Zarząd województwa dolnośląskiego poinformował, że Cezary Morawski, dyrektor Teatru Polskiego we Wrocławiu nie zostanie odwołany ze swojego stanowiska. Tego domaga się część zespołu artystycznego, który jest skonfliktowany z nowymi władzami. - Jest szansa na kompromis, którym może być powołanie dyrektora artystycznego - przekazał marszałek Cezary Przybylski.
Zarząd województwa dolnośląskiego miał zdecydować o przyszłości Cezarego Morawskiego, dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu. Wprawdzie dyrektor rządzi placówką dopiero od ponad trzech miesięcy, ale między nim a częścią pracowników teatru trwa spór. Protestujący artyści domagają się odwołania dyrektora.
Morawski został wybrany w konkursie na dyrektora placówki pod koniec sierpnia. Zastąpił na tym stanowisku Krzysztofa Mieszkowskiego, posła Nowoczesnej.
"Jest szansa na kompromis" kontra "kompromis to za duże słowo"
Po spotkaniu zarządu poinformowano, że dyrektor Morawski nie zostanie odwołany ze swojego stanowiska. Zamiast tego podejmowane będą próby osiągnięcia kompromisu.
- Jest szansa na kompromis, którym może być powołanie dyrektora artystycznego placówki, a dyrektor Morawski pozostanie dyrektorem naczelnym teatru. Pojawiła się nić nadziei na porozumienie - przekazał Cezary Przybylski, marszałek województwa dolnośląskiego. I podkreślił, że na spotkaniu dyskutowano o dyrektorze artystycznym rozpatrując różne warianty. - W tym również możliwość pozostania Cezarego Morawskiego na stanowisku dyrektora naczelnego - przyznał marszałek.
Zdaniem niektórych o kompromisie mówić jednak nie można. - Ministerstwo Kultury nie zgadza się z tym, żeby odwołać dyrektora Morawskiego. On zostaje. Jeżeli przejdzie kompromis, że znajdziemy kogoś na dyrektora artystycznego to wszystko i tak będzie zależało od Morawskiego, czy się zgodzi z nim współpracować, czy nie. Kompromis po tym spotkaniu to za duże słowo - podkreślił Andrzej Wilk, aktor Teatru Polskiego. Natomiast inni byli bardziej przychylni środowym ustaleniom. - Na dziś jedna strona przychyla się do tego, że jeśli głównym dyrektorem będzie Morawski, to inna osoba miałaby być dyrektorem artystycznym. My, część zespołu aktorskiego i "Solidarność" przychylamy się do tego, żeby Cezary Morawski dostał wreszcie szansę, bo do tej pory jej nie miał - stwierdziła Monika Bolly, aktorka Teatru Polskiego.
"Potrzebuję dwóch lat"
19 grudnia Cezary Morawski spotkał się z marszałkiem województwa dolnośląskiego. We wtorek w teatrze zorganizował konferencję. Podczas spotkania z dziennikarzami po raz kolejny podkreślił, że konflikt w prowadzonej przez niego instytucji musi być rozwiązany.
- Jest to konieczne, by teatr mógł stanąć na twardych, solidnych fundamentach, by mógł rozpocząć pracę artystyczną - stwierdził Morawski. Odniósł się też do zarzutów wysuwanych przez część zespołu, a przede wszystkim przez publiczność, czyli o brak premier. Dyrektor wyjaśniał, że aby w sezonie teatr mógł wystawiać 5-6 premier potrzeba co najmniej pięciu lat pracy. - Ja jestem tutaj czwarty miesiąc (...). Potrzebuję dwóch lat aby wyprowadzić Teatr Polski na wody, które pozwalają swobodnie płynąć i swobodnie pracować - nie tylko artystycznie, ale również od strony budżetowej - powiedział Morawski.
Dyrektor: zanim przyszedłem szereg uchybień
Według Morawskiego przeciwko niemu protestuje 25 osób z ponad 160-osobowego zespołu. Jednak według przedstawicieli Teatru Polskiego protest wspiera ponad 60 pracowników.
- Zanim wszedłem do gabinetu miałem na biurku spór zbiorowy zorganizowany przez związek zawodowy Inicjatywa Pracownicza. Nieistniejąca Rada Artystyczna, której kadencja upłynęła w maju 2016 roku nieustannie, jako Rada Artystyczna pisała różne pisma do urzędu marszałkowskiego. Zastałem nieaktualne struktury organizacyjne, niezgodne z regulaminem regulacje wewnętrzne, brak procedury zakupowej - wyliczał dyrektor. I dodał, że obecnie w placówce trwa audyt.
Protest aktorów i publiczności
Tuż po wyborze część zespołu artystycznego Teatru Polskiego zarzuciła nowemu dyrektorowi m.in. brak kompetencji i wygranie w "ustawionym" konkursie. Według niektórych był to "najgorszy z sześciu kandydatów, którzy startowali w konkursie". - To jedyny z kandydatów, który miał problemy z finansami. Chodzi o wyrok sądu w sprawie nieprawidłowości w ZASP. Ten konkurs był ukartowany, nie dotrzymano obietnicy o rozdzieleniu funkcji dyrektora od dyrektora artystycznego - mówił w sierpniu Piotr Rudzki, kierownik literacki Teatru Polskiego, który w grudniu otrzymał wypowiedzenie. Czytaj więcej na ten temat
W związku z wybraniem Morawskiego, przerwał próby Krystian Lupa, przygotowujący "Proces" Fanza Kafki. Po niektórych spektaklach aktorzy, na znak protestu, wychodzili na scenę z zaklejonymi ustami. Tak stało się m.in. po spektaklu "Wycinka Holzfällen" Thomasa Bernharda w reżyserii Krystiana Lupy na festiwalu w Paryżu. - Gest został pokazany także w Seulu i Tokio. Znajdujemy bardzo duże zrozumienie, a odzew jest bardzo przyjacielski. Mam takie poczucie, że dało to do myślenia komu trzeba - mówił Krystian Lupa paryskiej korespondentce TVN24 BiS Annie Kowalskiej.
- Zalepiałam się i będę zalepiać, dopóki ktoś z urzędników nie zacznie z nami rozmawiać i nie zapyta dlaczego się kleimy - stwierdziła Marta Zięba, aktorka Teatru Polskiego, którą dyrektor chce zwolnić z pracy. Na liście jest też kilkanaście innych osób.
Od września z Teatru Polskiego we Wrocławiu odeszło kilku aktorów, w tym m.in. Ewa Skibińska, Małgorzata Gorol czy Marcin Pempuś. Od objęcia rządów przez nowego dyrektora z afisza zniknęło 7 spektakli. Jednak Morawski odbija piłeczkę i twierdzi: "plany zdjęcia 11 spektakli były zanim przyszedłem do teatru, ich czas po prostu przeminął".
Autor: tam/gp / Źródło: PAP, TVN24 Wrocław