Alkoholowa afera w Zakopanem. W stolicy polskich Tatr policja zatrzymała do kontroli samochód, którym jechało kierownictwo zakopiańskiej skarbówki. Okazało się, że bagażnik wypełniony był butelkami z nielegalnym alkoholem bez akcyzy. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że urzędnicy zmierzali na imprezę z okazji jubileuszu izb skarbowych. Lewy alkohol zarekwirowano, ale urzędnikom włos z głowy nie spadł, bo szybko znaleźli sobie kozła ofiarnego. Materiał "Blisko Ludzi" TTV.
Do zdarzenia doszło we wrześniu ubiegłego roku. Naczelnik, zastępca naczelnika, księgowa i jeszcze dwóch innych wysokich urzędników z urzędu skarbowego w Zakopanem jechali na imprezę, by świętować 30-lecie reaktywacji izb skarbowych w Polsce. - Na miejscu nikt w zasadzie w sposób wiarygodny nie przekazał nam informacji, po co te butelki znajdują się w bagażniku - podinsp. Marek Korzonek z policji w Krakowie.
"Nie mieliśmy o tym świadomości"
Naczelnik urzędu Agnieszka Mozoła broni się: - Nie był on (alkohol) celowo przewożony, nie mieliśmy o tym wiedzy. Winą za podrzucenie alkoholu obarcza jedną ze swoich podwładnych - Zofię S., kierownik wydziału obsługi bezpośredniej podatnika. Kobieta obecnie przebywa na zwolnieniu lekarskim. Toczy się jednak wobec niej postępowanie dyscyplinarne, choć obecnie - z powodu choroby urzędniczki - jest zawieszone.
Trzy lata więzienia
Zofia S. zaprzecza, by alkohol należał do niej. - Nie pakowałam tego do samochodu. Pakował kto inny i nie wiem skąd taki pomysł, żeby mnie wrabiać w to. Może dlatego, że idę na emeryturę.
Sprawą zajęła się prokuratura. Produkowanie i posiadanie alkoholu bez banderoli i opłaconej akcyzy to w Polsce przestępstwo... skarbowe. Grozi za nie grzywna lub kara do trzech lat więzienia. Sprawą zajęła się więc prokuratura.
Autor: nsz/jk / Źródło: TTV