Na happeningach walczyła o prawa zwierząt i wyrażała oburzenie okrutnym losem niektórych z nich. W poniedziałek kobieta stanęła przed sądem oskarżona o znęcanie się nad czworonogiem, którego przygarnęła. - Doda była skrajnie wyczerpana i odwodniona, jej wyniki badań były przerażające - mówią wolontariusze.
W poniedziałek przed trzebnickim sądem przesłuchano Paulinę W., wolontariusza wrocławskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. - Oskarżona nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że Dodę karmiła i że inne zwierzęta, którymi się opiekuje są w dobrym stanie. Jednocześnie nie potrafiła powiedzieć, dlaczego się z nami nie kontaktowała i dlaczego nie zabrała psa do weterynarza - relacjonuje przebieg rozprawy Mateusz Czmiel z TOZ Wrocław.
Gehenna Dody, suczki buldoga francuskiego, zaczęła się w czerwcu 2013 roku, gdy adoptowała ją Paulina W., prozwierzęca aktywistka. Wolontariuszom wrocławskiego TOZ wydawało się, że dla swojej podopiecznej znaleźli wymarzony dom. W końcu Paulina W. na wielu wydarzeniach, które miały przypominać o niedoli zwierząt trzymała transparent z napisem "Jestem zwierzęciem, myślę, czuję. Chcę żyć".
Uśpiona czujność
Jednak życie Dody tylko pozornie przypominało sielankę. Jej nowa pani bezustannie zachwycała się psiakiem i chwaliła się jej zdjęciami wrzuconymi do internetu. – Zaczęło się ciągłe przekładanie terminu sterylizacji. Niestety nie wzbudziło to naszych obaw ponieważ Paulina była tak dobrze działającą aktywistką – informuje Czmiel z TOZ Wrocław.
Oddała, bo "pierdziała i śmierdziała"
Po kilku miesiącach W. zapukała do drzwi do jednej z wolontariuszek. – Mówiła, że musi Dodę oddać, bo już z nią nie wytrzymuje. Tłumaczyła, że pies jest nieznośny i argumentowała, że "pierdzi, śmierdzi, jest pazerna na jedzenie, ostatnio zżarła mydło" – wspomina wolontariusz. Doda miała też demolować dom Pauliny W. i atakować inne psy. Taka argumentacja nie przekonała działaczy TOZ, bo pies z którym się rozstawali był zupełnie inny. – Po wizycie u lekarza weterynarii okazało się, że Doda była skrajnie wyczerpana, odwodniona, a jej wyniki krwi były przerażające – przyznaje Czmiel.
Bez jedzenia i picia
W grudniu ubiegłego roku akt oskarżenia przeciwko Paulinie W. trafił do sądu. Kobieta oskarżona jest o umyślne znęcanie się nad psem. "W ten sposób, że utrzymywała psa bez odpowiedniego pokarmu i bez dostatecznego dostępu do wody, wystawiała psa na działanie warunków atmosferycznych zagrażających jego zdrowiu (…) oraz utrzymywała w stanie rażącego zaniedbania powodując zagłodzenie psa" – czytamy w akcie oskarżenia. Kobieta nie przyznała się do winy. Grozi jej do 2 lat więzienia, kara w wysokości do 100 tys. złotych i zakaz posiadania zwierząt przez nawet 10 lat. Jej była podopieczna znalazła nowy dom.
Rozprawa ws. znęcania się nad Dodą odbyła się w sądzie w Trzebnicy:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TOZ Wrocław