz o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi po raz kolejny wraca do sieci. Internauci twierdzą, że "Senat przyjął uchwałę o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi" i uchodźcy mogą liczyć na przywileje niedostępne dla "milionów Polaków". Przypominamy, dlaczego to twierdzenie jest nieprawdziwe.

Senat chce zwolnić Ukraińców i Białorusinów z podatku? Nie, wyjaśniamy

Senat chce zwolnić Ukraińców i Białorusinów z podatku? Nie, wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Szefowa sztabu generalnego kanadyjskiej armii generał Jennie Carignan skrytykowała publicznie kandydata na sekretarza obrony USA Pete'a Hegsetha, wysuniętego przez prezydenta elekta USA Donalda Trumpa. Ten jest zdania, że kobiety i mężczyźni nie powinni razem służyć w jednostkach frontowych.

"Po 39 latach służby nie mogę w to uwierzyć". Ostry komentarz pierwszej żołnierz Kanady

"Po 39 latach służby nie mogę w to uwierzyć". Ostry komentarz pierwszej żołnierz Kanady

Źródło:
PAP

Centymetr kwadratowy - tyle zostało wymierającego w Polsce gatunku mchu na torfowisku na Lubelszczyźnie. Samorządowcy wciąż wydają zgody na eksploatację torfu, nieraz mimo sprzeciwów regionalnych dyrekcji ochrony środowiska, bo wartość torfowisk w kontekście zmian klimatycznych i zapobieganiu powodziom jest nie do przecenienia. W Starym Stręczynie sprawą zajmuje się już prokuratura.

Wymierający gatunek zniszczony, cenne torfowisko wyeksploatowane. Sprawę bada prokuratura

Wymierający gatunek zniszczony, cenne torfowisko wyeksploatowane. Sprawę bada prokuratura

Źródło:
tvn24.pl

890 błędów, z czego ponad 200 o charakterze krytycznym zawierała dokumentacja projektowa rozbudowy szpitala we Włocławku. W efekcie dwa nowe budynki, które miały być gotowe w 2023 roku do teraz znajdują się w stanie surowym i nie zostaną oddane do użytku wcześniej niż za trzy lata. A cała inwestycja zamiast planowanych 155 milionów będzie kosztować ponad 400 milionów złotych.

Czekają na nowy szpital, NIK zawiadamia CBA. "208 błędów krytycznych"

Czekają na nowy szpital, NIK zawiadamia CBA. "208 błędów krytycznych"

Źródło:
tvn24.pl

Urzędnicy z podkrakowskich Myślenic opiniowali wnioski fundacji, w której zarządzie zasiadała ich przełożona - wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli. Organizacja w ciągu niecałych trzech lat otrzymała kilkadziesiąt tysięcy złotych w miejskich dotacjach. W sprawie jest też wątek polityczny i przewrót przed wyborami.

Miejskie dotacje dla fundacji urzędniczki, wnioski oceniali jej podwładni. Kontrola NIK

Miejskie dotacje dla fundacji urzędniczki, wnioski oceniali jej podwładni. Kontrola NIK

Źródło:
tvn24.pl
Zagadka wyjaśniona po 24 latach. Już wiemy, kto zmarł pod Matragoną

Zagadka wyjaśniona po 24 latach. Już wiemy, kto zmarł pod Matragoną

Źródło:
tvn24.pl
Premium
Odkąd pamięta, towarzyszyła mu presja. "Bo tak skoczył, gdy miał 10 lat", "bo następca Małysza"

Odkąd pamięta, towarzyszyła mu presja. "Bo tak skoczył, gdy miał 10 lat", "bo następca Małysza"

Źródło:
tvn24.pl
Premium