Wyciąganie amerykańskiego samolotu z dna Bałtyku to niezwykle skomplikowana, ale i widowiskowa akcja, której podjęło się Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie. Wrak Douglasa A-20 od 68 lat spoczywa na dnie morza. Ekipa TVN24 będzie świadkiem niezwykłej operacji.
Jak tłumaczy Iwona Pomian z Centralnego Muzeum Morskiego w Gdańsku, akcja wydobycia ma się rozpocząć około południa, ale wszystko zależy od pogody. – Mamy 50 procent szans, że będzie dla nas korzystna i podejmiemy próbę – tłumaczy.
Wrak od 68 lat leży na dnie Bałtyku na głębokości 15 metrów. Został odkryty przypadkiem, przez badaczy z Instytutu Morskiego w Gdańsku. Jak się okazało, znaleziony samolot to bombowiec amerykańskiej produkcji, Douglas A-20, który przez amerykanów został przekazany armii radzieckiej w ramach programu Lend-Lease. W 1943 roku do Związku Radzieckiego trafiło około 3 tys. podobnych maszyn. Miały one służyć w walce z hitlerowskimi wojskami na wschodnim froncie II wojny światowej.
Skomplikowana operacja
Skomplikowana operacja rozegra się niedaleko Rozewia. Nie wiadomo dokładnie w którym miejscu, bo z obawy przed "ciekawskimi nurkami" takie odkrycia trzyma się do ostatniej chwili w tajemnicy.
Ekipa TVN24 będzie świadkiem akcji.
- Na miejscu pod wodę zejdą nurkowie, którzy przygotują wrak do wydobycia - zaczepią haki, zabezpieczą elementy przed uszkodzeniem. Samolot ma być najpierw za pomocą pomp hydraulicznych odklejony od dna, podczas podnoszenia wraku pod wodą będzie pojazd podwodny, który będzie rejestrował cała akcje i przekazywał obraz na pokład statku – tłumaczy Pomian. Jak wyjaśnia Krzysztof Radwan, dyrektor Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie, akcja wydobywania wraku jest możliwa ze względu na jego dobry stan. Jak podkreśla, należy jednak mieć na względzie różne okoliczności.
– Podczas wydobywania może wydarzyć się wiele rzeczy. Bombowiec prawdopodobnie wracał z akcji i wodował, więc nie powinno tam być materiałów wybuchowych, ale nigdy nie wiadomo. Mimo że bombowiec jest w dobrym stanie, wszystko może się wydarzyć – wyjaśnia dyrektor.
Pojedzie do Krakowa
Około godz. 12.00 wrak powinien znaleźć się na powierzchni (wszystko zależy od warunków pogodowych) wtedy zostanie przetransportowany na pokład statku. - Może to potrwać do godz. 16.00. Następnym krokiem będzie transport wraku do Krakowa – tłumaczy Pomian. Samo podniesienie samolotu z dna to koszt około 200-300 tys. zł. Na całym świecie dotychczas zachowano 12 tego typu samolotów, tylko jeden z nich można podziwiać w Europie – na wyspach Brytyjskich. Dlatego dla krakowskiego muzeum wydobycie i przetransportowanie wraka do stolicy Małopolski byłoby nie lada gratką.
Autor: aja//ec / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: tvn24 | Instytut Morski w Gdańsku