Stopy procentowe w Polsce wzrosną o 75 punktów bazowych. To mniej niż prognozowali analitycy. Ekonomista Marek Zuber zwracał uwagę na kwestię komunikacji z rynkiem. - Jeżeli dzisiaj rynek oczekuje 100 punktów, to dlaczego mamy 75 - pytał ekonomista. W ocenie profesora Witolda Orłowskiego, głównego doradcy ekonomicznego PwC Polska, inflacja, z którą walczyć chce Rada Polityki Pieniężnej, będzie dalej rosła. - Niech nikt nie liczy na cuda - podkreślił.
Podczas majowego posiedzenia RPP zdecydowała o podwyżce stóp procentowych o 75 punktów bazowych. Stopa referencyjna wzrośnie do 5,25 proc., to najwyższy poziom od listopada 2008 roku. Wówczas główna stopa NBP wynosiła 5,75 proc.
Większość ekonomistów spodziewała się, że Rada w czwartek podwyższy stopy procentowe o 100 punktów bazowych. Ekonomista Marek Zuber przyznał, że rozbieżność decyzji RPP i oczekiwań rynkowych.
- Mam problem z dzisiejszą decyzją. Wczoraj (w środę - red.) mieliśmy podwyżkę w Stanach Zjednoczonych o 50 punktów bazowych, to jest bardzo dużo jak na warunki amerykańskie, ale przynajmniej od tygodnia wszyscy analitycy, ekonomiści spodziewali się dokładnie 50 punktów. To się nazywa komunikacja z rynkiem, to nie chodzi o to, żeby kogokolwiek zaskakiwać (…). Jeżeli dzisiaj rynek oczekuje 100 punktów, to dlaczego mamy 75 - pytał ekonomista.
Inflacja w Polsce
W ocenie prof. Witolda Orłowskiego, głównego doradcy ekonomicznego PwC Polska, podwyżka stóp procentowych oznacza "cały czas próbę odzyskiwania przez Narodowy Bank Polski kontroli nad inflacją, a ściślej nie nad inflacją, co nad naszymi oczekiwaniami co do przyszłej inflacji".
- Na samą inflację szybkiego sposobu wpłynięcia nie ma. Podwyżki stóp procentowych działają, ale w perspektywie kilku kwartałów. Efekt podniesienia dzisiaj stóp procentowych zobaczymy za pół roku, dlatego w momencie, kiedy pan prezes (NBP Adam - red.) Glapiński mówił, że szkolnym błędem byłoby podnoszenie stóp procentowych, to należało powiedzieć, że szkolnym błędem jest właśnie niepodnoszenie z wyprzedzeniem stóp procentowych, dlatego że teraz wiele miesięcy będziemy czekać zanim zobaczymy efekty tych podwyżek - stwierdził Orłowski.
Jak mówił, "nie wiemy, czy te podwyżki są wystarczające". - Jedno, co jest pewne, że NBP musi odzyskać to, co stracił - wiarygodność. Musimy zacząć ufać, że NBP naprawdę jest w stanie kontrolować inflację, że jest gotów to robić, że uważa, że jego zadaniem jest walka z inflacją, a nie na przykład spełnianie poleceń polityków - tłumaczył Witold Orłowski.
Jego zdaniem inflacja będzie dalej rosła. - Niech nikt nie liczy na cuda, inflacja będzie rosła przez najbliższe miesiące - powiedział Orłowski.
W miniony piątek GUS opublikował szybki szacunek inflacji w kwietniu. Według danych urzędu inflacja w kwietniu wyniosła 12,3 proc. w stosunku do 11 proc. po marcu 2022 roku.
"Kuriozalne konferencje i kuriozalne wypowiedzi Adama Glapińskiego"
W ocenie ekonomisty Marka Zubera, "największym problemem ostatnich kilkunastu miesięcy jest systematyczne gubienie wiarygodności przez kuriozalne konferencje i kuriozalne wypowiedzi Adama Glapińskiego".
- Dzisiaj większość członków Rady została zmieniona, mamy nową Radę i ewidentnie dzisiaj wygląda na to - przynajmniej, jeżeli chodzi o wypowiedzi - że ta Rada chyba bardziej rozumie zagrożenie związane ze wzrostem inflacji - powiedział Zuber.
- W ubiegłym roku widzieliśmy takie udawanie, że się nic nie dzieje, że wszystko jest na chwilę i samo wróci do normy - mówił w TVN24.
Prognozy dla gospodarki
Rada Polityki Pieniężnej w informacji po czwartkowym posiedzeniu oceniła, że "w kolejnych kwartałach można oczekiwać utrzymywania się korzystnej koniunktury, choć prognozowane jest stopniowe spowolnienie wzrostu gospodarczego".
- Uważam, że to będzie bardzo mocne wyhamowanie polskiej gospodarki. (…), w całym 2022 roku będziemy mieli niezłe dane, bo mamy ten pierwszy kwartał fantastyczny. Ja go nazywam ostatnim kwartałem wzrostu na sterydach, to wynika z miliardów złotych wpakowanych w walkę z koronawirusem, natomiast końcówka roku - moim zdaniem - to będzie wzrost poniżej 3 procent - prognozuje Marek Zuber.
Witold Orłowski spodziewa się znacznie niższego wzrostu gospodarczego. - Uważam, że jest ryzyko wręcz, że wpadniemy w recesję w tym roku, mimo że nikt tego jeszcze w tej chwili nie przewiduje, ale ja uważam, że nie jest to wykluczone w drugiej połowie roku - powiedział główny doradca ekonomiczny PwC Polska.
Źródło: TVN24 Biznes