Gdy na jednym z najpopularniejszych szczytów w Polskich Tatrach zauważyli czarnego labradora, nie wahali się mu pomóc. - Bał się stromych i śliskich fragmentów szlaku, co uniemożliwiało mu samodzielne zejście za ludźmi – opisują turyści. Akcję nagrali i opublikowali w sieci.
Karol Adamski razem ze znajomymi w niedzielę po południu wybrał się na Giewont. Na szczycie góry zauważyli "zabłąkanego czarnego labradora".
Pomogła przynęta
- Nie mógł poradzić sobie z zejściem ze szczytu i najwyraźniej chwilę na górze już przebywał. Chętnie podchodził do ludzi, najprawdopodobniej szukając jedzenia, ale wyraźnie bał się stromych i śliskich fragmentów szlaku, co uniemożliwiało mu samodzielne zejście za ludźmi – opisuje turysta.
Grupa postanowiła psu pomóc. Najpierw o sprawie powiadomili służby, później za pomocą łańcuchów zaczęli ściągać go w dół.
- Nie byłoby to możliwe bez "przynęty" z kabanosów – zaznacza Adamski.
Turyści zaznaczają, że akcja nie należała do najłatwiejszych: schodzili stromą stroną, gdzie szlaki są śliskie, a kamienie przykrywa śnieg. Pies też nie należy do tych najspokojniejszych.
"Zwiał" w stronę Kalatówek
- Kilka razy pies zatrzymał się, bojąc stromych zejść i musieliśmy go dosłownie wziąć na ręce. Zeszliśmy z nim do Hali Kondratowej, gdzie przejęła go pewna pani. Niestety pies "zwiał" gdzieś w stronę Kalatówek - piszą dalej turyści.
Zwierzak miał czerwoną obrożę. Teraz poszukują go pracownicy schroniska na Kalatówkach.
Autor: mmw / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: YouTube/Karol Adamski