Trwają poszukiwania dwóch górników kopalni "Wujek Śląsk" uwięzionych po silnym wstrząsie, do którego doszło w sobotę nad ranem. Ratownicy natrafiają nieustannie na kolejne przeszkody. W niedzielny poranek zdecydowano o powrocie do wyrobiska, z którego górnicy zaczynali. Pierwsze informacje w tej sprawie otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Jak poinformował w niedzielę rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego (KHW), do którego należy kopalnia, Wojciech Jaros, ratownicy natrafili na kolejne przeszkody, w tym na bardzo mocne zaciśnięcie wyrobiska.
- Dlatego ratownicy wycofali się stamtąd. Zgodnie z pierwotnymi założeniami i prowadzonymi wstępnymi przygotowaniami, prace podjęto w wyrobisku, które penetrowali poprzednio. Na decyzję wpływ miał skład atmosfery - wyjaśnił Wojciech Jaros, rzecznik Katowickiego Holdingu Węglowego (KHW).
Mimo podejmowanych prób ratownikom nie udało się dotąd nawiązać kontaktu z poszukiwanymi. - Z tamtej strony nie ma żadnej informacji zwrotnej, jakiegoś stukania, hałasów. Sieć telefoniczna jest zerwana – powiedział Jaros.
Dwaj uwięzieni
Do wstrząsu, który uwięził górników pod ziemią doszło w sobotę 16 minut po północy i w niektórych miejscach trwał on kilkadziesiąt sekund. Odczuli go mieszkańcy wielu miejscowości, m. in. Siemianowic, Chorzowa, Zabrza i Katowic.
Jak poinformował na swojej stronie internetowej Katowicki Holding Węglowy, do wstrząsu doszło na głębokości 1050 metrów.
Z poziomu 850 m wycofano pracowników. Podczas prowadzonego zgodnie z procedurami w takich sytuacjach sprawdzania liczby pracowników okazało się, że dwóch z dwudziestu znajdujących się w zagrożonym rejonie, nie zgłosiło się; rozpoczęto poszukiwania.
Autor: dln,adso,eos,kg,kło//plw,rzw / Źródło: tvn24.pl, dziennikzachodni.pl, PAP, TVN24