Trynkiewicz ofiary łowił nad jeziorem. Nie zabijał, "gdy nie było warunków"

Ze swoimi ofiarami Trynkiewicz zawsze spotykał się w mieszkaniutvn24

Mariusz Trynkiewicz przez ostatnie dwa lata przed brutalnym zabiciem czterech chłopaków, do swojego mieszkania zaprosił kilkunastu innych. Nie zabijał, bo "nie było odpowiednich warunków". Kiedy się pojawiły, z realizacją planu nie miał problemów. Bo - jak wynika z sądowych akt - zawsze wybierał tych wrażliwszych, słabszych, takich, którym najłatwiej było zaimponować. Kim były ofiary człowieka nazwanego "szatanem z Piotrkowa"?

Kolejne przypadki kontaktów Mariusza Trynkiewicza z małymi chłopcami wychodziły na jaw w czasie trwania śledztwa i procesu w 1989 roku, w którym odpowiadał za poczwórne zabójstwo. Z akt sprawy, do których mieliśmy dostęp za zgodą sądu, wynika, że oskarżony za każdym razem postępował według nakreślonych wcześniej zasad i scenariusza. Psycholodzy dostrzegali jednak eskalację przemocy, jak gdyby sprawdzał, na ile może sobie pozwolić bez poniesienia za to konsekwencji.

Jedna prawidłowość wybijała się najwyraźniej: Trynkiewicz zawsze wybierał chłopców wrażliwszych, słabszych, takich, którym najłatwiej było zaimponować wiatrówką, akwarium, czy motorem "Java 350".

Jeden pochodził z rozbitej rodziny, o innym mówili, że był wrażliwy i zagubiony, któryś nie był zadowolony, bo lato musiał spędzić w mieście, a u jeszcze innego stwierdzano nieprawidłowy przebieg rozwoju intelektualnego.

Kim były ofiary, gdzie je wyszukiwał, jak rozmawiał i co decydowało o tym, że czasami, po kilku godzinach przetrzymywania, wypuszczał do domu, a innym razem nie?

Działka rodziców

Pierwsza ofiara, o której wiadomo, to 13-letni Robert W. 29 grudnia 1986 r. chłopiec zostaje zaciągnięty siłą na działkę we Włodzimierzowie pod Piotrkowem Trybunalskim, należącą do rodziców 24-letniego wówczas Trynkiewicza.

Przez około trzy godziny mężczyzna, który jest wtedy na przepustce z wojska, przetrzymuje chłopca w domku. Wypytuje o to, czym zajmują się rodzice i czy wiedzą, gdzie jest. Demonstruje swoją siłę przywiązując 13-latka do kraty okiennej.

Kilka dni później zagaduje 14-letniego Pawła P. Kiedy chłopak nie chce pójść do domku dobrowolnie, zostaje do tego zmuszony nożem. Po trzech godzinach 14-latek ucieka i o sytuacji opowiada w pierwszej wsi, do której dobiega. Potrafi wskazać miejsce, w którym go przetrzymywano.

Trynkiewicz wpada w ręce milicji szybko. Noc spędza już na komisariacie, rano odwożą go do jednostki wojskowej. Rozpoczyna się śledztwo i proces. Na początku maja 1987 roku, a więc po trzech miesiącach, zostaje skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata.

Więzienia Trynkiewicz jednak się nie boi i kilka tygodni po uprawomocnieniu się wyroku, korzystając z kolejnej przepustki, zwabia do domku letniskowego 12-letniego Szymona F. - wrażliwego chłopaka, który tego dnia zdaje egzamin do szkoły muzycznej.

Na działkę docierają "okazją", Szymon myśli, że jedzie jako zawodnik "na zastępstwo" w meczu piłkarskim, a obok niego siedzi trener. Trynkiewicz trzyma go przez około pięć godzin. Zanim go wypuści, zmusi chłopca do rozebrania się, położenia na łóżku i przyzwolenia na dotykanie swojego ciała.

Kolejne śledztwo i kolejny wyrok. 4 marca 1988 r. sąd orzeka, że Trynkiewicz za dopuszczenie się czynu lubieżnego i przetrzymywanie 12-latka musi spędzić 1,5 roku w więzieniu. Łącznie ma do odsiedzenia 2,5 roku, bo odwieszony zostaje poprzedni wyrok.

Mieszkanie po babci

Mieszkanie, do którego Mariusz Trynkiewicz zapraszał swoje ofiaryAkta procesu Mariusza Trynkiewicza

Nieskuteczność wymiaru sprawiedliwości wobec Mariusza Trynkiewicza ujawnia się kolejny raz już po niespełna miesiącu od wydania wyroku.

2 kwietnia 1988 roku 26-latek otrzymuje czteromiesięczną przerwę w odbywaniu kary. Do domu wraca na Święta Wielkanocne.

I od razu zaczyna wprowadzać w życie kolejny etap swojego planu. Jeszcze w kwietniu jedzie "Javą" nad jezioro Bugaj, ma ze sobą wiatrówkę. Wie, że mali chłopcy łapią tam często pokarm dla rybek. Spotyka Marcina P. i Roberta Ł., chłopców w wieku 11-12 lat.

Trynkiewicz zwabia ich do mieszkania, które zajmuje sam, propozycją postrzelania do tarczy. Robert Ł. przychodzi tylko raz. Jego kolega kończy odwiedzać Trynkiewicza kiedy ten proponuje, by zrzucił z siebie założony mu wcześniej kostium gimnastyczny. Strój był specjalnie przygotowany, chodziło tylko o to, żeby chłopcy na jego oczach przebierali się, a później wykonywali ćwiczenia, które miały być "rozgrzewką" strzelecką.

26-latek szybko znajduje kolejne ofiary. Jeszcze przed końcem roku szkolnego, w czerwcu 1988 r., rozmawia z Robertem J. Chłopak zaczepia go sam, bo rozpoznaje w nim byłego nauczyciela.

Trynkiewicz po raz pierwszy proponuje wtedy 15-latkowi, żeby przyprowadził swoich kolegów i spotkał się z nim w okolicach pobliskiej strzelnicy. Do mieszkania zaprasza jednak tylko kolegę Roberta J.

To Tomasz O., który - jak później przyzna Trynkiewicz - wydaje mu się łatwiejszym celem. O. przychodzi na strzelanie. I też musi rozgrzewać się w kostiumie.

Zawsze najsłabsi

W tym samym miesiącu Trynkiewicz próbuje zwabić znad jeziora do swojego mieszkania 12-letniego Konrada F. i Tomasza S. Pretekst jest ten sam - strzelanie z wiatrówki, obietnica zapisu do sekcji strzeleckiej.

Ale tym razem jest to próba nieudana. Pierwszy z chłopców opowiada o sytuacji ciotce, a ta zabrania mu kontaktów "ze zboczeńcem".

Mariusza W. i Jacka S., uczniów piątej i szóstej klasy szkoły podstawowej, Trynkiewicz spotyka pod koniec czerwca. Chłopcy przychodzą do jego mieszkania oddzielnie.

Taki warunek jest zawsze. Przed pierwszym spotkaniem, jak wcześniej, bada sytuację i wypytuje o rodziców - czym się zajmują, jaka jest sytuacja w domu, czy wiedzą, co robią ich dzieci. Nakazuje chłopcom złożyć oświadczenie, że wszystko, co zobaczą i usłyszą, muszą zachować w tajemnicy. Oświadczenia Trynkiewicz wymyślił wtedy, gdy w mieszkaniu rodziców płacił małym chłopcom 1 tys. zł za pozowanie nago do jego rysunków. "(…) Podstawowym celem było oglądanie ciał" - przyznawał potem podczas śledztwa.

Z dwójki Mariusz W. - Jacek S. od początku bardziej Trynkiewicza interesował ten pierwszy. Z opinii psychologa wynika, że W. "wykazywał rozwój umysłowy poniżej normy, miał obniżoną w stosunku do wieku zdolność rozumienia sytuacji społecznych, a także zdolność abstrahowania". Były nauczyciel to wykorzystał.

W późniejszym procesie, w którym sąd skazał go na karę śmierci za poczwórne zabójstwo, udowodniono mu, że Mariusza W. zmuszał do ćwiczeń w kostiumie, rozbierania się i "obmacywał jego ciało".

Pierwsze zabójstwo. Za strzelanie i "wyjazd na obóz"

4 lipca 1988 r., już po zakończeniu roku szkolnego, Trynkiewicz poznaje swoją kolejną ofiarę. W przypadku 13-letniego Wojciecha P. ma jednak inny plan.

Według prokuratorów o tym, że będzie chciał pozbawić go życia, wiedział już na początku ich spotkania. Przygotował też scenariusz, jak zmylić jego rodziców i milicję.

Ofiarę wybrał starannie. Z wyjaśnień Trynkiewicza: "(...) już idąc tam nad jezioro byłem myślami, że jeżeli uda mi się sprowadzić chłopca, to go w mieszkaniu zabiję".

Rodzice Wojciecha P. nie byli małżeństwem i od sześciu lat mieli ze sobą słaby kontakt. W dzień swojej śmierci P. był pod opieką ojca. Z mamą widział się ok. godziny 14, kiedy przyszedł na działkę zapytać, czy może pójść wykąpać się nad jezioro.

Zofia P. nie chciała się zgodzić, ale widząc przygnębienie syna, ustąpiła. Chłopiec wiedział, że tego lata nigdzie nie wyjedzie, szukał atrakcji. W prokuraturze matka opisywała P. jako osobę "łatwowierną", "ustępliwą". Uczył się średnio. Warunki do nauki i sytuację rodzinną miał ciężką. Na 18 m kw. mieszkał z matką i jej synem z pierwszego małżeństwa. Ojciec nie musiał płacić alimentów. Sam Trynkiewicz mówił potem w rozmowie z psychiatrami, że "żal mu było Wojtka z powodu warunków rodzinnych".

Pocztówka do mamy

Pocztówka i anonim, który Trynkiewicz wysłał po pierwszym zabójstwie do matki chłopcaAkta procesu Mariusza Trynkiewicza

Prokurator stwierdził w akcie oskarżenia, że Mariusz Trynkiewicz "od razu zauważył stan chłopca" i postanowił to wykorzystać.

Po kilku godzinach w jego mieszkaniu, do którego zwabił ofiarę, między innymi propozycją zorganizowania wyjazdu na obóz strzelecki, P. powiedział, że czuje się tam "jak u tatusia". Krótko po tym Trynkiewicz go udusił.

Wcześniej jednak kazał 13-latkowi napisać na pocztówce do mamy: "Kochana mamusiu, jestem w bezpiecznym miejscu z ogłoszenia i zarabiam trochę pieniędzy i niedługo wrócę Wojtek".

Według prokuratury i sądu na pewno wtedy oskarżony wiedział już, że będzie chciał pozbawić chłopca życia. A być może plan ten opracował jeszcze wcześniej, gdy wychodził z domu nad jezioro.

Pocztówkę z Piotrkowa Tryb. Trynkiewicz wysłał krótko po śmierci chłopca. Kilka dni później przesłał jeszcze anonim z wyciętymi z "Głosu Robotniczego" słowami, z których miało wynikać, że 13-latek trafił do sekty i do domu będzie mógł wrócić dopiero, gdy rodzice wpłacą 50 tys. zł okupu. Do listu dołączył kosmyk włosów P. "Ja musiałem w dniu zabójstwa pomyśleć o tym, że włosy będą mi potrzebne i dlatego uciąłem…" - tłumaczył później prokuratorom. Anonim i pocztówka miały jedynie zmylić organy ścigania, co zresztą się udało.

"Podtrzymywanie u rodziców nadziei, że ich syn żyje" miało świadczyć według sądu o "stopniu wyrachowania" oskarżonego.

Sąd: zgubiło ich to, że byli razem

Po tym zabójstwie, jak wyjaśniał, "miał przerwę w potrzebie zabijania". Ale zdaniem prokuratorów, potrzeba cały czas była w nim taka sama. Czekał tylko na to, co się wydarzy. Na to, czy ukryte przez niego ciało zostanie znalezione i czy ktoś rzuci podejrzenie na niego. Nic takiego się nie stało. I dlatego już po niespełna miesiącu - 29 lipca 1988 r. - Trynkiewicz znów wyszedł nad wodę po to, by zabić.

Podczas kluczowego dla prokuratury przesłuchania z 19 września przyznawał, że "myśl o potrzebie zabijania przyszła mu już wtedy", gdy zobaczył trzech chłopców "idących po wale nad jeziorem". Gdyby było ich więcej, "to też by ich zabił" - dodawał.

Chłopcy, czyli 12-letni Krzysztof K. i Artur K. oraz 11-letni Tomasz Ł., znali się od dawna. Dwaj ostatni byli kuzynami, Krzysztof K. mieszkał po sąsiedzku. Tego dnia ojciec przywiózł Artura do ciotki i zostawił pod jej opieką. W pewnym momencie chłopcy zostali jednak sami. Wtedy wpadli na pomysł żeby pojechać nad wodę. Namówili jeszcze Krzysztofa K.

Z poprzednimi ofiarami całą trójką łączyło wiele. Nie pochodzili z bogatych domów i inteligenckich rodzin. Mieli dużą swobodę i kiepskie perspektywy na atrakcyjne spędzanie czasu.

Różnili się natomiast tym, że byli mniej łatwowierni i bardziej świadomi, niż poprzednie ofiary. Chłopcy nie uczyli się źle, mieli swoje małe pasje.

Krzysiek ćwiczył judo, Tomek zbierał znaczki, a jego starszy o rok kuzyn hodował rybki i króliki. Kiedy Artur szedł je karmić, wolał, żeby ktoś był zawsze przy nim. Bał się ciemności. Według sądu chłopców zgubiło to, że tamtego dnia, 29 lipca, byli w grupie. W pojedynkę żaden nie zgodziłby się pójść do mieszkania obcego mężczyzny.

Dlaczego Trynkiewicz postanowił ich zabić? Bo - jak tłumaczył - poczuł wyższą siłę i wiedział, że wszystkie okoliczności są po jego stronie. Rodzice nie mogli się domyślać gdzie są ich dzieci. Żadne nie było synem dozorcy ani nie mieszkało w bloku obok (jak dwie jego wcześniejsze ofiary, których z tego powodu nie zabił). Chłopcy mieszkali na drugim końcu miasta. Nikt nie mógł więc powiązać Trynkiewicza z ich zaginięciem.

"Zabiłbym każdego"

Z akt wynika, że kiedy chłopcy zaczęli obawiać się pretensji rodziców z powodu ich długiej nieobecności, Trynkiewicz nagle "poczuł zdenerwowanie, zaniepokojenie".

Gdy chłopcy chcieli już wychodzić, zaczął zadawać ciosy nożem. "Gdyby tych chłopców było więcej, to też bym ich zabił. Tych chłopców nie głaskałem przed śmiercią, nie kazałem im się przebierać. To jakby mnie nie interesowało. Interesowało mnie tylko ich zabicie" - opowiadał podczas wspomnianego przesłuchania z 19 września, tuż przed przewiezieniem go na sześciomiesięczną obserwację psychiatryczną do Warszawy.

Sąd doliczył się "przynajmniej 18 ciosów". Ale kiedy we wrześniu kolejnego roku, uzasadniał wyrok skazujący Trynkiewicza na śmierć, stwierdzał: "Żadna ze stwierdzonych ran nie była tego rodzaju, ażeby natychmiast powodować śmierć". Chłopcy umarli z wykrwawienia, być może już po tym, jak Trynkiewicz zniósł ich ciała do piwnicy. "Natychmiastowa pomoc lekarska mogłaby uratować życie każdego (...)" - pisał sąd.

Autor: ŁOs/ ola / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Raporty:
Pozostałe wiadomości

Jak na wiadomość o ucieczce Marcina Romanowskiego na Węgry zareagowali przedstawiciele jego obozu politycznego? Według Mai Wójcikowskiej niektórzy "trochę przecierali oczy i nie ukrywali zdziwienia". - Mam wrażenie, że Romanowski jednak trochę wystrychnął swoich kolegów na dudka - przyznał Konrad Piasecki. Według relacji Agaty Adamek politycy wcześniej związani z Funduszem Sprawiedliwości obawiali się, że gdyby Romanowski był teraz w Polsce, mógłby powiedzieć "za dużo".

Marcin Romanowski uciekł na Węgry. "Trochę wystrychnął swoich kolegów na dudka"

Marcin Romanowski uciekł na Węgry. "Trochę wystrychnął swoich kolegów na dudka"

Źródło:
TVN24

Premier Słowacji Robert Fico spotkał się na Kremlu z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem. Wieczorem szef słowackiego rządu przekazał w mediach społecznościowych, że odbyli "długą rozmowę", a Putin "potwierdził gotowość Moskwy do kontynuowania dostaw gazu na Zachód i Słowację". Ukraina zapowiedziała, że nie przedłuży wygasającego wraz z końcem roku kontraktu, który zezwala na tranzyt gazu przez jej terytorium.

Robert Fico "po długiej rozmowie" z Putinem na Kremlu

Robert Fico "po długiej rozmowie" z Putinem na Kremlu

Aktualizacja:
Źródło:
Reuters, PAP

Jedna z pięciu ofiar piątkowego ataku w Magdeburgu to dziewięcioletni Andre. "Niech mój mały miś znowu lata dookoła świata" - napisała w pożegnalnym wpisie w mediach społecznościowych jego matka. Hołd zmarłemu dziewięciolatkowi oddała też lokalna straż pożarna. Chłopiec należał do jej dziecięcego oddziału.

"Był z nami tylko dziewięć lat". Matka żegna syna, który zginął na jarmarku

"Był z nami tylko dziewięć lat". Matka żegna syna, który zginął na jarmarku

Źródło:
BBC, Bild, Sky News

Nie wiem, co ulęgło się w głowie przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej, to rzecz niezrozumiała - stwierdził w "Faktach po Faktach" w TVN24 Wojciech Hermeliński, były przewodniczący PKW. Odniósł się w ten sposób do działań sędziego Sylwestra Marciniaka, który domaga się podjęcia ponownej uchwały w sprawie pieniędzy dla Prawa i Sprawiedliwości.

Wprowadzanie uchwały "drzwiami kuchennymi". Hermeliński: to niedopuszczalne

Wprowadzanie uchwały "drzwiami kuchennymi". Hermeliński: to niedopuszczalne

Źródło:
TVN24

Premier Albanii Edi Rama zapowiedział wprowadzenie blokady na popularną aplikację TikTok - poinformował Reuters. Nowe przepisy mają zacząć obowiązywać od stycznia 2025 roku. TikTok domaga się wyjaśnień od albańskich władz.

Zapowiedź zakazu popularnej aplikacji. "Zablokujemy dla wszystkich"

Zapowiedź zakazu popularnej aplikacji. "Zablokujemy dla wszystkich"

Źródło:
Reuters

Pod hasłem "tekstylia" kryje się wiele. Po pierwsze odzież - to oczywiste. Ale także buty, dywany, firany, pościel czy koce. Zużyte i wyrzucane, lądowały do tej pory w pojemnikach na odpady zmieszane. Od nowego roku to się zmieni.

Nowa kategoria śmieci od pierwszego stycznia

Nowa kategoria śmieci od pierwszego stycznia

Źródło:
Fakty TVN

Dzieci czekają na przeszczep serca w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Warszawie. Podłączone do sztucznej komory mogą tylko czekać na organ od zmarłego dawcy - takie serce, które będzie pasowało. Przeszczepów w klinice jest coraz więcej, ale potrzeby są duże.

Trójka dzieci, trzy potrzebne serca. "Chciałbym, żeby w nowy rok weszły już z nowymi sercami"

Trójka dzieci, trzy potrzebne serca. "Chciałbym, żeby w nowy rok weszły już z nowymi sercami"

Źródło:
Fakty TVN

Samolot z dziesięcioma osobami na pokładzie rozbił się i uderzył w sklep w centrum turystycznej miejscowości Gramado na południu Brazylii. Jak podały władze, nikt z pasażerów nie przeżył.

Samolot spadł na sklep

Samolot spadł na sklep

Źródło:
Reuters

Pogoda na Boże Narodzenie. Przed świętami lokalnie dosypie jeszcze trochę śniegu, czy jednak wystarczy go, by utrzymał się do Wigilii? Sprawdź najnowszą aktualizację świątecznej prognozy pogody.

Przed samymi świętami spadnie śnieg. Czy pozostanie z nami na dłużej?

Przed samymi świętami spadnie śnieg. Czy pozostanie z nami na dłużej?

Źródło:
tvnmeteo.pl

Członek Państwowej Komisji Wyborczej Ryszard Kalisz ujawnił w TVN24, że otrzymał e-mail z informacją, że przewodniczący PKW Sylwester Marciniak "zarządził tryb obiegowy podjęcia uchwał", wśród których ma się znajdować uchwała w sprawie sprawozdania finansowego komitetu wyborczego PiS. Kalisz zgodził się, że jest to próba podjęcia uchwały "tylnymi drzwiami" przez przewodniczącego PKW. Sprawę komentowali politycy PSL, KO, a także szefowa kancelarii prezydenta.

PKW "najwyraźniej chce dopchnąć kolanem możliwość finansowania Prawa i Sprawiedliwości"

PKW "najwyraźniej chce dopchnąć kolanem możliwość finansowania Prawa i Sprawiedliwości"

Źródło:
TVN24

Amerykańska aktorka Blake Lively oskarżyła Justina Baldoniego, swojego partnera z planu "It Ends with Us" i jednocześnie reżysera tego filmu, o szereg niestosownych zachowań. Aktorka twierdzi również, że mężczyzna, wspólnie ze studiem, które wyprodukowało film, zorganizował przeciwko niej kampanię oszczerstw. Prawnik studia stanowczo temu zaprzeczył, nazywając twierdzenia aktorki "całkowicie fałszywymi i oburzającymi".

Improwizowane pocałunki, "plan odwetu" i kampania oszczerstw. Blake Lively oskarża reżysera

Improwizowane pocałunki, "plan odwetu" i kampania oszczerstw. Blake Lively oskarża reżysera

Źródło:
BBC, New York Times, Variety

IMGW wydał ostrzeżenia meteorologiczne. W południowej Polsce noc przyniesie opady śniegu i silne podmuchy wiatru. Sprawdź, gdzie będzie szczególnie niebezpiecznie.

IMGW ostrzega. Nocą miejscami będzie niebezpiecznie

IMGW ostrzega. Nocą miejscami będzie niebezpiecznie

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

Wielu zagranicznych internautów zachwyciła znajdująca się w Polsce świecąca w ciemności ścieżka rowerowa, na której w nocy jakoby widać odwzorowane gwiazdy i gwiazdozbiory. Jak się okazuje, w kraju mamy takiego rodzaju drogę dla rowerów, ale nie wygląda tak spektakularnie.

Świecąca w ciemności ścieżka rowerowa w Polsce? Prawdziwa tak nie wygląda

Świecąca w ciemności ścieżka rowerowa w Polsce? Prawdziwa tak nie wygląda

Źródło:
Konkret24

Zaparkował na torach tramwajowych i - jak ustalili strażnicy miejscy - poszedł prawdopodobnie na pobliski bazar. Tramwaje nie mogły przejechać swoją trasą, co doprowadziło do paraliżu komunikacyjnego. Kiedy po ponad pół godzinie kierowca wrócił do auta, czekały tam już służby. Mężczyzna dostał trzy tysiące złotych mandatu, którego nie przyjął.

Zaparkował na torach tramwajowych. "Doprowadził do paraliżu komunikacyjnego"

Zaparkował na torach tramwajowych. "Doprowadził do paraliżu komunikacyjnego"

Źródło:
TVN24

W poniedziałek oddamy do użytku odcinek drogi ekspresowej S7, dzięki czemu Warszawa i Kraków uzyskają bezpośrednie połączenie - informuje Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA). Podróż między miastami ma trwać około 2,5 godziny, czyli prawie o połowę krócej niż gdy jeżdżono starą krajową "siódemką" przez Radom i Kielce.

Odejście od XIX-wiecznego traktu. Podróż do stolicy niemal o połowę krótsza

Odejście od XIX-wiecznego traktu. Podróż do stolicy niemal o połowę krótsza

Źródło:
PAP, GDDKiA

Naukowcy z Katedry Warzywnictwa Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu opracowali innowacyjną szklarnię, a w zasadzie cieplarnię bąbelkową, która zapewni wzrost plonu i pomoże zmniejszyć ilość wykorzystanej energii. W hodowli owoców i warzyw pomóc ma piana z mydła.

Owoce i warzywa w... bańkach mydlanych. Innowacyjne rozwiązanie poznańskich naukowców

Owoce i warzywa w... bańkach mydlanych. Innowacyjne rozwiązanie poznańskich naukowców

Źródło:
tvn24.pl

Premier Węgier Viktor Orban nie po raz pierwszy realizuje skrupulatnie politykę Władimira Putina w Unii Europejskiej, ponieważ uderza w fundamenty wspólnoty - ocenił w "Kawie na ławę" w TVN24 europoseł PSL Krzysztof Hetman, komentując kwestię azylu politycznego dla posła PiS Marcina Romanowskiego. Europoseł Konfederacji Stanisław Tyszka mówił, o "zdziecinnieniu polskiej polityki, która sprowadza się do relacji interpersonalnych w tym przypadku między Tuskiem a Orbanem, którzy byli kiedyś kumplami, pokłócili się w tym momencie i robią sobie na złość".

"Romanowski może być kartą przetargową" w negocjacjach Orbana z Komisją Europejską

"Romanowski może być kartą przetargową" w negocjacjach Orbana z Komisją Europejską

Źródło:
TVN24, PAP

Po trzech miesiącach prac konserwacyjnych turyści odwiedzający Rzym znów mogą oglądać słynną fontannę di Trevi w pełnym blasku. Wprowadzono jednak limit osób, które mogą jednocześnie przed nią przebywać. Na razie to eksperyment.

Fontanna di Trevi po nowemu

Fontanna di Trevi po nowemu

Źródło:
PAP

Sprawca piątkowego ataku w Magdeburgu, w wyniku którego zginęło pięć osób, a ponad 200 zostało rannych, został oskarżony o popełnienia morderstwa i usiłowania zabójstwa - poinformowała w niedzielę niemiecka policja. Niemiecki Federalny Urząd do spraw Migracji i Uchodźców przekazał, że otrzymał ostrzeżenie o pochodzącym z Arabii Saudyjskiej mężczyźnie już pod koniec lata 2023 roku za pośrednictwem mediów społecznościowych. W wyniku zamachu zginął 9-letni chłopiec oraz cztery kobiety w wieku od 45 do 75 lat.

Ostrzeżenie otrzymali półtora roku temu. W piątek zabił pięć osób

Ostrzeżenie otrzymali półtora roku temu. W piątek zabił pięć osób

Źródło:
PAP, Reuters

Posłanka Magdalena Filiks z KO napisała, że "w Szczecinie i w Gdańsku i wielu innych miejscach doszło w ostatnich latach do takich sytuacji" jak w piątek w Magdeburgu, gdzie w wyniku zamachu i wjechanie autem w tłum zginęło pięć osób, a rannych zostało ponad 200. Tyle że, wydarzenia w Szczecinie i Gdańsku miały zupełnie inny charakter.

Filiks: wydarzenia w Szczecinie i Gdańsku jak zamach w Magdeburgu. Nie można porównywać

Filiks: wydarzenia w Szczecinie i Gdańsku jak zamach w Magdeburgu. Nie można porównywać

Źródło:
Konkret24

Niezwykle ciepła grudniowa aura właśnie dobiegła końca. Czego możemy się spodziewać w święta Bożego Narodzenia i w sylwestra? Sprawdź długoterminową prognozę temperatury na 16 dni, przygotowaną przez prezentera i synoptyka tvnmeteo.pl Tomasza Wasilewskiego.

Pogoda na 16 dni: będzie zimniej niż ostatnio

Pogoda na 16 dni: będzie zimniej niż ostatnio

Źródło:
tvnmeteo.pl

Agencja Reutera opublikowała nagranie, pokazujące moment uderzenia drona w 37-piętrowy wieżowiec w rosyjskim Kazaniu. Wideo pochodzi z portali społecznościowych. Według strony ukraińskiej, bezzałogowiec uderzył w budynek w wyniku działania rosyjskiego systemu walki radioelektronicznej i obrony powietrznej.

Dron uderza w wieżowiec. W Kazaniu "zatrzęsły się żyrandole"

Dron uderza w wieżowiec. W Kazaniu "zatrzęsły się żyrandole"

Źródło:
NV, Tatar-Inform, Kommiersant, tvn24.pl

Przez pół wieku przepisy chroniły wilki na naszym kontynencie, teraz znów będzie można do nich strzelać. Ale póki co - nie w Polsce. Komisja Europejska uchyliła wprawdzie furtkę do polowań na wilki, ale polski rząd deklaruje, że nie zamierza na razie z niej korzystać. Na ten moment więc wilk pozostaje w naszym kraju zwierzęciem pod ścisłą ochroną.

"Kraje zachodnie deklarowały ścisłą ochronę wilków, teraz chcą je zabijać. Nie powinniśmy im tego ułatwiać"

"Kraje zachodnie deklarowały ścisłą ochronę wilków, teraz chcą je zabijać. Nie powinniśmy im tego ułatwiać"

Źródło:
tvn24.pl

Przeniósł nie tylko stolicę z Krakowa do Warszawy, ale też stolicę Puszczy Białowieskiej ze starej do nowej Białowieży. Mowa o królu Zygmuncie III Wazie, który wybudował zapomniany dziś dwór myśliwski, po którym jedyną pamiątką są rosnące w jego miejscu dęby. Archeolodzy odkryli właśnie XVI-, XVII- i XVIII-wieczne cegły, które były częścią fundamentów jednego z budynków wchodzących w skład założenia dworskiego.  

Gomułka bał się, że Sowieci zabiorą ten kawałek Polski. Tajemnica dębów odkryta w Białowieży

Gomułka bał się, że Sowieci zabiorą ten kawałek Polski. Tajemnica dębów odkryta w Białowieży

Źródło:
tvn24.pl
Nie ma demokracji bez czytania. To w języku znajdziemy odtrutkę na populizm

Nie ma demokracji bez czytania. To w języku znajdziemy odtrutkę na populizm

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Właściciel TVN - amerykański koncern Warner Bros. Discovery - rozpoczął proces sprzedaży firmy - podał w piątek Reuters. Do tych informacji odniósł się rzecznik WBD, podkreślając, że dla "Warner Bros. Discovery podczas podejmowania decyzji o sprzedaży, zachowanie niezależności newsów TVN jest priorytetem".

Warner Bros. Discovery rozważa sprzedaż TVN. "Zachowanie niezależności newsów priorytetem"

Warner Bros. Discovery rozważa sprzedaż TVN. "Zachowanie niezależności newsów priorytetem"

Źródło:
Reuters, tvn24.pl
"Archipelag" księdza Michała O. jak willa plus. Tylko 20 razy bardziej

"Archipelag" księdza Michała O. jak willa plus. Tylko 20 razy bardziej

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Papieski jałmużnik kardynał Konrad Krajewski dotarł do Ukrainy medycznym kamperem, który będzie działał jak mobilny szpital. Możliwe będzie w nim między innymi przeprowadzanie zabiegów chirurgicznych - poinformował w niedzielę portal Vatican News.

Papież poświęcił, kardynał zawiózł

Papież poświęcił, kardynał zawiózł

Źródło:
PAP

Przed nami czas, kiedy nikt nie powinien być sam i kiedy nikt nie powinien być głodny. Już w weekend rozpoczęły się wigilie dla osób w kryzysie bezdomności, samotnych i ubogich. Od 28 lat miejscem spotkań jest Rynek Główny w Krakowie. To już 28. Wigilia Jana Kościuszki, krakowskiego restauratora. To wydarzenie łączy ludzi o wielkich sercach, by wspólnie pomóc i stworzyć chociaż namiastkę świąt Bożego Narodzenia.

Wielka mobilizacja przed świętami. Akcje dla osób potrzebujących w całej Polsce

Wielka mobilizacja przed świętami. Akcje dla osób potrzebujących w całej Polsce

Źródło:
Fakty po Południu TVN24