Helsińska Fundacja Praw Człowieka staje w obronie kierowców i chce zaskarżyć nowe przepisy o odbieraniu kierowcom praw jazdy za przekroczenie prędkości. Według fundacji nie ma podstaw, by za takie przewinienie karać podwójnie: odebraniem dokumentów i mandatem. Materiał magazynu "Polska i Świat".
W każdym powiecie jest magazyn, do którego trafiają prawa jazdy kierowców przyłapanych przez policjantów na przekroczeniu dozwolonej prędkości w terenie zabudowanym o ponad 50 kilometrów na godzinę. - Klucze są przechowywane w saszetce, plombowane, przechowywane w portierni na wszelki wypadek, gdyby coś się działo w archiwum - tłumaczy Jan Perlok, naczelnik wydziału komunikacji UM w Sosnowcu.
"Kierowca nie może w sądzie dochodzić swoich praw"
Nowe przepisy weszły w życie zaledwie kilkanaście dni temu, a już pojawiają się głosy, że są niezgodne z konstytucją. Helsińska Fundacja Praw Człowieka zapowiedziała, że poprosi Rzecznika Praw Obywatelskich o skierowanie przepisów do Trybunału Konstytucyjnego. - Podstawowym zastrzeżeniem naszym jest to, że kierowca nie może w sądzie dochodzić swoich praw i wykazać swoich okoliczności działania, które mogłyby spowodować, że on nie musiałby być tak ukarany - tłumaczy dr Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Dziś kara jest automatyczna. Kierowca nie ma możliwości się usprawiedliwić. - Mógłby mieć ważny powód, że jechał szybko, np. wiózł dziecko do szpitala. W tym przypadku nie ma możliwości (się usprawiedliwić - red.), bo jest obligatoryjność orzeczenia takiego zakazu - dodaje dr Kładoczny.
"Przepisy muszą być jednoznaczne"
MSW, pomysłodawca zaostrzenia prawa, przekonuje, że przepisy muszą być jednoznaczne, a taryfa ulgowa nie wchodzi w grę. - Gdybyśmy otwierali te furtki, to w pewnym momencie okazałoby się, że wszyscy wiozą żonę, która za chwilę urodzi, albo ktoś spieszy się do dziecka - uważa Małgorzata Woźniak, rzeczniczka Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Resort przypomina, że kierowca zawsze może się odwołać do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, a potem Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. To jest jednak "zwykły" sąd. Tu tłumaczenia, że komuś się spieszyło, nie będą miały znaczenia. - Kontrola sądowo-administracyjna dotyczy tylko i wyłącznie kwestii legalności działania organu, a nie merytorycznego uzasadnienia - zauważa dr Kładoczny. To oznacza, że kierowca nie może wytłumaczyć się z szaleńczej jazdy ani nie może podać w wątpliwość działania policyjnych radarów. - Większość sprzętu, który posiada policja mierzy prędkość, tylko nie wiadomo komu - zaznacza prof. Artur Mezglewski z Uniwersytetu Opolskiego. Czy ewentualne orzeczenie Trybunału wywróci do góry nogami drogowe prawo? Na razie zgodnie z prawem, za zbyt szybką jazdę, prawo jazdy straciło ponad 1200 osób.
Autor: eos / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24