Osiemdziesięciu pracowników Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie zostało ewakuowanych z gmachu policji po tym, jak kobieta przyniosła na dyżurkę granat. Na miejsce wezwano saperów.
Jak powiedział na antenie TVN24 rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie Krzysztof Wasyńczuk, kobieta mieszkająca pod Lidzbarkiem Warmińskim przyniosła granat na komendę przed godz. 9.
- W pierwszej chwili myślałem, że to żart - wspomina oficer dyżurny olsztyńskiej KMP, sierż. sztab.Cezary Czasnowicz. - Do nas wiele osób przychodzi z różnymi przedmiotami, często są to osoby nie w pełni świadomości, chore psychicznie. Ale kiedy wyjęła tutaj granat i położyła mi przed nosem, to stwierdziłem, że to już nie są żarty. To był granat wojskowy, prawdopodobnie z czasów drugiej wojny światowej - relacjonował.
- Prawdopodobnie jest to granat przeciwpiechotny typu F1 - wyjaśnił z kolei rzecznik policji.
Pomocnik dyżurnego natychmiast zabezpieczył granat wkładając do szafy pancernej. Powiadomiono przełożonych. Komendant miejski zarządził ewakuację ok. 80 osób. Wezwano też patrol saperski z Ostródy, który zabezpieczył znalezisko. Na miejscu pracowali też policyjni pirotechnicy oraz straż pożarna.
Bo chciała się pochwalić w pracy
Kobieta wyjaśniła policji, że granat zabrała ze stodoły w gminie Lidzbark Warmiński, gdzie spędziła weekend. Stamtąd przewiozła znalezisko do domu.
Następnego dnia zabrała granat do pracy, bo - jak mówiła zdumionym policjantom - chciała się nim pochwalić.
- Przyjechała do pracy autobusem, a gdy w pracy pokazała kolegom granat, ci natychmiast odesłali ją na policję. Zachowanie tej pani było strasznie nieodpowiedzialne, nie chcę nawet myśleć, co by się mogło stać w tym autobusie, czy zakładzie pracy - powiedział Wasyńczuk.
Policja przypomina, ze jeżeli znajdziemy niewybuch, to powinniśmy zostawić go na miejscu i poinformować policję. Ta następnie zawiadamia patrol saperski, który zabezpiecza ten materiał.
Autor: mac,mon//bgr/k / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: policja