Weszli na przejście dla pieszych na czerwonym świetle, potem popchnęli 80-letnia kobietę jadącą na rowerze. Ta uderzyła głową o krawężnik. - Do tej pory nie pamięta samego wypadku i ma duże problemy z pamięcią - przyznaje syn poszkodowanej. Jak mówi, jego mama wymaga teraz całodobowej opieki. Sprawców napaści nadal nie zatrzymano.
Do zajścia doszło 15 czerwca, czyli w Boże Ciało po godzinie 13, na skrzyżowaniu ulic Westerplatte, Kupieckiej i Wojska Polskiego w Zielonej Górze.
Na nagraniu z monitoringu widać, jak grupka mężczyzn wchodzi na przejście dla pieszych. Mieli czerwone światło, ale nic sobie nie robili z jadących samochodów. Zbliżając się do końca przejścia, zauważyli z prawej strony prawidłowo jadącą rowerzystkę. Kiedy się zrównali, z niewiadomych powodów mężczyźni zepchnęli ją na ziemię. Upadła bardzo niefortunnie, głową uderzyła w krawężnik. Sprawcy natychmiast uciekli, a do nieprzytomnej kobiety osoby postronne wezwały karetkę.
Milczy, prawie nie chodzi, niewiele pamięta
Nie miała ze sobą dokumentów. W szpitalu znaleźli ją jej synowie. Z jednym z nich kobieta była bowiem umówiona na spotkanie. Gdy przyszedł do jej domu, okazało się, że nie ma jego mamy ani roweru.
- Od początku pomyśleliśmy, że mogło dojść do wypadku - przyznaje Artur Polaczyk, syn poszkodowanej.
Kobieta została wypisana ze szpitala. Wymaga stałej opieki. - Mama kompletnie nic nie pamięta. W pierwszym momencie miała afazję, nic nie mówiła. Do tej pory nie pamięta wypadku i ma duże problemy z pamięcią - mówi Artur Polaczyk. Kobieta ma problemy z rozpoznawaniem członków rodziny.
Przez pierwsze dni po wyjściu ze szpitala 80-latka w ogóle się nie poruszała. Gdy stanęła na nogi, syn nie krył radości. Do dawnej kondycji jednak jej daleko. - Przedtem mama była bardzo rozmowną kobietą, ciężko było ją przegadać. Teraz jest milcząca, nie odpowiada, wstaje, przejdzie krótki kawałek, ale ma problemy, zaburzoną równowagę. Praktycznie mamą trzeba opiekować się cały czas - mówi jej syn.
Pana Artur liczy, że jego mama wróci do formy. To jednak nie jest pewne, a rehabilitacja to kwestia kilku miesięcy. - Na rower raczej już nie wsiądzie nigdy. Raczej na to jej też nie pozwolimy, nie chcielibyśmy, żeby coś takiego zdarzyło się jeszcze raz - mówi Artur Polaczyk.
Sprawcy poszukiwani
Policja prosi o pomoc wszystkich, którzy albo widzieli to zdarzenie, albo mogą znać tożsamość odpowiedzialnych za nie osób. - W tej chwili już wiadomo, że to dwóch mężczyzn i kobieta - mówi Małgorzata Stanisławska z zielonogórskiej policji. Zgłaszać się można osobiście do komendy przy ul. Partyzantów 40 p.217 lub telefonicznie pod nr (68) 4762173, (68) 4762150 lub 997.
- Nie chodzi o to, żeby zostali ukarani, ale żeby nigdy więcej czegoś takiego już nie zrobili - tłumaczy pan Artur.
Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań, KMP Zielona Góra