Romowie z jednego z wrocławskich koczowisk stracili swoje domy i cały dobytek. Na teren, który od lat zajmowali, wjechały koparki. - Dostaliśmy nakaz od powiatowego inspektoratu budowlanego - tłumaczą urzędnicy.
W środowe popołudnie na koczowisko przy ul. Paprotnej we Wrocławiu wjechał ciężki sprzęt. Na miejscu pojawiły się też straż miejska i policja.
- Musieliśmy uprzątnąć ten teren, bo dostaliśmy decyzję od powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. Jego zdaniem były to samowole, łatwopalne, niezwiązane z ziemią i stwarzające zagrożenie dla osób przebywających na tym terenie - tłumaczy Anna Bytońska z biura prasowego wrocławskiego magistratu.
I dodaje, że na tej podstawie w środę przystąpiono do usuwania romskich baraków, sprzątania i zabezpieczenia terenu. Jak informuje "Radio Wrocław", według urzędników w barakach od dawna nikt nie mieszkał.
Miejsce zrównane z ziemią
- Mieszkało tam w sumie 10 osób, w tym pięcioro dzieci - odpowiada Agata Ferenc ze Stowarzyszenia Nomada, które broni praw wrocławskich Romów.
Jak relacjonuje, rodzina, która w środę straciła swoje domostwa, mieszkała przy ul. Paprotnej od siedmiu lat.
- To miejsce zostało zrównane z ziemią. Gdy mieszkające tam kobiety zobaczyły, co się stało, rzuciły się na ziemię i płakały. Stracili cały swój dobytek, wszystko, co mieli - opowiada Ferenc.
I wylicza, że w barakach były m.in.: kluczyki od samochodu, akty urodzenia dzieci, agregat prądotwórczy, leki i sprzęty gospodarstwa domowego. Co stało się z tymi rzeczami? Tego urzędnicy nie wiedzą.
"Dla miasta to strzał w kolano"
Na miejscu byli już pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Zaproponowali Romom nocleg. Jednak ci odmówili. Noc spędzili prawdopodobnie na koczowisku przy ul. Kamieńskiego. - Oni są bardzo rozgoryczeni. Wśród nich znajdują się osoby, które były deportowane w 1997 roku. Twierdzą, że nawet wtedy tak to nie wyglądało. Zawsze byli wcześniej informowani, mieli możliwość wyniesienia swoich rzeczy. Tu tego zabrakło - denerwuje się Ferenc.
Według aktywistki w kontekście Europejskiej Stolicy Kultury i przyjazdu uchodźców do Polski postępowanie władz Wrocławia to "strzał w kolano".
Romowie we Wrocławiu
Przed wrocławskim sądem toczy się proces ws. eksmisji rumuńskich Romów z koczowiska przy ul. Kamieńskiego. Od kilku lat mieszka tam ok. 60 osób, które do tej pory nie zalegalizowały swojego pobytu w Polsce.
Koczowisko znajdowało się przy ul. Paprotnej we Wrocławiu:
Autor: tam/r / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław