Według sądu, Marek C. nie popełnił przestępstwa, ani nawet wykroczenia. Jednak fakt, iż namawiał swoich kolegów do szaleńczej jazdy, wystarcza, by odesłać go za kratki. Sam C. kilka lat temu spowodował wypadek, w wyniku którego zginęły dwie osoby, za co trafił do więzienia. Skorzystał z warunkowego zwolnienia. Teraz ma wrócić do zakładu karnego, by odbyć resztę kary. Sąd stwierdził, że skazany "absolutnie nie wyciągnął żadnych wniosków" i jest "osobą bezrefleksyjną".
Marek C. pięć lat temu w Poznaniu na chodniku zabił dwie osoby. Groziło mu osiem lat więzienia, ale został skazany na cztery. Po trzech wyszedł na zwolnienie warunkowe.
Na wolności namawiał kolegów do brawurowej jazdy. Nagrywał to telefonem i filmami chwalił się w sieci. Widać na nich szaleńczą jazdę, m.in. po mieście. Mężczyźni po zmroku pędzili nawet ponad 100 km/h w terenie zabudowanym. Na innym filmie wyprzedzali jadące przed nimi samochody, w dużej mierze na podwójnej ciągłej. Marek C. czerpał radość z szybkiej jazdy, sam do niej zachęcał.
Po przeanalizowaniu nagrań, prokuratura stwierdziła, że "zachowanie takie może stwarzać bezpośrednie niebezpieczeństwo katastrofy w ruchu lądowym". Sprawę skierowała do sądu z wnioskiem o odwieszenie kary Markowi C.
Nie ma przestępstwa, nie ma wykroczenia
W sądzie przyjął dziwną linię obrony. W trakcie dwóch posiedzeń próbował przekonać sąd, że on tych filmów nie nagrywał, a jego twarz została tam doklejona. Stwierdził nawet, że ktoś próbuje go uje**ć. Sąd nie dał wiary tym zapewnieniom i dosadnie próbował wytłumaczyć skazanemu na czym polega błąd w jego zachowaniu.
- Postępowanie jasno wykazało, że to skazany jest na filmach. Nie budzi wątpliwości, że przedstawione są w nich naganne zachowania, wariacka jazda - mówił w piątek sędzia.
Co ciekawe, sąd przyznał, że Marek C. nie popełnił przestępstwa, ani nawet wykroczenia. Ale "naruszył zasady współżycia społecznego". Powołał się przy tym na prawo o ruchu drogowym i jego zapis mówiący o pasażerach, jako pełnoprawnych uczestnikach ruchu drogowego. Na nich również - nie tylko na kierowcy - ciąży obowiązek zachowania ostrożności.
Powrót za kratki
Na koniec sąd bez ogródek stwierdził, że skazany "absolutnie nie wyciągnął żadnych wniosków", a także, że jest "osobą bezrefleksyjną". Nazwał go również potencjalnym sprawcą kolejnego wypadku.
C. próbował jeszcze wtrącić swoje racje do słownego uzasadnienia decyzji sądu, ale wtedy usłyszał, że "nie do końca rozumie on, o co chodzi".
Sąd tym samym odwiesił karę więzienia, co oznacza, że skazany wróci za kratki na 10 miesięcy. Kara zostanie wykonana po uprawomocnieniu się wyroku. Obrona ma jeszcze możliwość odwołania się od decyzji, ale raczej niewiele to zmieni.
Autor: ib/gp / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań