Trzy osoby trafiły do szpitala, w tym jedna w ciężkim stanie. To efekt niedzielnego ataku zamaskowanej grupy osób na wrocławski squat Wagenburg. Policja zatrzymała cztery osoby, ale już zwolniła je z aresztu. - Nikomu nie postawiliśmy zarzutów - informują funkcjonariusze.
- Nagle na nasz teren napadła grupa około osiemdziesięciu zamaskowanych osób – relacjonuje jeden z mieszkańców squatu.
Sprawcy pod pustostan przy ul. Na Grobli przyjechali samochodami w niedzielę wieczorem. Sforsowali ogrodzenie i zaatakowali squat.
Kije, kamienie, bluzgi
- Zaczęli rzucać kamieniami, szarpać się z nami, okładać kijami i bluzgać – relacjonuje jedna z osób mieszkających na wrocławskim Wagenburgu. – Zupełnie nie wiedzieliśmy, o co chodzi, zaczęliśmy uciekać, ale niestety nie wszystkim się udało – opowiada.
Trzy osoby, w tym jedna w ciężkim stanie, trafiły do szpitala.
Cztery osoby zatrzymane
Mieszkańcy squatu twierdzą, że napastnikami mogli być przedstawiciele Narodowego Odrodzenia Polski.
- Na ich kurtkach widzieliśmy naszywki, między innymi z hasłami "Polska walcząca". Mogli do nas przyjechać zaraz po marszu, organizowanym wcześniej w centrum miasta - twierdzą.
Policja nie potwierdza tych informacji. - Nie możemy stwierdzić, że sprawcami byli przedstawiciele NOP. To zdarzenie miało miejsce zaraz po zakończeniu marszu, jednak było to w całkowicie innym miejscu miasta - mówi Kamil Rynkiewicz z dolnośląskiej policji. Jak dodaje, funkcjonariusze cały czas pracują na terenie squatu. - Sprawdzamy, jakie były motywy sprawców. Trwają też oględziny miejsca zdarzenia, przesłuchujemy świadków - mówi Rynkiewicz.
W niedzielę policja zatrzymała w tej sprawie cztery osoby, ale w poniedziałek zostały wypuszczone z aresztu.
Autor: bieru/par / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław