Przez embargo na rosyjski węgiel zapasy się strasznie skurczyły - tak o kłopotach klientów w zakupie surowca na opał mówią przedstawiciele składów węgla. Na dodatek za to, co jest, trzeba zapłacić nawet dwa, trzy razy więcej niż rok wcześniej. Rząd zapowiada, że ratunkiem jest import węgla z innych kierunków, jednak problemu cen to raczej nie rozwiąże. Oznacza to, że możemy się spodziewać dużo wyższych niż w ostatnich latach rachunków za ogrzewanie.
15 kwietnia prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o szczególnych rozwiązaniach w przeciwdziałaniu agresji na Ukrainę. Nakłada ona między innymi zakaz importu węgla z Rosji. Pod koniec maja wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin stwierdził, że wprowadzenie embarga na węgiel z Rosji oznacza na polskim rynku niedobór tego surowca rzędu 8 mln ton, co może dotknąć głównie ciepłownictwo i indywidualnych odbiorców.
Niedobór węgla i wyższe ceny
Pod koniec kwietnia Izba Gospodarcza Sprzedawców Polskiego Węgla wraz ze Stowarzyszeniem Federacja Autoryzowanych Sprzedawców Polskiej Grupy Górniczej w liście do premiera Mateusza Morawieckiego zwracały uwagę, że "ustawa o embargu na rosyjski węgiel z 15 kwietnia, to z moralnego punktu widzenia, działanie ze wszech miar słuszne".
Jednocześnie oznacza brak nawet ok. 11 milionów ton węgla (6 mln ton braknie w energetyce, 5 mln ton zabraknie w sektorze komunalno-bytowym), potencjał do ogromnych wzrostów cen węgla oraz brak odpowiedniej jakości węgla dla sektora komunalno-bytowego w wystarczającej ilości.
"Lokalne ciepłownie mogą zostać bez miałów, a dla odbiorców indywidualnych na pewno zabraknie węgla opałowego. Uważamy, że przy tak ekstremalnej przewadze popytu nad podażą ceny, które już w tym momencie oscylują wokół 2200 brutto za tonę w portach, w sezonie grzewczym spokojnie mogą przekroczyć poziom 3000 brutto" - wskazywała IGSPW.
Efekt sankcji nałożonych na Rosję już widać. Jerzy Kot ze składu węgla Carbo-Mix w Łodzi mówił w rozmowie z TVN24, że ma 15 ton węgla, zazwyczaj było 300. Jak dodaje, składy nie mają gdzie go kupić. - Od 16 kwietnia, kiedy nastąpiło embargo na węgiel importowany z Rosji, zapasy się strasznie skurczyły - stwierdził. Dodał, że pracuje w branży od 20 lat i "sytuacja jest zupełnie nowa, niespotykana".
Pytany o ceny, wyjaśnił, że w przypadku jego składu to 2200-2400 zł za tonę, natomiast wcześniej to było ok. 1000 zł.
Rząd zapowiada zwiększenie wydobycia
Władze wskazują na kilka rozwiązań trudnej sytuacji na rynku. Po pierwsze zwiększenie wydobycia w Polsce, po drugie - import, po trzecie - ograniczenie roli pośredników. Część składów węgla wskazuje, że to dealerzy, będący pośrednikami między kopalnią a składami, dodatkowo zarabiają na obecnej sytuacji, podnosząc marże.
Jeśli chodzi o polski węgiel, to wicepremier Jacek Sasin 20 maja mówił, że obliczu kryzysu energetycznego i zakazu importu węgla z Rosji kopalnie mogą zwiększyć krajowe wydobycie o 1 do 2 milionów ton węgla. Zapowiedział także, że zmieniony zostanie harmonogram wygaszania kopalń (pierwotna data to 2049 rok).
Deklaracje w sprawie zwiększenia wydobycia padają ze strony kontrolowanych przez państwo Polskiej Grupy Górniczej, a więc największego krajowego producenta węgla, i spółki Tauron Wydobycie. To, że nie będzie to łatwe, wynika jednak z wypowiedzi przedstawicieli spółki Lubelski Węgiel Bogdanka. Wiceprezes Artur Wasil stwierdził w poniedziałek podczas samorządowego Kongresu Trójmorza, że historycznie Bogdanka osiągnęła pełne zdolności produkcyjne w ubiegłym roku. - Było to 10 mln ton - poinformował. Dodał jednocześnie, że w tym roku Bogdanka wyprodukuje 9,5 mln to węgla.
Import węgla
Pewne nadzieje można wiązać z importem węgla. Wraz ze spółkami Skarbu Państwa prowadzimy działania, które zapełniły lukę węglową po decyzji o zakazie importu tego surowca z Rosji - zapewniała w ubiegłym tygodniu minister klimatu i środowiska Anna Moskwa na Twitterze. Polska ma mieć zabezpieczone 8 mln ton węgla. Według informacji minister węgiel importować będziemy z Kolumbii, USA, Australii, RPA i Indonezji.
To rozwiązanie też będzie miało jednak swoje wady. Izba Gospodarcza Sprzedawców Polskiego Węgla wskazała w liście do premiera, że "jeżeli do sektora komunalno-bytowego trafi jakaś część węgla z importu - będzie on gorszej niż węgiel rosyjski jakości: z USA - zasiarczony, z RPA - wysokopopiołowy, z Indonezji - za miękki, z Australii - tam są węgle o szeroki spektrum parametrów, ale koszty frachtu z Australii są bardzo wysokie".
"Pozostaje więc Kolumbia - tam węgiel już kupują traderzy z całej Europy licytując coraz to wyższe ceny" - zaznaczyła Izba.
Sprzedaż węgla przez kopalnie
Trzecie rozwiązanie, ograniczenie roli pośredników, częściowo już jest stosowane. Polska Grupa Górnicza od 11 marca oprócz workowanych ekogroszków, poprzez sklep internetowy sprzedaje także węgiel opałowy luzem z odbiorem własnym w kopalniach, w cenie nawet trzykrotnie niższej niż u pośredników (900-1000 złotych za tonę). Jednocześnie popyt jest olbrzymi - większy od dostępności węgla. Często zdarza się, że strona e-sklepu jest niedostępna lub węgla w danym momencie nie da się kupić.
Na przykład we wtorek, 31 maja ponad 103 tys. klientów próbowało w szczytowym momencie kupić węgiel w sklepie internetowym PGG. Skierowane do sprzedaży ok. 25 tys. ton tego surowca starczyło na ponad sześć godzin, a zakupu dokonało 5,8 tys. osób.
Program osłonowy
Nową obietnicę w sprawie węgla złożył w sobotę w trakcie konwencji Prawa i Sprawiedliwości w Markach prezes partii Jarosław Kaczyński. Przekonywał, że ceny węgla dla części odbiorców będą obniżone. - Podjęliśmy decyzję, że zapewnimy ludziom, którzy opalają węglem swoje domy, a ten węgiel dzisiaj bardzo zdrożał, nawet do 3 tysięcy złotych za tonę, ceny na poziomie tej, która była jeszcze do niedawna - zadeklarował.
Chodzi o pomoc w zakupie węgla osobom, które najbardziej potrzebują wsparcia, na przykład tym, którzy nie zarabiają - mówił w sobotę rzecznik rządu Piotr Mueller, odnosząc się do deklaracji prezesa PiS.
Szczegółów na razie więc nie znamy. Wiadomo natomiast, że branża wiedziałaby to inaczej. IGSPW przedstawia dwie propozycje na zniwelowanie problemów związanych z węglem.
"Pierwsza, to obniżenie do zera stawki VAT na węgiel co najmniej do końca roku, o co wnioskowaliśmy bezskutecznie przy okazji wprowadzania Tarczy Antyinflacyjnej. Warto zauważyć, że przy cenie węgla na poziomie 2500 zł brutto VAT to niemal 500 zł" - czytamy w liście do premiera.
Z kolei druga propozycja "to przekierowanie szerszego strumienia wysokojakościowych, tańszych krajowych węgli opałowych do sektora komunalno-bytowego poprzez sieci dealerskie". "Gorsze jakościowo węgle importowane, mogłyby trafić do energetyki, która jest dużo lepiej przygotowana do spalania tego typu paliw w sposób bezpieczny dla zdrowia ludzkiego i środowiska" - napisano.
Czytaj więcej: Zakaz importu rosyjskiego węgla. Decyzja rządu
Źródło: PAP, TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock