39-letni Krzysztof zmarł po dziewięciu godzinach spędzonych na izbie przyjęć - tak twierdzi rodzina. Ale to szpital powiadomił prokuraturę o nagłym zgonie pacjenta. Prokuratura wszczęła śledztwo, są wyniki sekcji zwłok.
O śmierci 39-letniego Krzysztofa opowiedziała w mediach społecznościowych jego szwagierka.
Numerek 60
Według relacji rodziny Krzysztof trafił do szpitala miejskiego w Sosnowcu w poniedziałek. Został tam odwieziony przez swojego brata.
- Rano skarżył się na ból stopy, miał opuchniętą nogę. Pojechaliśmy do lekarza rodzinnego, który przyjął brata poza kolejnością. Powiedział, że to jest spowodowane prawdopodobnie problemami z naczyniami. Pielęgniarka opatrzyła nogę, która robiła się sina. I skierowali nas do najbliższego szpitala - opowiedział nam Tomasz Siwecki.
W szpitalu byli około 10.30. Jak mówi pan Tomasz, brat przeszedł z parkingu do szpitala o własnych siłach. - Dostaliśmy numerek 60 i kazano nam czekać - mówi.
Jak twierdzi, lekarz przyszedł po godzinie i polecił udać się z bratem na wózku na inne piętro. Tam inny lekarz zrobił Krzysztofowi USG Dopplera. - Zobaczył nogę, ale kazał iść do izby przyjęć i czekać dalej. Ktoś podszedł, pytał brata, czy boli. Po jakimś czasie brat przestał mówić, zaczął bełkotać. Trząsł się i upadał na wózek inwalidzki. Po 19.20 był już podpięty pod aparat do ciśnienia, miał bardzo niskie ciśnienie. Potem zwymiotował i stracił przytomność.
Krzysztof był kilka razy reanimowany. Zdaniem rodziny otrzymał profesjonalną opiekę za późno.
Przeprosiny i śledztwo
Jednak to szpital powiadomił telefonicznie prokuraturę o śmierci pacjenta. Nie komentuje, jakie czynności wykonał personel przy Krzysztofie. Jego prezes Dariusz Skłodowski na stronie internetowej szpitala w specjalnym oświadczeniu wyraził dzisiaj żal z powodu tragedii, przeprosił rodzinę, że nie uratował życia pacjenta i zapewnił, że wyjaśni przyczyny śmierci.
- Za wcześnie, aby mówić o konsekwencjach personalnych. Na tym etapie nie możemy mówić, czy były jakieś nieprawidłowości. Nie było jeszcze rozmów z lekarzami. Mamy monitoring, ale nie był on jeszcze szczegółowo analizowany. Musimy czekać na wyniki sekcji zwłok, na pisemne raporty wszystkich pracujących w tym czasie osób - powiedział w rozmowie z nami Skłodowski.
Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo zdrowia i życia człowieka, nieumyślnego spowodowania śmierci. Na razie nie jest to śledztwo przeciw jakiejkolwiek osobie.
- Sekcja zwłok została przeprowadzona. Są wstępne wyniki, ale nie mogę ich ujawniać. Oczekujemy na opinię biegłego - poinformowała Magdalena Ziobro, prokurator rejonowy w prokuraturze Sosnowiec–Południe.
Autor: mag/i/kwoj / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice