Trwa ustalanie przyczyn dramatycznego wypadku, do jakiego doszło w środę rano na Dolnym Śląsku, w którym zginął kierowca karetki. W czwartek miał być przesłuchany kierowca samochodu ciężarowego, ale do prokuratury zgłosił się świadek zderzenia. - Zaczniemy więc od rozmowy z nim - mówi prokurator.
- Kierowca cysterny dopiero w piątek będzie przesłuchiwany w charakterze podejrzanego o spowodowanie wypadku – powiedział prokurator Piotr Jaworski z Prokuratury Rejonowej w Trzebnicy, która zajmuje się wyjaśnieniem przyczyn tragedii.
Nie zachował ostrożności
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że kierujący ciężarówką nie zachował ostrożności. W wyniku błędnej reakcji zjechał na prawe pobocze. Ślady na miejscu wskazują, że próbował odbić w lewo, ale pojazd ściągnęło na przeciwny pas ruchu, a przyczepę zarzuciło. Wówczas doszło do zderzenia z karetką – tłumaczy śledczy.
Jak zaznacza, są to dopiero wstępne ustalenia. – Muszą je jeszcze zweryfikować biegli – podkreśla Jaworski. I dodaje, że za nieumyślne spowodowanie wypadku kierowcy cysterny grozi nawet do 8 lat więzienia.
Kierowca miał być przesłuchiwany w czwartek, jednak do prokuratury zgłosił się świadek wypadku. - Dlatego to najpierw z nim porozmawiamy, kierowca będzie odpowiadał w piątek - tłumaczy prokurator.
TAK MOGŁO DOJŚĆ DO WYPADKU:
Tragiczna środa
Do zderzenia doszło w środę przed godziną 11.00 w miejscowości Prusice na Dolnym Śląsku. W naczepę tira, w której przewożone były biododatki do paliw uderzyła karetka. Cysterna rozszczelniła się i zaczęła płonąć. Na miejscu pracowało około 20 jednostek straży pożarnej.
Akcja ratunkowa trwała kilka godzin:
Do wypadku doszło koło Prusic
Autor: dr/par / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław