- Ten wiek naprawdę nie jest taki krytyczny. Ważne jest, jak szkoła jest przygotowana do odebrania dziecka - tak prof. Jerzy Vetulani komentował w TVN24 obowiązek posyłania sześciolatków do szkół. Neurobiolog i członek Polskiej Akademii Nauk dodał, że jeśli dzieci nie są w tym wieku emocjonalnie gotowe do nauki, to zwykle odpowiedzialni są za to ich rodzice.
Kilkanaście dni temu prof. Vetulani, w odniesieniu do trwającej dyskusji o obowiązku szkolnym sześciolatków, napisał na swoim koncie na Twitterze, że "sześciolatki niezdolne do rozpoczęcia nauki są albo niedorozwinięte, albo chore, albo leniwe, albo głupio chowane". W poniedziałek w rozmowie z TVN24 bronił tej tezy.
- Mógłbym to powiedzieć innymi słowami: normalnie, dobrze rozwinięty i pracowity sześciolatek nadaje się do szkoły. To jest dokładnie to samo, tylko ze zmienionymi akcentami - tłumaczył Vetulani.
Sześciolatki niezdolne do rozpoczęcia nauki są albo niedorozwinięte, albo chore, albo leniwe, albo głupio chowane. Współczujmy rodzicom.— Jerzy Vetulani (@JerzyVetulani) sierpień 20, 2015
"Ten wiek nie jest krytyczny"
Przypomniał też, że w wielu krajach obowiązek szkolny dotyczy jeszcze młodszych dzieci niż sześcioletnie, jak np. w Wielkiej Brytanii czy Holandii.
- Ten wiek naprawdę nie jest taki krytyczny. Ważne jest, jak szkoła jest przygotowana do odebrania dziecka - dodał i podkreślił, że to właśnie w sferze organizacyjnej może tkwić ewentualny problem związany z tą reformą. Jednocześnie jednak, zdaniem Vetulaniego, obowiązek szkolny dla sześciolatków może być "wielką szansą" dla polskich szkół, które pod presją tej reformy same będą się zmieniać.
- Jeżeli w całym zachodnim, cywilizowanym świecie sześciolatki lub młodsze dzieci uważa się za zdolne do podjęcia nauki, to znaczy, że my chyba nie jesteśmy z natury głupsi albo gorsi - dodał.
"Rodzice sami nie pamiętają szkoły"
Zdaniem profesora, za ewentualne emocjonalne nieprzygotowanie dzieci do szkoły zwykle odpowiedzialni są nadopiekuńczy rodzice, którzy usilnie chronią je przed wszystkimi przeciwnościami. Dodał, że nie przekonuje go hasło "nie odbierajmy dzieciom dzieciństwa", jakie pojawiło się przy okazji wprowadzenia reformy.
- W większości wypadków dzieciństwo u takich dzieci, to jest to, że dziecko siedzi i gapi się w telewizor, jeśli nie chodzi do przedszkola - mówił profesor i dodał, że większość obaw rodziców przed posłaniem sześciolatków do szkoły wynika z tego, że oni sami nie pamiętają swojej szkoły.
Będzie referendum?
Dyskusja na temat obowiązku szkolnego dla sześciolatków powróciła m.in. z powodu referendum, jakie w dniu wyborów parlamentarnych chce zorganizować prezydent Andrzej Duda.
Zgodnie z prezydenckim wnioskiem, Polacy mieliby 25 października odpowiedzieć m.in. na pytanie "Czy jest Pan/Pani za zniesieniem obowiązku szkolnego sześciolatków i przywróceniem obowiązku szkolnego od 7. roku życia?". O tym, czy referendum w tej sprawie się odbędzie, na początku września zdecyduje Senat.
Autor: ts/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24