Jechała na rowerze, kiedy zaatakowały ją trzy duże psy. Dziewczynka ma rany kąsane na całym ciele i odgryziony jeden palec. Uratował ją sąsiad, który też został ranny. Mieszkańcy osiedla przyznają, że psy od dawna są postrachem. - Są groźne, zawsze skaczą do furtki, jak tylko ktoś przychodził – opowiadają. Właściciel psów twierdzi, że nie wie, jak mogły wydostać się z posesji.
9-letnia dziewczynka została zaatakowana przez trzy agresywne psy we wsi Rokitki koło Tczewa (woj. pomorskie). Pierwsze informacje o zdarzeniu otrzymaliśmy na Kontakt 24.
- To był taki przeraźliwy krzyk dziecka, pisk i inne niż zwykle szczekanie tych psów. Kiedy wyjrzałam widziałam już leżące dziecko, biegłam do niej, ale wcześniej sąsiad zaczął ją ratować. Potem przybiegł jej ojciec i wziął ją na ręce. Sąsiad, który jej pomagał miał całe poranione ręce. Było dużo krwi, on był w szoku – opowiada mieszkanka osiedla, która była świadkiem całego zdarzenia.
Mieszkańcy osiedla przyznają, że psy, które należą do prowadzonej na jednej z posesji hodowli od dawna zachowywały się agresywnie.
- Są bardzo agresywne u siebie na podwórku, niejednokrotnie rezygnowaliśmy z przejścia obok tego, bo one naprawdę ujadały. Baliśmy się o zdrowie nasze i dzieci, żeby te psy nie przeskoczyły przez bramkę. Są postrachem na osiedlu – mówią.
Zabrał ją śmigłowiec
9-latka w bardzo poważnym stanie została przetransportowana śmigłowcem do szpitala w Gdańsku.
- Dziewczynka teraz jest już w stanie ogólnym dobrym, jej życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo. W nocy przeszła operację, była opatrywana przez chirurga i ortopedę. Dziewczynka miała rany szarpane na całym ciele, między innymi twarzy, głowy i ręki, w tym odgryziony palec. Miała też kilka złamań - powiedziała Katarzyna Brożek, rzecznik prasowy szpitala Copernicus w Gdańsku.
Jak powiedział Mariusz Cybulski z Komendy Powiatowej Policji w Tczewie, funkcjonariuszom udało się ustalić właścicieli czworonogów. - Prowadzą hodowlę psów rasy mastif tybetański. Kobieta została przesłuchana, w piątek przesłuchany będzie mężczyzna. Zwierzęta zostaną oddane pod opiekę weterynaryjną - poinformował.
Teraz policja pod nadzorem prokuratury będzie prowadziła dochodzenie w tej sprawie. W ciągu kilku najbliższych dni śledczy zdecydują czy ktoś usłyszy zarzuty.
"Może napierały na bramkę"
Właściciel psów twierdzi, że nie wie jak psy mogły wydostać się z posesji. - Być może napierały na bramkę tak mocno, że się otworzyła - ocenia w rozmowie z reporterem TVN24. Przyznaje jednak, że to go nie usprawiedliwia, mówi, że jest mu przykro i łączy się w bólu z rodziną dziewczynki. - Nie wiem dlaczego tak zareagowały. Może dziecko dotknęło furtki? To są psy typowo stróżujące. Jak idę z nimi na spacer i mijam dzieci to one je normalnie głaszczą. Ubolewam i jest mi strasznie przykro - dodał właściciel zwierząt.
W piątek na posesji właściciela psów policja przeprowadziła wizję lokalną.
Przebadają psy
Psy, które pogryzły 9-latkę zostały objęte nadzorem weterynaryjnym. Przez najbliższe 15 dni będą obserwowane. A to dlatego, że trzeba się upewnić czy nie mają wścieklizny. - Bez względu na to czy są szczepione czy nie takie działania trzeba podjąć. To normalna procedura. Jeśli okazałoby się, że nie były one szczepione to wówczas właściciel podlega ukaraniu mandatem karnym - tłumaczy Wiesław Ossowski z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Tczewie.
Jak dowiedział się reporter TVN24, właściciel psów, które zaatakowały dziewczynkę już otrzymał taki mandat. Okazało się, że jedno z jego zwierząt nie było szczepione.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: ws/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24