- Dopiero rozpoczynamy dyskusję nad tym projektem. Nie ma żadnego zagrożenia dla niezależności sądownictwa - mówił w "Jeden na jeden" w TVN24 wicepremier Jarosław Gowin. Minister nauki i szkolnictwa wyższego odniósł się w ten sposób do projektu zmian w ustawie o Krajowej Radzie Sądownictwa, przygotowanego przez Ministerstwo Sprawiedliwości.
Wspominany projekt zakłada m.in. to, że sędziowie wchodzący w skład KRS byliby wybierani przez Sejm, a nie - tak, jak jest teraz - przez sądy.
- KRS w obecnym składzie jest połączeniem związku zawodowego prezesów dużych sądów i, w tej drugiej części dobieranej przez polityków, jest ciałem w gruncie rzeczy fikcyjnym - stwierdził w "Jeden na jeden" Jarosław Gowin, były minister sprawiedliwości w rządzie PO-PSL.
- W mojej ocenie nie ma żadnego zagrożenia dla niezależności sądownictwa w takiej konstrukcji wyboru KRS-u, jaką przewidział pan minister Ziobro - podkreślił Gowin.
Jak mówił, sam fakt, że jakieś ciało jest powoływane przez polityków nie oznacza, że jest ono politycznie zależne. Dodał przy tym, że osobiście jest zwolennikiem wbudowywania w mechanizmy demokratyczne "pewnych bezpieczników".
- Dobrym bezpiecznikiem przed nadmierną kumulacją władzy byłby np. wybór członków KRS-u większością trzech piątych (głosów posłów - red.). Co w polskich realiach oznacza, że każda większość rządowa musiałaby się porozumiewać z opozycją - tłumaczył Gowin.
"Moim zdaniem nie ma sprawy"
Wicepremier i minister nauki skomentował także poniedziałkowy artykuł "Rzeczpospolitej". Według dziennikarzy tej gazety, przed tygodniem BOR miał wieźć Gowina blisko 100 kilometrów limuzyną, w której pękła opona.
- Tam prawdziwy jest tylko sam fakt, że rzeczywiście złapaliśmy, jak to się potocznie mówi, "gumę" - powiedział wicepremier.
- Natomiast chcę zdementować: nie było żadnego zagrożenia, moi oficerowie zachowali się w sposób całkowicie profesjonalny - dodał.
- Tę "gumę" złapaliśmy za Krakowem. Przejechaliśmy na niej wolno, z prędkością 50 kilometrów na godzinę, do najbliższej stacji benzynowej. To było z jakieś 20 kilometrów - relacjonował Gowin, który zaznaczył, że do zdarzenia doszło na autostradzie.
- Moim zdaniem nie ma sprawy - podkreślił gość "Jeden na jeden". Dodał przy tym, że jego "przypadek" nie był powodem odwołania z funkcji szefa BOR gen. Andrzeja Pawlikowskiego.
Gowin nie chciał jednak odpowiedzieć na pytanie, jak skomentuje zeszłotygodniowy karambol z udziałem limuzyny szefa MON, Antoniego Macierewicza. - Od oceniania pracy, sposobu działania poszczególnych ministrów jest jedna osoba: pani premier - tłumaczył Gowin.
- Żadna uroczystość i żadne wydarzenie nie uzasadniają pośpiechu, który stwarzałby zagrożenie na drodze. Mówię to generalnie, nie w odniesieniu do tej sytuacji. Ta sytuacja jest wyjaśniana - podkreślił wicepremier w rządzie PiS.
Autor: ts / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24